Państwo będące członkiem Rady Europy powinno podporządkować się orzecznictwu Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Polska się do tego zobowiązała - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. Podkreślił, że "związek partnerski jest czymś, co w tej chwili jest obowiązkiem państwa".
W koalicji rządzącej nie ma zgody co do projektu ustawy o związkach partnerskich, za który odpowiada ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Projekt, oprócz Lewicy, popiera KO i Polska 2050. Natomiast PSL nie zgadza się na niektóre proponowane zapisy. Wicepremier, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył w piątek, że stanowisko większości posłów jego partii jest jasne: ułatwianie życia tak, sprawa zrównania związków partnerskich z małżeństwem, przysposobienie i adopcja dzieci - nie.
W grudniu 2023 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wyrok w sprawie przeciwko Polsce wytoczonej przez pięć polskich par tej samej płci, które domagały się prawnego uznania ich związków. W orzeczeniu stwierdzono, że Polska naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka i ma obowiązek wprowadzenia ochrony prawnej par tej samej płci.
RPO: trzeba wykonywać wyroki
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek mówił w sobotę w "Jeden na jeden" w TVN24, że z orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka jednoznacznie wynika, że obowiązkiem państwa jest zinstytucjonalizowanie związków osób tej samej płci.
- To nie musi polegać na wprowadzeniu tak zwanej równości małżeńskiej, natomiast związek partnerski jest czymś, co w tej chwili jest obowiązkiem państwa - podkreślił.
Pytany, co w przypadku jeśli tego nie zrobi, powiedział, że "wówczas pogłębia stan naruszenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka".
- Istnieją mechanizmy na poziomie Rady Europy pozwalające organom Rady Europy na monitorowanie wdrażania wyroków Trybunału adresowanych do danego kraju. I jeżeli do tego by nie doszło, to poza kolejnymi skargami, które mogą wpływać do Trybunału, zostaną uruchomione organy, takie jak Komitet Ministrów Rady Europy, bo to jest instytucja, która się zajmuje monitorowaniem wdrażania standardów. Będzie sygnał z tej instytucji, że Polska nie realizuje zasad wolności i praw wyrażonych w konwencji - wyjaśnił rzecznik praw obywatelskich.
Na pytanie, czy możemy zapłacić jakieś kary za to, że takich przepisów w Polsce nie ma, odparł, że "Konwencja Europejska, Rada Europy nie działa w taki sposób, że są kary, tak jak w przypadku niewykonania orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej".
- To są zadośćuczynienia, które są zasądzane w każdej konkretnej sprawie - dodał.
- Natomiast z punktu widzenia wizerunku państwa, państwo będące członkiem Rady Europy powinno podporządkować się orzecznictwu Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Do tego zobowiązała się Polska ratyfikując konwencję - zaznaczył.
- I to jest tyle, co jako prawnik mam do powiedzenia. Trzeba wykonywać wyroki po prostu - dodał.
Wiącek powiedział, że "konstytucja w artykule 18. mówi o małżeństwie będącym związkiem kobiety i mężczyzny, natomiast takie postanowienie nie wyklucza wprowadzenia instytucji związku partnerskiego o treści przedstawionej w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka".
- Przypomnę też, że konstytucja nakazuje respektowanie prawa międzynarodowego i nakazuje wykonywanie orzeczeń międzynarodowych trybunałów - dodał.
Wiącek o przysposobieniu dzieci: konstytucja nie wyklucza
Rzecznik praw obywatelskich pytany był również, czy przysposobienie dziecka przez partnera matki lub ojca w związku partnerskim byłoby zgodne z konstytucją.
- Nie ma wśród praw człowieka prawa do przysposobienia dziecka - powiedział.
Dopytywany, czy konstytucja dzisiaj pozwala na wprowadzenie przepisów o przysposobieniu dziecka, ocenił, że "konstytucja nie wyklucza takiego rozwiązania".
