Śmigłowiec Lasów Państwowych, który awaryjnie lądował na zalewie w Rogoźniku (woj. śląskie) cztery dni temu po tym, jak nabierał wodę do gaszenia pożaru lasu, został wyciągnięty na powierzchnię. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał - pilot sam się wydostał z maszyny.
Od czwartkowego poranka trwały przygotowania do wyciągnięcia śmigłowca ze zbiornika wodnego Rogoźnik w Rogoźniku obok Będzina w województwie śląskim. Maszyna znalazła się tam w poniedziałek, 23 maja.
Akcja trwała kilka godzin. Nurkowie musieli sprawdzić, jak bezpiecznie podnieść maszynę. Śmigłowiec był transportowany do brzegu pontonem.
Usiłował nabrać wody do pojemnika podczepionego do śmigłowca
Pierwsze informacje o śmigłowcu w wodzie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Śmigłowiec przed wypadkiem brał udział w gaszeniu pożaru lasu administrowanego przez Nadleśnictwo Świerklaniec. Marek Mróz z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach przekazał, że do zdarzenia doszło, kiedy pilot usiłował nabrać wody do pojemnika podczepionego do śmigłowca.
- Za sterami maszyny siedział doświadczony pilot. W związku z problemami technicznymi podjął on świadomą decyzję o wodowaniu - wyjaśnił.
Dodał, że pilot samodzielnie opuścił śmigłowiec i wszedł na elementy kadłuba wystające nad powierzchnię wody. Tam czekał na pomoc.
Usłyszał hałas, poszedł sprawdzić, zobaczył helikopter w wodzie
Mieszkający niedaleko zdarzenia pan Adam na Kontakt 24 przesłał nagranie z akcji ratunkowej po lądowaniu awaryjnym śmigłowca.
- Nie widziałem, jak spadał, ale później usłyszałem hałas na polanie niedaleko mojego domu, bo tam lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Zastanawiałem się, co się dzieje, więc poszedłem sprawdzić i wtedy zobaczyłem to, co widać na nagraniu, czyli śmigłowiec w wodzie i akcję ratowniczą - relacjonował.
Pilot dromadera zaalarmował służby
W gaszeniu pożaru lasu, po którym doszło do wypadku, uczestniczył też samolot Dromader, którego pilot obserwował całe zajście. To on zaalarmował służby i przekazał, że pilotowi śmigłowca najpewniej nie stała się krzywda po przyziemieniu. Młodszy brygadier Szymon Gwóźdź ze straży pożarnej w Będzinie przekazał, że pilotowi na brzeg pomógł dostać się strażak, który podpłynął wpław do maszyny.
Jak dodał, w kulminacyjnym momencie działań w akcji udział brało 28 zastępów strażaków z dziewięciu zastępów Państwowej Straży Pożarnej.
Służby zabezpieczały wyciek paliwa z maszyny, a pilot śmigłowca został przetransportowany do szpitala.
- Jego stan jest stabilny. Na szczęście nie przebywał długo w wodzie. Ponieważ jednak mówimy o wypadku lotniczym, stan zdrowia pilota musi być monitorowany - poinformował Marek Mróz z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.
Na miejsce wypadku wezwano Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24