- Pierwszy raz w życiu miałem napad na dom. Spłoszyłem sprawców w chwili, kiedy wchodzili do pokoju mojej dwuletniej córeczki Alicji - powiedział w Poranku TOK FM Roman Giertych. - Ukradli sporo rzeczy, ale po co wchodzili do pokoju mojej córki? - zastanawiał się prawnik i polityk na antenie TVN24.
Roman Giertych był w środę rano gościem Piotra Kraśki w Poranku TOK FM. W rozmowie zdradził, że ma za sobą trudny dzień, bo - jak tłumaczył - "do ponad czwartej spędził go z policją".
- Pierwszy raz w życiu miałem napad na dom - wyjaśnił.
Jak relacjonował, swoim powrotem do domu spłoszył sprawców w chwili, kiedy wchodzili do pokoju jego dwuletniej córki, Alicji. Giertych tłumaczył, że do napadu doszło około godziny 20, co świadczy o tym, że "poziom bezpieczeństwa jest zatrważający".
Nagroda za pomoc w odnalezieniu sprawców
Giertych opowiadał, że sprawcy przeszli przez ogrodzenie, garaż i okno. - Wdarli się, okradli mnie. Ale tego, że weszli do pokoju mojej Alicji, tak łatwo nie daruję - podkreślił.
Oświadczył, że wyznacza nagrodę w wysokości 10 tys. złotych dla osoby, która pomoże w odnalezieniu sprawców. Poinformował też, że zamierza opublikować zdjęcia z monitoringu.
- Nie będę specjalnie przestrzegać dóbr osobistych sprawcy napadu rabunkowego lub próby porwania - zaznaczył.
"Ukradli sporo rzeczy"
Kilka godzin później Giertych wyjaśniał w rozmowie z TVN24, że sprawa bada policja. Jak dodał, napad mógł mieć charakter rabunkowy, ponieważ sprawcy wynieśli wiele cennych rzeczy, m.in. biżuterię i pieniądze.
- Ukradli sporo rzeczy, ale po co wchodzili do pokoju mojej córki? - mówił prawnik.
- Napaść była nietypowa, bo odbyła się podczas normalnego funkcjonowania domu, (sprawcy - red.) nie bali się, że zostaną przyłapani. Zostali spłoszeni przez to, że wróciłem do domu, to widać na monitoringu - relacjonował Giertych. Jego zdaniem cała akcja była dobrze przygotowana, a sprawcy, których - jak powiedział - było co najmniej trzech, znali zwyczaje mieszkańców domu.
Autor: kg//rzw / Źródło: TOK FM
Źródło zdjęcia głównego: tvn24