- Pamiętajmy o tym, że przysposobienie jest decyzją sądu. I to sąd orzeka, czy sytuacja, w jakiej znajdzie się dziecko po przysposobieniu, będzie odpowiadała tej naczelnej wartości, czyli dobru dziecka - zaznaczył.
- Natomiast ja stoję na stanowisku, że konstytucja zostawia tutaj pewne pole dla decyzji politycznej ustawodawcy, kierowanej niewątpliwie również pewnymi argumentami, nazwijmy to moralno-światopoglądowymi, i to jest decyzja parlamentu, żeby tę kwestię rozstrzygnąć - mówił rzecznik.
Jak dodał, z orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka adresowanego do Polski nie wynika, że związek partnerski musi również obejmować prawo do przysposobienia dziecka.
Wiącek o sytuacja na wschodniej granicy
Marcin Wiącek odniósł się także w "Jeden na jeden" do sytuacji na wschodniej granicy Polski.
Został zapytany, czy jest rozczarowany tym, że wciąż dochodzi do tak zwanych pushbacków. Rzecznik praw obywatelskich powiedział, że "sytuacja na wschodniej granicy Polski jest niezwykle niepokojąca, bo niewątpliwie mamy tam do czynienia z pewną postacią agresji ze strony Białorusi".
- Moją rolą jest przyglądanie się i apelowanie o poszanowanie praw człowieka osób, które znajdują się na terytorium Polski pod jurysdykcją Rzeczypospolitej Polskiej. Ponieważ poza ludźmi, którzy ewidentnie współpracują z reżimem białoruskim, poza ludźmi, którzy trudnią się działalnością przestępczą, tam w dalszym ciągu pojawiają się osoby wymagające opieki i ochrony ze strony państwa - podkreślił. - Pojawiają się kobiety, pojawiają się dzieci, pojawiają się ofiary tortur, pojawiają się osoby z niepełnosprawnościami - wymieniał.
Jak mówi, jego współpracownicy dwa tygodnie temu odbyli dwudniową wizytację w tamtych rejonach.
- Rozmawiali z komendantem placówki straży granicznej w Dubiczach Cerkiewnych, z sędziami, z aktywistami, z przedstawicielami domów dziecka, Powiatowego Centrum Pomocy Społecznej - przekazał Wiącek. - Tam są dzieci, tam są osoby wymagające wsparcia i takich osób nie powinno się poddawać tym tak zwanym pushbackom - podkreślił.
"Prawo nie respektuje standardów europejskich"
Przypomniał, że apelował o zmianę prawa w tym zakresie, ponieważ "prawo jest bardzo złe, nie respektuje standardów europejskich, standardów Rady Europy, ponieważ dozwala na pushbacki w zasadzie w każdej sytuacji, gdzie ktoś nielegalnie przekroczy granicę".
- Natomiast standardy orzecznictwa europejskiego Trybunału Praw Człowieka, bo one są dla mnie pewnym punktem odniesienia, są takie, że pushback jest w pewnych sytuacjach dopuszczalny, jeżeli jest obwarowany przesłankami prawnymi - powiedział Wiącek.
- To powinno być w ten sposób regulowane. Jeżeli obecna władza uznaje, że pushback powinien nastąpić w pewnej sytuacji, to przepisy ustawy, nie rozporządzenia, tylko ustawy, bo ustawą reguluje się wolności i prawa człowieka, powinny być dostosowane do orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - dodał.
Pytany, dlaczego rząd tej ustawy nie zmieni, stwierdził, że nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. - Odpowiedzi, które ja otrzymuję na moje wystąpienia, są dosyć niejednoznaczne w tym zakresie - dodał.
- Uchylenie rozporządzenia jest decyzją dosyć szybką do przeprowadzenia, ale postępowanie ustawodawcze w tak ważnej kwestii niewątpliwie powinno zostać uruchomione. Ta sprawa powinna być poddana szerokiej debacie z udziałem parlamentarzystów i z udziałem organizacji pozarządowych, również aktywistów i ekspertów - ocenił.
Źródło: TVN24