Trzeba zrobić wszystko, co możliwe, żeby walczyć z mową nienawiści - podkreślił w "Rozmowie Piaseckiego" rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, odnosząc się do zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Wskazał, że "my z nią nie walczyliśmy skutecznie".
Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza zaatakował w niedzielę 27-letni Stefan W. na scenie WOŚP podczas "Światełka do Nieba". Adamowicz po reanimacji na miejscu, w szpitalu przeszedł kilkugodzinną operację. Jego stan był bardzo ciężki. W poniedziałek zmarł. Miał 53 lata. Prezydentem Gdańska był od 20 lat.
"Trzeba zrobić wszystko, co możliwe, żeby z mową nienawiści walczyć"
- Tego dnia (w niedzielę - red.) wieczorem pojawiły się na Twitterze różne komentarze, sądy. Na zasadzie "my już wiemy, co się stało i dlaczego". Ja starałem się to tonować. Przemawiając ze swojego doświadczenia, jeśli chodzi o zajmowanie się różnymi sprawami, wiedząc, że są różne motywacje sprawców - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. - Nie wiemy, czy mamy do czynienia z osobą zaburzoną. Wiemy, że leczyła się psychiatrycznie. To są fakty - wskazywał. Zaznaczył, że "musimy dotrzeć do tego momentu, kiedy profesjonaliści, czyli biegli ocenią w trakcie procesu poczytalność sprawcy w momencie czynu".
- Powinniśmy się powstrzymać przed przedwczesnymi emocjami i jednoznacznym stwierdzeniem, dlaczego ten pan zachował się tak, a nie inaczej - dodał. - Może być tak i są takie sądy, które są mi mimo wszystko bliskie, że ogólny klimat polityczny i narastająca fala nienawiści mogły mieć wpływ na motywację sprawcy. Nawet jeżeli tak było, musimy pomyśleć, że gdyby nawet nie wydarzyła się śmierć, gdyby nie odszedł prezydent Adamowicz, to i tak mamy gigantyczny problem z mową nienawiści. My z nią nie walczyliśmy skutecznie - zaznaczył Bodnar. - Trzeba zrobić wszystko, co możliwe, żeby z mową nienawiści walczyć - podkreślił.
"Ważne jest, na ile takie wydarzenia nas dzielą, a na ile mogą nas łączyć"
Bodnar wskazywał, że "mieliśmy do czynienia ze zbrodnią podobnego charakteru w Wielkiej Brytanii, niecałe trzy lata temu". Odniósł się do zabójstwa Jo Cox, deputowanej do Izby Gmin, która została postrzelona i dźgnięta nożem w swoim biurze w czerwcu 2016 roku.
- Doszło do tego na fali dyskusji o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, kiedy Jo Cox była uznawana za symbol Brukseli, globalizacji, działań na rzecz praw człowieka, pomocy humanitarnej i została wybrana jako cel. Tego typu zdarzenia się pojawiają - podkreślił rzecznik praw obywatelskich.
Wskazał, że "musimy się zastanowić, jak inne państwa radzą sobie później i co robią na rzecz odpowiedzialnego podejścia do tego typu zdarzeń, głęboko raniących społeczeństwo i państwo". - Ważne jest, na ile takie wydarzenia nas dzielą, a na ile mogą nas łączyć. Akurat w przypadku Jo Cox było tak, że to morderstwo dało podstawę do wielu ciekawych, łączących inicjatyw społecznych - stwierdził.
- Rodzina i przyjaciele Jo Cox stworzyli inicjatywę, która została poparta przez sto organizacji pozarządowych i wszystkie siły polityczne, włącznie z premierem. Polegały na tym, żeby w dniu rocznicy śmierci wszyscy spotkali się w swoich wspólnotach - sąsiedzkich, wiejskich, miejskich - i zorganizowali różne inicjatywy, które ludzi łączą - mówił Bodnar.
"Zastanówmy się, co ta śmierć może dać naszemu społeczeństwu obywatelskiemu"
- Rozmawiałem wczoraj z szefem Europejskiego Centrum Solidarności Basilem Kerskim i on mi powiedział jedną rzecz o Pawle Adamowiczu: że on był ekumeniczny - powiedział Bodnar.
Dodał, że Adamowicz "łączył ponad podziałami". - Był otwarty na dialog, na wszystkie wartości demokratyczne. Nie możemy o tym dziedzictwie zapomnieć. Zastanówmy się, co ta śmierć może dać naszemu społeczeństwu obywatelskiemu i jakości demokracji - zaapelował RPO.
Bodnar: decyzję Owsiaka traktuję jako oddanie się do dyspozycji społeczeństwa
Bodnar był też pytany, czy rezygnacja Jerzego Owsiaka z funkcji prezesa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oznacza koniec WOŚP.
- Bardzo dużo zależy od nas jako społeczeństwa i tego, co zrobi Jurek Owsiak - wskazał.
Dodał, że "traktuje jego decyzję jako oddanie się do dyspozycji społeczeństwa". - On mówi: ja składam dymisję, drogi narodzie, pokażcie mi, czy naprawdę chcecie, żebym z wami grał, że jesteście ze mną, kiedy mam problemy, kiedy jestem przedmiotem fali nienawiści - stwierdził Bodnar.
- My jesteśmy z Jurkiem przez dwa tygodnie w roku - jak jest festiwal Pol'and'Rock i jak jest finał Wielkiej Orkiestry. On przez cały rok ma różnego rodzaju ataki i myślę, że jest z tym głęboko osamotniony. Nie ma poczucia, że jest determinacja walki z mową nienawiści - mówił rzecznik praw obywatelskich.
Autor: ads//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24