- Widać, że Władimir Putin nie ma ochoty, nie ma powodu do tego, aby zgodzić się na propozycję prezydenta Donalda Trumpa - powiedział w "Faktach po Faktach" wiceminister obrony Paweł Zalewski, odnosząc się do rozmów prezydenta USA z przywódcami Rosji i Ukrainy. W ocenie Anity Kucharskiej-Dziedzic (Nowa Lewica) w otoczeniu Donalda Trumpa mogą zastanawiać się, jak prezydent USA mógłby "wyjść z twarzą" z zamieszania wokół swych działań wobec wojny w Ukrainie.
Donald Trump w środę odbył rozmowę telefoniczną z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Prezydent USA informował, że duża część dyskusji opierała się na jego wczorajszej rozmowie z Władimirem Putinem. Rosyjski przywódca miał we wtorek zgodzić się na zaprzestanie ataków na infrastrukturę energetyczną w Ukrainie. Wcześniej strona ukraińska zgodziła się na amerykańską propozycję zawarcia całkowitego zawieszenia broni na 30 dni.
Zalewski: widać, że te rozmowy to za mało, Ukraina musi być silniejsza
Zapytany, czy te rozmowy przybliżają nas do pokoju w Ukrainie, wiceminister obrony Paweł Zalewski (Polska 2050-Trzecia Droga) odpowiedział, iż widać, "że Putin nie ma ochoty, nie ma powodu do tego, aby zgodzić się na propozycję prezydenta Trumpa".
- My też o tym mówiliśmy od dawna, że nie widzimy dzisiaj takich warunków ku temu. Natomiast jesteśmy wierni temu, co mówi prezydent Trump, że pokój można osiągnąć dzięki sile. I dlatego wspieramy Ukrainę, dlatego modernizujemy, rozwijamy polskie siły zbrojne, rozwijamy, wzmacniamy sojusze - argumentował. Jak zaznaczył, "to jest najlepsza droga do tego, żeby zakończyć dobrze wojnę na Ukrainie".
- Widać wyraźnie, że te rozmowy to za mało. Ukraina musi być silniejsza. Ukraina musi zadawać ciosy armii rosyjskiej. Do tego potrzebne jest wsparcie, są zdolności ataku na tyły rosyjskie. Tak żeby ta wojna zaczęła boleć Putina. W taki sposób, aby był jednak skłonny do takich rozmów - wskazał Zalewski.
Kucharska-Dziedzic: teatr to za duże słowo
Na uwagę prowadzącego, że w negocjacjach między USA i Rosją jest "dużo teatru", wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic odparła, że "teatr to za duże słowo". - To raczej była burleska, dosyć żenująca - dodała.
- Myśmy przez ostatnie dwa miesiące się zastanawiali nad działaniami prezydenta Donalda Trumpa, który robił wszystko, żeby z tego konfliktu wyszedł z twarzą Władimir Putin, żeby mógł powiedzieć, że wygrał tę wojnę i żeby ją zakończyć. W tej chwili chyba jest inna optyka w Stanach Zjednoczonych i Donald Trump, i jego doradcy zastanawiają się, jak Donald Trump ma teraz wyjść z tego z twarzą - wskazała.
Kucharska-Dziedzic powiedziała, iż Donald Trump jako prezydent i biznesmen "wie, że wiarygodność jest kluczem do sukcesu i w polityce, i w biznesie". - Stany Zjednoczone tracą trochę tę wiarygodność, bo jednak mówienie po tych telefonach, że będzie mecz hokejowy pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją, to chyba jednak nie o to chodzi - oceniła posłanka.
Jej zdaniem nazywanie Putina przez Trumpa przyjacielem "to jest odwrócenie pojęć", a "negocjowanie z pozycji siły przy jednoczesnym podlizywaniu się nie jest skuteczne".
Zalewski: Putin nie zrezygnował z realizacji celów
- Rosji zależy na tym, aby na Ukrainie rządził prezydent, który porozumie się z Putinem, który tak naprawdę pozwoli na podporządkowanie Ukrainy. Rosji zależy na tym, żeby podzielić Zachód - zaznaczył Paweł Zalewski. Przypomniał, że przy okazji negocjacji "Putin nie zrezygnował z realizacji tych celów".
Dodał, że to "także bardzo ważna wskazówka dla nas, aby bardzo silnie pomagać Ukrainie". - Stąd bardzo popieramy i uczestniczymy w tych wszystkich działaniach europejskich, które mają na celu wsparcie Ukrainy, a także w przyszłości - jeżeli Stany Zjednoczone podejmą decyzję o tym, żeby dalej nie pomagać - aby zastąpić tę pomoc - podkreślił.
Źródło: TVN24