To jest sprawa bez precedensu, że pół rządu się wybiera do Brukseli, bo powinni się szykować do tego, żeby dalej rządzić. Chyba liczą się z porażką w wyborach parlamentarnych - ocenił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. Komentował w ten sposób ogłoszone we wtorek kandydatury polityków Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
We wtorek w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej odbyło się spotkanie Komitetu Politycznego PiS. Zatwierdził on listy wyborcze w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Rzeczniczka partii Beata Mazurek przedstawiła dziennikarzom nazwiska "jedynek" i "dwójek" na listach. Znaleźli się na niej między innymi: wicepremier Beata Szydło, minister edukacji narodowej Anna Zalewska czy minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński.
"Chyba liczą się z porażką w wyborach parlamentarnych"
- Dziwi mnie, że wszyscy politycy Prawa i Sprawiedliwości z pierwszych stron gazet chcą uciekać do Brukseli. To znaczy, że chyba liczą się z porażką w wyborach parlamentarnych - stwierdził w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy i polityk Platformy Obywatelskiej.
Jak dodał, obawia się, że startujący do PE politycy PiS "nie cenią sobie europarlamentu, tylko wydaje im się, że można być w Parlamencie Europejskim i przez cały czas robić politykę krajową". - Tak jak wielu polityków PiS-u, którzy tam w Brukseli nic kompletnie nie robią - ocenił.
Prezydent stolicy zaznaczył, że "są to poważne nazwiska, ale to jest jednak sprawa bez precedensu, że pół rządu się wybiera do Brukseli, bo powinni się szykować do tego, żeby dalej rządzić".
Przyznał, że wybory do europarlamentu "będą trudne". - Dlatego potrzebna jest pełna konsolidacja na opozycji, która na szczęście się dokonuje. Wygramy te wybory - dodał Trzaskowski, odnosząc się do majowych szans Koalicji Europejskiej.
Mówił, że listy tej koalicji "dopiero się tworzą". - Są niesłychanie szerokie, ale nie za szerokie. Potrzebna jest absolutna konsolidacja sił proeuropejskich. Te listy będą bardzo zrównoważone - stwierdził Trzaskowski.
"PiS stąpał po polu minowym, a nie wziął ze sobą saperów"
Odnosząc się do sporu na linii Polska-Izrael z ostatnich dni, Trzaskowski ocenił, że polscy rządzący "strzelają sobie w stopę na każdym kroku".
- Kto kazał organizować rządowi PiS tę kompletnie nieprzygotowaną konferencję (bliskowschodnią - red.)? Kto kazał zapraszać premiera Izraela w ogniu kampanii wyborczej (w tym kraju - red.)? Wiadomo było, że tak to się skończy - podkreślił prezydent Warszawy. Zaznaczył, że słowa izraelskiego ministra spraw zagranicznych o polskim antysemityzmie "wyssanym z mlekiem matki" są "skandaliczne". - Wiadomo było, że to się skończy tak, że nie będzie można tam (do Izraela - red.) pojechać w tym konkretnym momencie, a próba organizowania tam szczytu V4 w sposób kompletnie nieprzygotowany, może się tak skończyć - stwierdził.
- PiS stąpał po polu minowym, a nie wziął ze sobą saperów, nie przygotował tego i tak to się skończyło - dodał Trzaskowski.
W jego ocenie" sam PiS sobie to przyszykował". - Nikt, kto prowadzi dyplomację w normalny sposób by nie doprowadził do takiej sytuacji - ocenił prezydent stolicy.
Spór Polski z Izraelem
Najnowszy spór Polski z Izraelem rozpoczął się od przytoczonych przez dziennik "The Jerusalem Post" słów, jakie izraelski premier Benjamin Netanjahu miał wygłosić 14 lutego w Warszawie, oraz od wypowiedzi izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israela Kaca.
"The Jerusalem Post" napisał wtedy, że Netanjahu w swojej czwartkowej wypowiedzi "bardzo jasno stwierdził, że Polacy pomagali Niemcom zabijać Żydów w czasie Holokaustu". Ambasador Izraela w Polsce Anna Azari zdementowała te informacje, a dziennik naniósł potem poprawki w artykule.
Z kolei Kac, odpowiadając na pytanie o słowa Netanjahu, powiedział: - Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i, tak jak powiedział Icchak Szamir [były premier Izraela - red.], któremu Polacy zamordowali ojca, 'Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki'. I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych".
Spór Izraela z Polską poskutkował między innymi odwołaniem zaplanowanego w Jerozolimie spotkania szefów rządów Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry) z premierem Izraela.
Najpierw swój udział w nim odwołał premier Mateusz Morawiecki, a następnie poinformował, że do Izraela nie pojedzie także szef MSZ Jacek Czaputowicz. Ostatecznie szczyt został odwołany i przekształcony w spotkania Czechów, Słowaków i Węgrów z Izraelczykami.
Autor: ads/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24