- W życiu rządzą nami przypadki i tak ten dzień wypełnił się takimi przypadkami - mówił w "Poranku TVN24" Marek Janicki, autor wstrząsających zdjęć z wydarzeń w Katowicach 16 grudnia 1981 roku. Wtedy, 19-letni uczeń klasy maturalnej, podczas powrotu do domu został zatrzymany przez milicję. Było to tuż przy kopalni Wujek. - Skoro miałem aparat postanowiłem z niego skorzystać - wspomina Janicki.
Nastoletni Janicki mieszkał kilkaset metrów od kopalni Wujek. Kupił aparat fotograficzny, ale ten miał jakąś usterkę, więc chłopak oddał go do naprawy. Sprzęt odbierał właśnie 16 grudnia. - Autobus którym wracałem do domu został zatrzymany i kazali nam wysiadać. Tak znalazłem się pod kopalnią - wspomina już 49-letni fotograf i mówi, że skoro miał już przy sobie aparat, postanowił go użyć. - To był mały, amatorski aparat więc nie było go widać. Jestem przekonany, że nie było to mile widziane przez ówczesne władze - opowiada Janicki.
Dym, tłum i strzały
Plan był taki, by wtopić się w tłum. Na terenie kopalni i wokół niego było dużo ludzi - górnicy, milicja, wojsko, oddziały ZOMO i mieszkańcy Katowic. - Rzucano kamieniami, krzyczano: gestapo. Było mnóstwo dymu. W powietrzu było czuć gaz łzawiący - relacjonuje atmosferę pacyfikacji strajku w Wujku Janicki.
Zastrzega, że trudno jest wyłowić moment, w którym padły śmiertelne strzały. - Panowało ogromne zamieszanie. Byłem jednym z wielu po stronie mieszkańców i górników. Byliśmy przekonani, że to strzały ostrzegawcze, ślepą amunicją. Mieszały się z wybuchami granatników - wspomina fotograf.
Janicki wspomina, że zdjęcia ujrzały światło dzienne krótko po wydarzeniach w Wujku. Wywołał film i zrobił odbitki u kolegi, który w piwnicy miał ciemnię. - Rozdałem te zdjęcia znajomym, żeby ludzie się dowiedzieli - opowiada. Dodał, że "wydawało mu się, że ta sytuacja w Wujku jest na tyle nietypowa, że trzeba o tym powiedzieć". Janicki tłumaczył, że w tamtych czasach media nie podawały prawdy, a on właśnie na prawdę miał dowód. - W oponie tira zdjęcia zostały przemycone do Szwecji i wkrótce zostały opublikowane na Zachodzie - mówi Marek Janicki przyznając, że jest ze swojego dzieła dumny.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24