Pomorskie górą - z Gdańska jest premier, minister edukacji i szef kancelarii oraz gabinetu szefa rządu. Nie może narzekać też Wrocław i Kraków, całkiem nieźle wypada Łódź. "Rzeczpospolita" rekonstruuje nową polityczną mapę Polski.
Powyborczy podział stanowisk wywołuje wiele emocji. I to nie tylko pod względem politycznym, ale także geograficznym - pisze gazeta. Miasta liczą "swoich" ministrów, mając nadzieję na przyszłe profity - wysoki urzędnik przychylniejszym okiem spojrzy na problemy swojego regionu.
Gdańsk górą, Wrocław goni
Największe wpływy w rządzie ma Pomorskie. Z Gdańska pochodzą Donald Tusk i minister edukacji Katarzyna Hall. Silny desant znad morza wyląduje też w Kancelarii Premiera. Gdańszczaninem jest również marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Nieoczekiwanie jednak na drugim miejscu znalazło się Dolnośląskie. Wrocław po raz pierwszy ma wicepremiera – szefa MSWiA Grzegorza Schetynę. Wiceszefem tego resortu został wieloletni komendant dolnośląskiej policji i współtwórca CBŚ Adam Rapacki. Ministrem jest też Bogdan Zdrojewski, w poprzednim Sejmie szef Klubu PO. Objął resort kultury, a klubem pokieruje inny wrocławianin – Zbigniew Chlebowski. Z Dolnego Śląska jest też aż czterech przewodniczących komisji w Sejmie i Senacie - wylicza gazeta.
Ale działacze już liczą na więcej. Wiceministrem pracy ma zostać Jarosław Duda, a dolnośląski komendant Andrzej Matejuk może objąć stanowisko szefa policji.
Kraków na trzecim miejscu
Radość panuje w małopolskiej PO, z której wywodzi się aż trzech ministrów. Zostali nimi krakowianie: prof. Zbigniew Ćwiąkalski (sprawiedliwość) i Bogdan Klich (MON) oraz pochodzący z Tarnowa Aleksander Grad (Skarb Państwa). Stanowisko sekretarza stanu ds. służb specjalnych w Kancelarii Premiera otrzymał Paweł Graś (poseł z okręgu chrzanowskiego). Działacze liczą, że ministrowie pociągną za sobą do stolicy inne osoby. Na razie minister Ćwiąkalski mianował szefem kadr Krzysztofa Kozdronkiewicza – byłego szefa Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie - pisze "Rz".
Dwóch ministrów ma Łódź: Mirosława Drzewieckiego (sport) i Cezarego Grabarczyka (infrastruktura).
Po jednym ministrze „dostały”: Śląskie (Elżbieta Bieńkowska – rozwój regionalny), Kujawsko-Pomorskie (Radosław Sikorski – MSZ) i Podlaskie. W tym ostatnim nie ukrywają zadowolenia. Z Białegostoku pochodzą minister nauki Barbara Kudrycka oraz nowy szef ABW Krzysztof Bondaryk. Z kolei szef lokalnych struktur Robert Tyszkiewicz został wiceszefem Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
"Nie udało się go przerobić na kobietę"
Gorsze nastroje panują na zachodzie kraju. W Poznaniu PO odpadły „pewniaki” z gabinetu cieni – Adam Szejnfeld (gospodarka) i Waldy Dzikowski (administracja). Na „giełdzie” padało też nazwisko Rafała Grupińskiego jako ministra kultury oraz Marka Woźniaka jako ministra rozwoju regionalnego. Kandydatura Woźniaka też przepadła. – Po prostu nie udało się go przerobić na kobietę. To stanowisko według parytetu miało przypaść właśnie kobiecie – mówi dziennikowi jeden z posłów PO.
Narzekać nie może chyba tylko Grupiński, który zostanie sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera. Na osłodę Wielkopolsce pozostało też stanowisko wicemarszałka Senatu dla Marka Ziółkowskiego. W Podkarpackiem są tylko kandydaci na sekretarzy i podsekretarzy stanu. Wymienia się Krystynę Skowrońską (finanse), Zbigniewa Rynasiewicza (infrastruktura lub rozwój regionalny) oraz wiceszefa PSL Jana Burego (skarb). Rozczarowanie panuje w Szczecinie. Tamtejsza PO wprowadziła do Sejmu aż 13 posłów na 21 miejsc w regionie, ale jej politycy nie zajęli eksponowanych stanowisk. Działacze mówią, że jednym z powodów mogły być bliskie związki szefa szczecińskiej PO Sławomira Nitrasa z Janem Rokitą.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: PAP