Już prawie witaliśmy się z gąską. Polska miała dostarczyć Słowacji transportery Rosomak, na bazie których Słowacy planowali stworzyć swoje pojazdy Scipio. List intencyjny w tej sprawie podpisała Ewa Kopacz i słowacki premier Robert Fico. Minęły dwa lata, a sprawa ucichła. Teraz słowackie media piszą, że ostatecznie pojazdy zostaną kupione od Finów. Co ciekawe, to - paradoksalnie - i tak może oznaczać zarobek dla polskich firm.
Według słowackiego dziennika "Dennik N", ministerstwo obrony przedstawiło już stosowny dokument do zatwierdzenia na posiedzeniu rządu. Jest niejawny, więc nie informowano o nim publicznie. Ministerstwo ma rekomendować nabycie 81 transporterów opancerzonych AMV od fińskiej firmy Patria.
- Ministerialny przegląd decyzji może jeszcze zaowocować jakimiś zmianami. Nie będziemy więc komentować tej sprawy, ponieważ może to nie być ostateczna decyzja - stwierdziła rzeczniczka słowackiego ministerstwa Danka Capakova.
Był nawet demonstrator
Jeszcze w 2016 roku ówczesny rzecznik polskiego MON Bartłomiej Misiewicz zapewniał, że rozmowy na temat zakupu Rosomaków przez Słowaków trwają. Zapewniał, że było to przedmiotem rozmów między ministrami obrony Polski i Słowacji na szczycie NATO w Warszawie. Od tego czasu sprawa jednak ucichła.
Zadaliśmy pytanie MON, jak wygląda sprawa ewentualnego kontraktu - i czekamy na odpowiedź.
Potencjalna współpraca ze Słowakami była głośno promowana jeszcze za czasów rządów PO. W 2015 roku w fabryce Rosomak SA Kopacz i Fico podpisali wspomniany list intencyjny. Polska premier mówiła wówczas, że firmy zbrojeniowe z Polski zarobią na tym przedsięwzięciu 120 milionów złotych.
Słowacy mogli przełamać lody
Potencjalna polsko-słowacka umowa nie była jednak nigdy sprecyzowana. Wiadomo było, że Słowacy chcą kupić z Polski same podwozia bez uzbrojenia. Już na Słowacji lokalne firmy miały zainstalować na nich bezzałogową wieżę Turra 30. Przygotowano nawet demonstrator takiego rozwiązania, nazwany Scipio. Polski wóz ze słowacką wieżą testowano i pokazywano na targach zbrojeniowych.
Umowa mogła być wielkim osiągnięciem, jednym z rzadkich przykładów na poważniejszą współpracę zbrojeniową państw grupy Wyszehradzkiej. Byłaby też istotna z punktu widzenia polskiego eksportu uzbrojenia. Rosomaki od lat są opisywane jako potencjalny hit eksportowy, ale nie przekłada się to na realne zamówienia. Sprzedaż na Słowację mogła przełamać lody.
Poszło o rekompensatę?
- Właściwie już w 2015 roku wiedzieliśmy, że z tej umowy z Polską to nic nie będzie - stwierdza w rozmowie z tvn24.pl Vladimi Snidl, słowacki dziennikarz, który opisał w "Dennik N" zainteresowanie ministerstwa fińskimi pojazdami. Jak tłumaczył, chodziło o to, że Polacy nie chcieli zrekompensować Słowakom zamówienia na Rosomaki zamówieniami w słowackim przemyśle zbrojeniowym.
- Polacy mieli zatrudnić słowackie firmy do modernizacji używanych przez polskie wojsko armatohaubic Dana. To był obowiązkowy warunek, bo premier Fico obiecywał, iż umowa z Polakami da istotne zamówienia słowackiemu przemysłowi - wyjaśnia Snidl. - No ale już latem 2015 roku wiedzieliśmy, że polski MON tego nie zrobi i woli ewentualną modernizację przeprowadzać z własnym przemysłem - dodaje.
"Każdy walczy o swoje"
Rok po rozmowach Kopacz i Fico, latem 2016 roku, słowacka prasa pisała, że MON w Bratysławie już w ogóle nie jest zainteresowany umową z Polakami. To wówczas Misiewicz zapewniał, że to nieprawda, a rozmowy nadal trwają.
- Słowacy oczekiwali znacznego udziału własnego przemysłu w tym przedsięwzięciu - potwierdza w rozmowie z tvn24.pl Mariusz Cielma, redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa". Zaznacza, że pomysł na modernizację Dan na Słowacji był jednym z pojawiających się w kuluarach, ale nie był niczym konkretnym.
- Naszemu MON byłoby trudno przełknąć robienie tego u Słowaków, podczas gdy możemy to zrobić samodzielnie w Polsce - podkreśla Cielma. Jak dodaje, na tym rynku "każdy walczy o swoje" i mogło nie dojść do porozumienia.
Nie wszystko stracone
Jeśli Słowacy zdecydują się na umowę z Finami, to sytuacja będzie zakrawać na ironię. Fińskie wozy Patria AMV 8x8 to właściwie Rosomaki. Polska zakupiła licencje na ich produkcję oraz rozwój kilkanaście lat temu. Na jej bazie do dzisiaj produkowane są Rosomaki, które nieco różnią się od fińskiego oryginału, ale nadal są bardzo podobne.
Co więcej, polska firma Rosomak SA i tak może zarobić na słowackim zamówieniu. Dopiero co w 2016 roku wyprodukowała 40 podwozi, które wyeksportowano do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Polacy zrobili to jako podwykonawcy fińskiej Patrii, która zdobyła zamówienie z bliskowschodniego państwa.
Cięcia w Patrii polską szansą
- Jest to bardzo możliwe. Można być wręcz pewnym, że jakieś elementy tych wozów byłyby produkowane w Polsce - mówi Cielma. Jak dodaje, fińska Patria może już w ogóle nie być w stanie samodzielnie produkować AMV/Rosomak ze względu na podjęte w firmie cięcia.
Cielma zaznacza jednak, że informacje w słowackiej prasie mogą być elementem gry negocjacyjnej i należy podchodzić do nich ostrożnie. - Na przestrzeni lat było tyle deklaracji, które na nic się nie przekładały. Dopóki nie będzie podpisów na umowie, nic nie jest pewne - zastrzega.
Autor: Maciej Kucharczyk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PGZ