Dwa tygodnie po wszczepieniu stymulatora mózgu wybudził się ze śpiączki i zaczął mówić. 35-letniego mężczyznę czeka teraz długa rehabilitacja. - Powiedziałem mu, że teraz jest olimpiada w Rio de Janeiro, a on na następną musi być gotowy - stwierdził neurochirurg prof. Wojciech Maksymowicz, którego zespół przeprowadził nowatorską operację.
W maju w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Olsztynie przeprowadzono pionierskie operacje wszczepienia stymulatorów u czworga pacjentów w śpiączce. W lipcu urządzenia wszczepiono kolejnym chorym z minimalnym stanem świadomości, którzy zapadli w śpiączkę po wypadkach m.in. komunikacyjnych, w których doznali urazów czaszkowo-mózgowych.
"Dostał dużą szansę"
Jeden z pacjentów, 35-letni mężczyzna będący w śpiączce od maja, wybudził się po dwóch tygodniach od zabiegu. - Możemy z nim rozmawiać - powiedział prof. Wojciech Maksymowicz.
Jak mówił, przy pacjencie cały czas są rodzice. To oni pierwsi zauważyli, że 35-latek coś mówi. Jak twierdzą, syn dostał od lekarzy bardzo dużą szansę. - Złożyliśmy papiery do profesora na konsultację, a on zadecydował, że syn dostanie ten przeszczep - powiedział ojciec mężczyzny. - Reakcja jest duża, przedtem był cichy, teraz jest coraz głośniejszy i ruchliwszy - dodał. Jak powiedział syn chce, żeby często go przemieszczać i "rwie się cały czas, żeby chodzić".
Jak dodała mama mężczyzny na razie komunikuje on przede wszystkim, że coś go boli albo że chce pić bądź jeść. W innych sprawach, jak stwierdziła, "nie kwapi się jeszcze do mówienia".
"Zdaje sobie sprawę ze swego stanu"
Profesor zwrócił uwagę, że pacjent jest smutny, ponieważ po odzyskaniu przytomności zdaje sobie sprawę ze swego stanu fizycznego.
- Zorientował się, że nie może poruszać ręką ani nogą. Nie wiedział, że jest już lepiej trochę, że ma mniejszą spastyczność (nadmierne napięcie mięśni - red.) i tak naprawdę rokuje poprawę - mówił prof. Maksymowicz. Podkreślił, że stan świadomości 35-latka jest bardzo dobry i jest on zdolny do komunikowania się, ponieważ nie ma uszkodzonego ośrodka mowy.
Neurochirurg podkreślił, że rehabilitacja mężczyzny może trwać miesiące, a nawet lata. - Powiedziałem mu to w pierwszej rozmowie - zaznaczył. - Powiedziałem mu, żeby się nie smucił, tylko uzbroił się (w cierpliwość - red.), bo musi teraz poddać się treningowi; że teraz jest olimpiada w Rio de Janeiro, a on na następną musi być gotowy. Jego olimpiadą będzie zdolność wstania, chodzenia i poruszania się - podkreślił prof. Maksymowicz. - Myślę, że nasi rehabilitanci zrobią wszystko, żeby go usprawnić i żeby on pokonał te barierę - dodał.
"Bardziej reaguje na obecność kobiet"
Prof. Maksymowicz zaznaczył, że u wszystkich pacjentów, którym wszczepiono stymulatory, lekarze zaobserwowali zwiększenie reaktywności.
Dodał, że spośród ostatnio operowanych 13-letnia Julka i młody mężczyzna, którzy byli po urazach głowy doszli do podobnego poziomu poprawy. Zaznaczył, że u nich nastąpiło ogniskowe uszkodzenie mózgu w miejscu odpowiedzialnym za mowę, ale i oni przejawiają oznaki przytomności. - Młody mężczyzna podaje rękę na prośbę, uśmiecha się, zwykle bardziej reaguje na obecność kobiet, do których się szerzej uśmiecha. Reaguje również na laptop. To są efekty pozytywne - podkreślił.
Pierwsze operacje
Pionierskie operacje w maju przeprowadził zespół prof. Wojciecha Maksymowicza pod kierunkiem japońskiego neurochirurga prof. Isao Morita (przeprowadził on w Japonii ok. 300 tego rodzaju operacji). Prof. Moritę sprowadziła do Polski Fundacja Ewy Błaszczyk "Akogo?", stymulatory dla chorych nieodpłatnie przekazał ich producent - Boston Scientific Polska. Operowano wówczas cztery osoby: 20-letnią Sylwię, 24-letnich Adriana i Agnieszkę oraz 22-letnią Olę (córkę aktorki Ewy Błaszczyk, podopieczną kliniki wybudzeń "Budzik"). Kolejne zabiegi w lipcu olsztyńscy specjaliści przeprowadzili już samodzielnie, a urządzenia sfinansowała Fundacja Ewy Błaszczyk.
Nowatorska operacja
Operacje wszczepiania stymulatorów ludziom w śpiączkach przeprowadzono dotąd tylko w Japonii. Polegają one na otwarciu kanału kręgowego, a następnie wprowadzeniu elektrody nad oponę twardą rdzenia kręgowego. Do tej elektrody przepływa prąd ze stymulatora, który jest umieszczany na tułowiu pacjentów. Prąd ze stymulatora poprzez elektrodę ma efektywnie drażnić struktury pnia mózgu. Stymulator z elektrodą połączony jest przebiegającym pod skórą przewodem. Stymulator co 15 minut wysyła "porcję prądu" do mózgu. Prof. Wojciech Maksymowicz mówił wcześniej, że ta stymulacja ma wpłynąć na zwiększenie przepływu mózgowego tak, "żeby było więcej odżywczej krwi, żeby te neurony, które przetrwały u tych chorych urazy, poczuły się lepiej, były lepiej odżywione". Zwiększenie przepływu mózgowego i stymulacja mózgu ma w konsekwencji doprowadzić do nawiązania kontaktu z osobami, które dotąd były w stanie minimalnej świadomości.
Autor: js,mart//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24