- Jarosław Kaczyński nie ma przełożenia na Antoniego Macierewicza, Beata Szydło też - mówił w "Kropce nad i" Roman Giertych. Były wicepremier komentował w ten sposób relacje, jakie - jego zdaniem - mają łączyć prezesa PiS i szefową rządu z ministrem obrony narodowej.
Zdaniem Giertycha "mamy do czynienia z dziwaczną sytuacją", w której rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz, zgodnie z decyzją Macierewicza pozostaje na swoim stanowisku, pomimo krytyki, jaka spotkała go ze strony prezesa PiS.
- Te słowa, które padły z ust Jarosława Kaczyńskiego, wystarczyłyby do dymisji każdego z ministrów. No, może poza liderami tych małych partii koalicyjnych - przekonywał Giertych, mając na myśli Zbigniewa Ziobrę i Jarosława Gowina (liderów Solidarnej Polski i Polski Razem).
"Wielka zagadka"
- Jarosław Kaczyński nie ma przełożenia na Antoniego Macierewicza, nie ma też na niego przełożenia premier - stwierdził były wicepremier. Dodał, że "z jakiegoś powodu" szef MON odmawia zdymisjonowania swojego rzecznika. - To jest wielka zagadka - ocenił.
- W pewnym sensie pan Misiewicz jest niezbędny dla pana Macierewicza, a pan Macierewicz dla pana Kaczyńskiego. Ergo: pan Misiewicz jest niezbędny dla pana Kaczyńskiego - tłumaczył gość "Kropki nad i".
- Tego układu nikt nie rozbije - mówił o relacjach, jakie jego zdaniem mają łączyć prezesa PiS i szefa MON. - (Macierewicz) może robić, co chce. Może rozwalać armię, zwalniać generałów, nie kupować potrzebnego sprzętu - wyliczał Giertych.
Jak mówił, szef MON może odgrywać w PiS istotną rolę, bo to właśnie Macierewicz ma odpowiadać za "układ" partii z Radiem Maryja.
"Wolałbym kopać rowy na Syberii"
Mecenas Giertych odniósł się także do skargi na niego, którą złożył zastępca Prokuratora Generalnego. Bogdan Święczkowski w piśmie do Naczelnej Rady Adwokackiej przekonuje, że Giertych powinien ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną za krytykę śledztwa smoleńskiego.
- Chcę oświadczyć publicznie, że teraz będę wierzył w słowa Antoniego Macierewicza, wierzę, że był zamach - ironizował Giertych. - A poważnie mówiąc, mamy przykład tego, w jaki sposób PiS chce traktować postępowania dyscyplinarne - dodał.
Jego zdaniem skarga zastępcy Prokuratora Generalnego godzi w wolność słowa. - Szczerze mówiąc, wolałbym kopać rowy na Syberii niż być takim adwokatem na wzór tych propozycji pana Święczkowskiego - stwierdził. Jak mówił, słowa te dedykuje wszystkim innym adwokatom, sędziom i prokuratorom.
- Naprawdę, warto się czasem sprzeciwić. Warto mówić to, co się myśli, dlatego że PiS przeminie, jest jak choroba, która mija. A Polska pozostanie - przekonywał.
Autor: ts/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24