Po ponad 3 latach od wypadku i dwa i pół roku od rozpoczęcia śledztwa przez prokuraturę Maciej Z. zasiądzie na ławie oskarżonych przed warszawskim sądem.
Tragiczny wypadek
Maciej Z. mówił wielokrotnie, że nie pamięta momentu wypadku i nie złożył wielu zeznań. Według policji jadąc swoim ferrari w lutym 2008 roku dziennikarz naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu, jadąc za szybko mimo wyraźnego ograniczenia do 50 km/h i z prędkością ok. 150 km/h uderzył w filar wiaduktu na warszawskim Mokotowie.
Samochód rozpadł się i stanął w płomieniach. Jarosław Zabiega podróżujący jako pasażer zginął na miejscu, a Maciej Z. ciężko ranny trafił do szpitala, gdzie długo pozostawał w stanie śpiączki.
Po dwóch latach przerwy
Przez dwa lata biegli uznawali, że dziennikarz nie może ze względu na stan zdrowia brać udziału w jakichkolwiek czynnościach. W związku z tym śledztwo w tej sprawie zostało zawieszone we wrześniu 2008 roku. Wznowiono je dopiero w lipcu 2010 roku, kiedy to biegli uznali, że Maciej Z. może zostać przesłuchany.
Jeśli zostanie uznany za winnego spowodowania wypadku, grozi u od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24