Rząd rozpatrzy dziś projekt uchwały dotyczącej podpisania konwencji Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Pełnomocniczka ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz powiedziała w zeszłym tygodniu, że nie udało się jak dotąd osiągnąć w rządzie pełnego porozumienia co do treści zastrzeżeń - jakie powinna Polska zgłosić do konwencji. Dlatego - jak wyjaśniła - ostateczne rozstrzygnięcia zapadną na posiedzeniu rządu.
Obecnie projektowane są dwa zastrzeżenia. Pierwsze - do artykułu 30 (ust. 2) dotyczącego odszkodowań od państwa, których mogą żądać ofiary przemocy. Polska zastrzega, że będzie stosować ten artykuł wyłącznie w stosunku do pokrzywdzonych będących obywatelami Polski lub Unii Europejskiej oraz "w trybie własnego prawa krajowego".
Drugie zastrzeżenie ma być zgłoszone do artykułu 44 (ust. 1 lit. e) ws. przepisów dotyczących ścigania przestępstw, o których mowa w Konwencji. Stanowi ono, że Polska zastrzega, że nie będzie stosować postanowień Konwencji w przypadku, kiedy przestępstwo popełnione zostało przez osobę z miejscem stałego zamieszkania na terytorium Polski.
"Przeoranie świadomości"
W poniedziałek premier Donald Tusk wyraził nadzieję, że we wtorek rząd przyjmie konwencję o zapobieganiu przemocy wobec kobiet. Dodał, że choć sam jest zwolennikiem jej ratyfikowania, w odniesieniu do niektórych zapisów ma wątpliwości.
Premier przypomniał, że Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej nie jest "powszechnie ratyfikowana w Europie i na świecie". Dotychczas podpisało ją 25 państw, jedynie Turcja ratyfikowała. - Ona stawia dość wysokie wymagania administracjom i rządom w tych krajach, które tę konwencję przyjmują - podkreślił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. Zaznaczył, że niektóre zapisy są "dość kontrowersyjne". - Ja będąc adwokatem ratyfikowania tej konwencji, też w odniesieniu do niektórych zapisów mam wątpliwości, bo zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą interpretować pewne zapisy w sposób chyba nieadekwatny do intencji twórców tej konwencji. I dlatego proszę się nie dziwić, że niektórzy ministrowie zgłaszają wątpliwości - mówił Tusk. Przeciwnikiem podpisania Konwencji był minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. - Sprawa jest przełomowa w sensie pozytywnym; (...) jeśli będziemy konsekwentnie realizować zapisy konwencji to jest też takie "przeoranie świadomości" nie tylko instytucjonalnej, ale także bardzo wielu ludzi i stąd taka ostrożność - dodał.
Ochrona przez 24 godziny
Rząd zdecydował o podpisaniu konwencji we wrześniu. Skutki prawne pociągnie za sobą dopiero ratyfikacja umowy, choć jej podpisanie nie oznacza obowiązku jej ratyfikowania. W okresie między jej podpisaniem, a ratyfikacją państwo nie powinno podejmować działań sprzecznych z podpisaną umową, ani takich, które uniemożliwią jej ratyfikację w przyszłości.
Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Nakłada na państwa strony takie obowiązki, jak: zapewnienie oficjalnej infolinii działającej 24 godziny na dobę dla ofiar przemocy oraz portalu z informacjami, a także odpowiedniej liczby schronisk oraz ośrodków wsparcia; przygotowanie procedur przesłuchań policyjnych chroniących przed wtórną wiktymizacją; monitorowanie, zbieranie danych na temat przestępstw z uwzględnieniem płci. Konwencja została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji. Do 10 lipca podpisało ją 25 państw, ostatnio Holandia. Jedno państwo ratyfikowało Konwencję - Turcja.
Autor: abs//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu