Dziennikarze chcieli spotkać się z przedstawicielem Ministerstwa Cyfryzacji, żeby porozmawiać o wątpliwościach rodziców i nauczycieli dotyczących rozdawanych czwartoklasistom laptopów, ale resort nie skorzystał z okazji. Pojawiają się pytania o bezpieczeństwo i kwestie techniczne. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Rządowe laptopy dla czwartoklasistów, przypadkiem lub nie, rozdawane tuż przed wyborami parlamentarnymi trafiają powoli za pośrednictwem szkół do dzieci i rodziców. Po kilku tygodniach używania komputerów pojawiają się pierwsze pytania, co do działania programu.
- Myślę, że jest szersza potrzeba niż tylko czwartoklasiści, ale fajnie by było zapytać samych rodziców czwartoklasistów: "czy wy konkretnie potrzebujecie tego laptopa dla swojego dziecka, bo może zamiast waszego dziecka damy komputer dla klasy piątej czy szóstej" – mówi Kamila Pasternak, mama czwartoklasisty.
Jednak program jest skierowany tylko do czwartoklasistów. Ze sprzętu można korzystać w formie użyczenia ze szkoły lub odmówić przyjęcia. Lecz najpopularniejszym rozwiązaniem jest cesja.
- Przez pięć lat nie można tego sprzętu odsprzedawać lub zbyć. Natomiast cała waga bezpieczeństwa sprzętu leży po stronie rodzica – wyjaśnia wicedyrektorka Szkoły Podstawowej nr 109 w Warszawie Kinga Jarosz.
"Nauczyciele nie zostali wsparci w żaden sposób"
Komputer ma ustawienia fabryczne, które trzeba skonfigurować samemu. - Instalacja systemu jest bardzo prosta. Jak wszystko się zainstalowało to oddałam synowi komputer. Całkowicie spadło to na barki mojego syna, bo ja nie jestem techniczna – wskazuje Kamila Pasternak.
Dawid Łasiński, popularny "Nauczyciel z internetów" przyznaje, że "są rodzice, którzy będą potrzebowali wsparcia". - Żeby ten laptop nie wylądował w szufladzie albo nie był kolejnym narzędziem do grania, warto też dowiedzieć się, jakie są możliwości edukacyjne korzystania z takiego laptopa – dodaje.
Ministerstwo Cyfryzacji na swoich stronach przygotowało listę programów do pobrania - przeglądarki, edytory tekstu, aplikacje do tworzenia grafik i video lub kodowania. Lecz niektóre samorządy oferują uczniom i nauczycielom własne pakiety.
- Bardzo dobrze by było, żeby ministerstwo wsparło ucznia czwartej klasy w nowoczesną aplikację, którą może pobrać w przyszłości – sugeruje Kinga Jarosz.
Dziennikarze chcieli spotkać się z przedstawicielem Ministerstwa Cyfryzacji, żeby porozmawiać o wątpliwościach rodziców i pytaniach nauczycieli dotyczących laptopów, ale resort nie skorzystał z okazji.
- Nauczyciele nie zostali wsparci w żaden sposób, jak korzystać z tego sprzętu w szkole czy w domu – podkreśla prezeska Fundacji Przestrzeń dla Edukacji dr Iga Kazimierczyk.
Obawy o kwestie bezpieczeństwa
Szkoła szkole nie jest równa - każda z nich stara się wprowadzić swoje rozwiązania wedle możliwości i umiejętności. Lecz do pełnego wykorzystania potencjału laptopów z wygrawerowanym orzełkiem potrzebne są dalsze działania.
- Natomiast w sytuacji, gdy nie ma do tego dedykowanych aplikacji, nie ma do tego specjalnie napisanego oprogramowania, jest to rzeczywiście bardzo trudne. I nauczyciele znowu muszą robić to na piechotę – przyznaje dr Iga Kazimierczyk.
Pozostaje jeszcze kwestia bezpieczeństwa. Zdaniem ekspertów - niezależnie od tego czy sprzęt jest rządowy czy prywatny - rodzic powinien być dla dziecka wirtualnym przewodnikiem, a nie tylko obserwatorem.
- Żeby nie było tak, że laptop służy tylko do grania. Bo laptop może służyć do nauki do rozwoju. Żebyśmy nauczyli się być z naszym dzieckiem w tym świecie wirtualnym obok niego – podkreśla Dawid Łasiński.
Rodzicie, którzy mają pytania dotyczące oprogramowania, warunków umowy lub problemów systemowych mogą skontaktować się z Państwowym Instytutem Badawczym NASK.
Źródło: TVN24