Paweł inspirował, był odważny, robił rzeczy, które szły pod prąd - tak w "Faktach po Faktach" w TVN24 były prezydent Słupska Robert Biedroń wspominał prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. - Ten Paweł, którego przyjdzie nam żegnać w sobotę to był prawdziwy Europejczyk, mało jest takich polityków, dlatego ta strata jest tym bardziej bolesna dla nas wszystkich - dodał.
- My, samorządowcy, stanowimy pewną wspólnotę. Szczególnie wśród prezydentów, których jest niewielu w Polsce. Jest nas mniej niż posłów. My się wszyscy znaliśmy. Ja z Pawłem pracowałem, bo byliśmy prezydentami pomorskiego województwa. Często się spotykaliśmy, byliśmy w tych samych stowarzyszeniach - powiedział Robert Biedroń.
"Inspirował, robił rzeczy, które szły pod prąd"
- Paweł inspirował, bo był odważny, robił rzeczy, które szły pod prąd. Mnie takie rzeczy szczególnie inspirują, dodają mi skrzydeł kiedy widzę, że ktoś ma odwagę mówić rzeczy niepopularne, a Paweł przecież mówił dużo o uchodźcach, uczestniczył w marszach równości - mówił były prezydent Słupska.
Jak dodał, Paweł Adamowicz, "był przez długie lata liberalnym konserwatystą, ale wraz z tym jak zmieniał się Gdańsk, jak zmieniała się Polska, on też się zmieniał". - Ten Paweł, którego przyjdzie nam żegnać w sobotę, to był prawdziwy Europejczyk, mało jest takich polityków, dlatego ta strata jest tym bardziej bolesna dla nas wszystkich - przyznał.
- On był wybitnym politykiem, był kimś, kto wymykał się z ram takiej też działalności partyjnej. Trzeba pamiętać też, że Paweł w pewnym momencie porzucił przynależność partyjną i wybił się na bycie ponad tym wszystkim (...). Ta strata po nim będzie ciężka - skomentował.
"Naszą codziennością dzisiaj nie jest szacunek"
Biedroń przyznał, że dzisiaj "mamy szansę odrobić lekcję pod nazwą Paweł Adamowicz i to, co on robił". - Jak przełożyć to na przyszłość, nie tylko płakać, przeżywać, ale zastanowić się, czego możemy nauczyć się od niego i od jego działalności - powiedział Biedroń.
Bo - jak podkreślił - "naszą codziennością dzisiaj nie jest szacunek do drugiego człowieka". - Dzisiaj codziennością jest hejt, który stał się transparentny i zaczynamy obok niego przechodzić obojętnie. A trzeba pamiętać, że od mowy nienawiści do przestępstw nienawiści jest bardzo krótka droga - mówił.
- Mamy dużą tolerancję wobec hejtu, mamy prawo, które jest całkiem niezłe, a jest nierespektowane. Takiego braku szacunku dla prawa, jak w tej dziedzinie dotyczącej przestępstw nienawiści w Polsce, nie ma w żadnej innej sferze - ocenił.
"Zmiany w edukacji"
Robert Biedroń odniósł się także do spotkania wiceprezydenta Gdańsk z matką Stefana W., który zabił Pawła Adamowicza. Piotr Kowalczuk zaapelował o wsparcie dla tej rodziny.
- To jest najpiękniejsze co możemy robić. W kraju, który jest podobno tak bardzo katolicki, znaleźć bliźniego w drugim człowieku. Szukać tego, co nas łączy. Wyciągnąć z tego jakąś lekcję. Wzbogacić się w ten sposób. Sprawić, że będziemy lepszymi ludźmi, że ta śmierć, która jest tragiczna, nas wzbogaci po prostu. I zastanowić się, co to może być. Uważam, że to mogą być zmiany w edukacji - skomentował Biedroń.
- Ja pochodzę z rodziny, która była trudna. U mnie była przemoc, był alkoholizm. Ja chodziłem do szkoły i bardzo często nie potrafiłem nauczyć się wierszyka, nie potrafiłem zrozumieć budowy pantofelka. Bo ja praktycznie każdego wieczoru chowałem się, bo mój ojciec tak nas lał. W szkole nikt mi nigdy nie pomógł w tej sprawie. Ja marzę o takiej szkole, że każde dziecko, które pójdzie dzisiaj do szkoły, będzie miało pewną opiekę, będzie wiedziało, że to jest przestrzeń, w której się to dziecko nauczy walki z przemocą, to znaczy będzie wiedziało, jak radzić sobie z przemocą w domu. Czegoś takiego nie ma w polskiej szkole - tłumaczył.
Paweł Adamowicz zmarł w szpitalu w poniedziałek po południu. Trafił tam w niedzielę wieczorem po ataku nożownika podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Autor: kb//tr, adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24