Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski był koordynatorem lotów VIP-ów, w tym lotu 10 kwietnia do Smoleńska - wynika z niepublikowanych ustaleń Najwyższej Izby Kontroli, do których dotarła "Rzeczpospolita". Arabski twierdzi, że nie brał udziału w przygotowaniu tej wizyty. Izba wyciągnęła jednak inny wniosek na podstawie tego, że w 2008 roku to właśnie on odmówił Kancelarii Prezydenta rządowych samolotów na lot do Brukseli.
Arabski cały czas przekonuje, że to nie on odpowiadał za lot prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska. - Jeśli to ja organizuję wizytę premiera i ja podejmuję decyzję i akceptuję tę podróż, to domena KPRM. Jeśli Kancelaria Prezydenta podejmuje decyzję w takim a takim składzie, to Kancelaria za nią odpowiada - mówił w połowie ub.r. w TVN24. – Zamówienie na samolot odbywa się za pośrednictwem koordynatora i trafia do pułku. Nie ma możliwości, by urzędnicy KP czy KPRM podejmowali decyzję, jakim samolotem prezydent powinien lecieć i jaki powinien być zapasowy samolot – przekonywał.
Od Brukseli...
Z końcowego raportu z kontroli organizacji lotów najważniejszych osób w państwie, w latach 2005-2010, który przygotowała Najwyższa Izba Kontroli i na który powołuje się "Rzeczpospolita", wynika jednak co innego. Podstawą do takich wniosków ma być głośny spór o samolot z jesieni 2008 roku. Tomasz Arabski odmówił wtedy prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, który chciał lecieć na szczyt unijnych przywódców do Bruskeli, rządowego samolotu - zarówno Tu-154 M, jak i mniejszych JAK-ów 40, które były w 36. specpułku wożącym VIP-ów - pisze "Rz".
Arabski tłumaczył wtedy, że maszyny są potrzebne do zabezpieczenia delegacji, której przewodniczy premier. Prezydent Kaczyński poleciał ostatecznie boeingiem 737 wyczarterowanym od LOT. Jak podaje "Rz", NIK ustaliła, że rządowy samolot mógł być wtedy udostępniony prezydentowi, ponieważ 36. specpułk w kluczowym dniu miał "techniczną możliwość wykonania przelotu do Brukseli".
... do Smoleńska
Ważniejszy wydaje się być jednak inny wniosek -zauważa "Rz". Według NIK fakt, że Arabski podjął decyzję w sprawie wyjazdu prezydenta rządowym samolotem do Brukseli, to dowód na to, że Kancelaria Premiera brała udział - jako koordynator - także w organizacji wyjazdu Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska. Izba podaje też kolejne dowody. "Koordynatorem" nazywa Kancelarię Premiera zarówno instrukcja organizacji lotów o statusie HEAD (taki status miał lot do Smoleńska), jaki i porozumienie z 2004 roku między instytucjami uprawnionymi do korzystania z lotnictwa transportowego.
NIK zarzuca też nierzetelność szefom KPRM w całym badanym okresie, czyli latach 2004-2010, w związku z tym, że dowódcy 36. specpułku i BOR twierdzili, że zamówienia na samoloty składano za późno i niekompletne, co utrudniało przygotowanie lotów - pisze "Rz".
Z ministrem Arabskim gazecie nie udało się skontaktować.
Źródło: Rzeczpospolita, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24