Nadal nie wiadomo, co mu jest, a wyniki są złe - przekazał mecenas Jakub Wende, obrońca adwokata Romana Giertycha przebywającego w szpitalu od czasu, kiedy zasłabł podczas przeszukania jego domu przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Dodał, że badania toksykologiczne Giertycha "najprawdopodobniej zostaną zlecone za granicą".
Adwokat Roman Giertych, a także biznesmen Ryszard Krauze, są wśród 12 osób zatrzymanych w czwartek w związku ze śledztwem w sprawie wyprowadzenia i przywłaszczenia łącznie 92 milionów złotych z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord. W czwartek późnym popołudniem Giertych trafił do warszawskiego szpitala, po tym jak zasłabł w trakcie przeszukiwania jego domu przez funkcjonariuszy CBA. Obecnie przebywa w szpitalu Bródnowskim.
"Nadal nie wiadomo, co mu jest, a wyniki są złe"
O stanie zdrowia Romana Giertycha mówił w poniedziałek jego obrońca, mecenas Jakub Wende. - Dziś uzyskałem informację, że szpital, w którym przebywa Roman Giertych, zleci badania toksykologiczne mojego klienta - poinformował.
Jak wyjaśniał, "decyzja ta związana jest ze znacznym pogorszeniem jego stanu zdrowia od momentu zatrzymania i problemami diagnostycznymi". - Nadal nie wiadomo, co mu jest, a wyniki są złe - dodał Wende.
- Jak ustaliłem, badania toksykologiczne najprawdopodobniej zostaną zlecone za granicą, ponieważ w Polsce nie są dostępne wszystkie odczynniki do tego konieczne - poinformował mecenas. Wende dodał przy tym, że jego klient czuje się lepiej niż w poprzednich dniach.
Sprzeczne informacje w sprawie stanu zdrowia mecenasa
Po tym, jak Giertych trafił do szpitala, w sprawie jego stanu zdrowia pojawiały się sprzeczne informacje.
W czwartek wieczorem rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn zapewniał, że stan Giertycha jest dobry. W piątek nad ranem żona adwokata Barbara Giertych przekazała na Twitterze, że "wbrew temu, co twierdzi Stanisław Żaryn", stan zdrowia jej męża "jest poważny".
Rozbieżności dotyczą również stanu zdrowia, w jakim Giertych znajdował się w ciągu dnia w piątek. Jedną z osób, która przebywała w tym dniu w szpitalu u Giertycha, była Hanna Machińska, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich. - Powiedział, że zdarzyła mu się sytuacja niesłychana, że nigdy w życiu nie zemdlał, że znalazł się w łazience w mieszkaniu razem z agentem i następnie, cytuję: "on coś zrobił, straciłem przytomność i nie wiem, co się dalej stało, obudziłem się dopiero w szpitalu" - mówiła, relacjonując swoją rozmowę z mecenasem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rozmawiała z Giertychem w szpitalu. "Powiedział: on coś zrobił, straciłem przytomność i nie wiem, co się dalej stało" >>>
Pełnomocnik Giertycha, adwokat Jakub Wende, w piątek w rozmowie przed szpitalem z dziennikarzami stwierdził, że zarówno według obserwacji, jak i informacji od lekarzy, stan zdrowia jego klienta "na pewno nie może być nazwany stanem dobrym". Dodał, że "właściwie przez cały dzień" Giertych był nieprzytomny.
- Odzyskiwał świadomość na bardzo krótkie okresy, typu kilkunastu-kilkudziesięciu sekund - mówił mecenas.
CZYTAJ TAKŻE: Rzecznik Praw Obywatelskich: okoliczności zatrzymania Romana Giertycha budzą najwyższy niepokój >>>
Wobec Giertycha zastosowano środki zapobiegawcze
Zatrzymanym w czwartek przedstawiono zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków spółki oraz wyrządzenia firmie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy. Grozi za to do 10 lat więzienia. Postępowanie prowadzone przez poznańską prokuraturę regionalną dotyczy dwóch wątków: zakupu bezwartościowych - zdaniem prokuratury - wierzytelności spółki Prokom Investments S.A. w kwocie niemal 73 miliona złotych i nabycia nieruchomości po zawyżonej cenie za niespełna 27 miliona złotych.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Przyszło 14 agentów plus pani prokurator, przetrzepali dom". Ryszard Krauze zabrał głos >>>
Prokurator regionalny w Poznaniu Jacek Motawski przekazał w sobotę, że "po skutecznym" - jak ocenił - przedstawieniu zarzutów wobec Romana Giertycha zastosowano środki zapobiegawcze w postaci pięciu milionów złotych poręczenia majątkowego, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju, dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi.
Prokuratura Regionalna w Poznaniu oświadczyła natomiast, że gdy Giertych dowiedział się, iż ze strony lekarzy nie ma przeszkód, by został przesłuchany, zaczął "symulowanie braku świadomości". Biegli prokuratury uznali przy tym, że Giertych powinien pozostać w szpitalu.
Rzeczniczka prokuratury Anna Marszałek uściśliła zaś, że śledczy zastosowali wobec Giertycha poręczenie majątkowe po opinii lekarzy, według których stan jego zdrowia wyklucza w jego przypadku zastosowanie izolacyjnych środków zapobiegawczych.
Sąd nie zgodził się na areszt tymczasowy
Prokurator Motawski poinformował w sobotę ponadto, że po wykonaniu czynności procesowych z wszystkimi 12 zatrzymanymi osobami śledczy skierowali do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie pięciu z nich: Ryszarda Krauzego, Sebastiana J., Piotra Ś., Piotra W. oraz Michała Ś.
Tego samego dnia wieczorem poznański sąd rejonowy nie uwzględnił wniosków prokuratury o tymczasowe aresztowanie tych osób. W niedzielę rzeczniczka poznańskiej prokuratury Anna Marszałek przekazała, że prokuratura regionalna złoży zażalenie na sobotnią decyzję sądu.
Wobec pozostałych podejrzanych, to jest Tomasza Sz., Tomasza B., Andrzeja P., Wojciecha C., Andrzeja P. oraz Bartosza P. zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego i poręczeń majątkowych oraz zakazu opuszczania kraju, a także zakazu kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi.
Źródło: PAP, TVN24