- Swoją ocenę dotyczącą możliwości współpracy z panem Macierewiczem wyraziłem panu prezydentowi w grudniu ubiegłego roku. W konsekwencji podjąłem decyzję, że odejdę z wojska - wyjaśniał w "Jeden na jeden" generał Mirosław Różański. Jak dodał, "pan prezydent potrzebował 10 miesięcy, żeby dojść do takiej sytuacji, w której już publicznie mówi, że współpraca jest trudna z panem ministrem Macierewiczem".
Generał Mirosław Różański, Dowódca Generalny Sił Zbrojnych - czyli najważniejszy żołnierz w czasach pokoju, odszedł ze stanowiska w grudniu 2016 roku. W rozmowie z Moniką Olejnik na antenie TVN24 wskazał wtedy przyczyny swojej decyzji - w tym sprzeciw wobec decyzji ministra obrony Antoniego Macierewicza.
Po swoim odejściu generał Różański powołał Fundację Bezpieczeństwa i Rozwoju "Stratpoints", której misją jest "stworzenie platformy dla strategicznego myślenia o bezpieczeństwie, wspierającej instytucje publiczne i podmioty prywatne oraz działającej na rzecz weteranów i ich rodzin".
"Inercja jest niedobra"
W "Jeden na jeden" generał był pytany, co jego zdaniem zmieniło się w armii od jego odejścia.
- Co dla mnie jest najważniejsze, to to, że to wojsko w jednostkach wojskowych dalej się szkoli. Są intensywne ćwiczenia i to mnie cieszy, że żołnierze zajmują się tym, czym powinni się zajmować - wskazał Różański. - Natomiast jeśli już dotkniemy strony trochę wyższej, operacyjnej, tej na styku z polityką, to myślę, że trzeba dać taką jedną ocenę - jest inercja i ona jest niedobra - podkreślił.
- Inercja w zakresie podejmowania decyzji co do kwestii modernizacji technicznej czy rozwiązań wynikających z niedawno zakończonego strategicznego przeglądu obronnego. To mnie niepokoi - dodał.
Na pytanie, czy ocenia, że w wojsku "nic się nie robi", generał odpowiedział, że "robi się", ale według niego "niektóre te działania są pozornymi i one nie wnoszą nic nowego, a to w konsekwencji będzie wpływało na to, jak będą te sytuacje postrzegane właśnie przez te tak zwane doły, czyli poziom taktyczny".
"Ten stan rzeczy jest absolutnie zły"
Gość "Jeden na jeden" odniósł się też do kwestii konfliktu na linii prezydent Andrzej Duda - minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. - Swoją ocenę dotyczącą możliwości współpracy z panem Macierewiczem wyraziłem panu prezydentowi w grudniu ubiegłego roku. W konsekwencji podjąłem decyzję, że odejdę z wojska - powiedział.
- Pan prezydent potrzebował 10 miesięcy, żeby dojść do takiej sytuacji, w której już publicznie mówi, że współpraca jest trudna z panem ministrem Macierewiczem. Ten stan rzeczy jest absolutnie zły. On wpływa na kwestię funkcjonowania sił zbrojnych, a i wizerunkowo tracimy na tym - wskazywał Różański. - Jeżeli zwierzchnik sił zbrojnych i osoba, która w jego imieniu w czasie pokoju sprawuje tą zwierzchność nad siłami zbrojnymi nie potrafią, kolokwialnie mówiąc, dogadać się, to jest stan rzeczy, który powinien być natychmiast przerwany - ocenił były dowódca generalny.
"Prezydent ma kompetencje"
- Myślę, że pan prezydent dzisiaj, w obecnym stanie rzeczy, ma kompetencje, aby móc podejmować działania, bo jest wiele takich prerogatyw, które posiada - stwierdził generał Różański. - Wydaje główne kierunki rozwoju, które wskazują w jakim kierunku powinna zmierzać armia, jak powinien wyglądać system dowodzenia - zaznaczył. - Faktem, że on to robi na wniosek, ale to nie znaczy, że ma bezkrytycznie przyjmować rozwiązania, które są przedstawiane. Dzisiaj jest chyba ten stan rzeczy, który obserwujemy, że pan prezydent nie zgadza się z rekomendacjami i w tym względzie uważam, że jego kompetencje są wysokie. Dlatego uważam, że powinien skorzystać z powyższego, czyli wskazywać taki stan rzeczy, jak według jego przekonania będzie dobry dla sił zbrojnych - dodał.
Przyznał, że "faktem jest, że pan prezydent może nie posiada dzisiaj szerokiego zaplecza eksperckiego".
- Jedyny żołnierz, który pracuje w jego Biurze Bezpieczeństwa Narodowego dzisiaj jest obezwładniony - zauważył były dowódca generalny, odnosząc się do sprawy generała Jarosława Kraszewskiego, któremu Służba Kontrwywiadu Wojskowego zawiesiła certyfikat dostępu do informacji niejawnych. - Ale myślę, że pan prezydent ma takie możliwości, aby rozszerzyć taką formułę i korzystać z doświadczenia. Mamy ludzi wykształconych, mamy ludzi przygotowanych i to powinno być narzędzie pana prezydenta - podkreślił Różański.
"Nawet mogę współpracować z panem ministrem Macierewiczem"
Generał zapewnił, że nawet byłby gotów wpierać prezydenta, "jeżeli to byłoby tylko we właściwym kierunku dla bezpieczeństwa".
- Pan prezydent uważam, że ma kompetencje i ma możliwości. Należy z nich korzystać - poradził. - Założyłem fundację, która jest formułą, która grupuje ludzi mądrych, z ogromnym doświadczeniem. Jesteśmy otwarci. Nawet mogę współpracować z panem ministrem Macierewiczem, jeśli będzie chciał korzystać z naszych porad - stwierdził.
"Moja rekomendacja jest prosta"
Generał Różański komentował również zablokowanie nominacji generalskich przez prezydenta Dudę. - Złą rzeczą jest sytuacja, w której są wyznaczeni na stanowiska generalskie i mianowani ludzie, którzy nie posiadają w tym zakresie kompetencji, albo właściwego przygotowania. Szczególnie chodzi mi o to drugie. I taka praktyka została rozpoczęta w ubiegłym roku. To jest złe. Nie mogą być wyznaczani na stanowiska ludzie, którzy nie posiadają na przykład właściwego wykształcenia - powiedział.
- Myślę, że ta sytuacja jest takim punktem, w którym powinniśmy się zastanowić jak w przyszłości to powinno wyglądać. Moja rekomendacja jest prosta. Awanse generalskie nie powinny być konsekwencją decyzji politycznych, tylko pragmatyki kadrowej - stwierdził.
Przyznał, że dzisiaj to są decyzje polityczne. - Dzisiaj mechanizm jest taki, że na ten awans generalski wnioskuje pan minister, kontrasygnatę podpisuje premier i pan prezydent wyznacza. Ja bym rekomendował rozwiązanie takie, że jeżeli wyznaczamy oficera na stanowisko generalskie, to automatycznie powinien być mianowany. Nie bylibyśmy wtedy zakładnikami tej sytuacji, która dzisiaj jest, czyli sporu między tymi dwoma osobami - między panem prezydentem i panem ministrem - ocenił.
"Mirosław, o co chodzi?"
- Uważam, że to jest sytuacja niekomfortowa dla oficerów, ale też musimy pamiętać, że wizerunkowo na tym tracimy. Szef sztabu generalnego, który nie jest oficerem w stopniu generała, czyli czterech gwiazdek, to zły wizerunek w środowisku międzynarodowym - zaznaczył generał.
Powiedział, że odbył wiele rozmów jeszcze jak był dowódcą generalnym i "często koledzy z NATO pytali: Mirosław, o co chodzi?". - Sytuacja jest nietypowa, bo każde wyznaczenie człowieka na stanowisko powinno być związane z tym, że powinniśmy go nominować, właściwą nadać mu rangę. Ta kwestia posiadanych stopni wojskowych w stosunku do stanowisk w NATO jest bardzo restrykcyjna, więc przestrzegana - powiedział.
- Dzisiaj jest pewien niekomfortowy stan rzeczy, w którym, niestety, jest to zaburzone - mówił. - Nie może być sytuacja taka, że każdy ma prawo awansu. A ten każdy, to znaczy człowiek, który nie ukończył właściwej uczelni czy nie ma doświadczenia - dodał.
Różański o WOT i modernizacji
Generał ocenił też, że program modernizacji technicznej w jego przekonaniu "wyhamował". - Szereg programów nie został zrealizowany - powiedział.
- Politykę, którą stosuje pan minister Macierewicz, w tym zakresie ja nie do końca popieram i rekomenduję, bo jeżeli ministrowie wyrażają się na temat systemów uzbrojenia, czy one są dobre, czy złe, to nie do końca to jest właściwe. Sekretarz stanu nie będzie użytkował uzbrojenia czy innych systemów, więc naprawdę powinien posłuchać wojskowych - stwierdził.
Komentując kwestię powołania i funkcjonowania Wojsk Obrony Terytorialnej, gość "Jeden na jeden" powiedział, że "rekomendowałby inne rozwiązania". - WOT nie będzie na zagrożenie, które na przykład jest wskazywane z kierunku wschodniego. To jest potrzebna formacja, ale ja bym jej dedykował zupełnie inne zadania - skomentował generał Różański.
Autor: mart//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24