"To nie ja zabiłam". Wątpliwości wokół sprawy Beaty Pasik i zabójstwa w butiku Ultimo

Źródło:
Superwizjer TVN
Czy sąd podzielił obawy, że w zakładzie karnym może siedzieć niewinna kobieta? Sprawą Beaty Pasik zajął się Grzegorz Głuszak
Czy sąd podzielił obawy, że w zakładzie karnym może siedzieć niewinna kobieta? Sprawą Beaty Pasik zajął się Grzegorz GłuszakTVN24
wideo 2/3
Czy sąd podzielił obawy, że w zakładzie karnym może siedzieć niewinna kobieta? Sprawą Beaty Pasik zajął się Grzegorz GłuszakTVN24

Zbrodnia w butiku Ultimo to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych lat 90. Beata Pasik została skazana na 25 lat za zabójstwo współwłaściciela i usiłowanie zabójstwa jego żony. Teraz wyszła na wolność - po 18 latach sąd zgodził się na przedterminowe, warunkowe zwolnienie. Czy sąd podzielił obawy, że w zakładzie karnym może siedzieć niewinna kobieta? Na podstawie jakich dowodów Beata Pasik została skazana na wieloletnią odsiadkę? Czy i tym razem, jak w przypadku Tomasza Komendy, mogło dojść do tragicznej w skutkach sądowej pomyłki? Reportaż "To nie ja zabiłam" autorstwa Grzegorza Głuszaka.

16 grudnia 1997 roku, godzina między 19 a 20 - w samym centrum Warszawy w butiku Ultimo dochodzi do morderstwa i usiłowania morderstwa. Ginie mąż kierowniczki sklepu, a ona sama zostaje dwukrotnie postrzelona i doznaje poważnych obrażeń. Lekarze ratują jej życie. Dzień po przebudzeniu się po kilku operacjach, opowiada policjantom, że strzelała Beata Pasik, pracownica sklepu należącego do tej samej sieci butików. Beata Pasik o godzinie 6 rano wraz ze swoim przyjacielem zostaje zatrzymana przez antyterrorystów.

TO NIE JA ZABIŁAM - OGLĄDAJ CAŁY REPORTAŻ W TVN24 GO

- Żal mam do wszystkich organów ścigania. Zrobili to ot tak, padło nazwisko, zostałam aresztowana i zostały postawione mi zarzuty bez jakiegokolwiek zbadania tej sprawy, bo ktoś powiedział – opowiada Pasik. Mimo nacisków, gróźb i próśb ze strony przesłuchujących ją policjantów, nie przyznała się do winy. – Był dobry policjant i zły. Ten dobry powiedział: "Ty sobie szukaj dobrego adwokata". Ten zły przeklinał: "Ty szmato, ty k…, zabiłaś, teraz przyznaj się, może dostaniesz mniejszy wyrok" – opowiada.

Pasik wspomina, że podczas przesłuchania czasem wychodzili wszyscy, a nagle wchodził jeden lub dwóch funkcjonariuszy, którzy mówili, że teraz powinna się przyznać do zabójstwa, bo przyznała to jej rodzina. – Po jakimś czasie mi mama powiedziała na widzeniu, że wychodzili z przesłuchania i mówili jej, że nie chcę znać swojej rodziny, że ja się do tego wszystkiego przyznałam – podkreśla.

Beata Pasik skazana na 25 lat więzienia

Jedynym, ale kluczowym dowodem były zeznania pokrzywdzonej. Tyle że jej słowa nie korelowały z dowodami rzeczowymi zabezpieczonymi na miejscu zdarzenia. Dwa sądy nie miały wątpliwości, że Beata Pasik jest niewinna. Trzeci po kolejnym zażaleniu pokrzywdzonej i prokuratury uznał że kobieta jest jednak winna, mimo że sama przewodnicząca składu orzekającego miała odmienne zdanie. W sądzie rządzi jednak arytmetyka. Nie wiemy, jak zdecydował drugi sędzia zawodowy, wiemy, że trzech ławników skazało Pasik.

- W najgorszych snach bym sobie nie wyobrażał, że wioząc siostrę na sprawę, mogę jej nie przywieźć z powrotem, ale tak się stało. Została skazana, skuta i wyprowadzona. Wtedy to był najgorszy dzień – mówi Jacek Pasik. Brat Beaty przyznaje, że był tak wstrząśnięty tą sprawą, że nie wiedział, jak wrócić do domu, mimo że dobrze zna Warszawę. – Obawiałem się, jak przyjechać i powiedzieć mamie, ale już media ogłosiły, że Beata Pasik została skazana na 25 lat pozbawienia wolności – dodaje.

Beata Pasik zrobiła, co mogła, by udowodnić swoją niewinność. Apelacja i kasacja jednak nie przyniosły żadnych efektów. Kolejne pisma do Rzeczników Praw Obywatelskich też nie przyniosły żadnych skutków. Trybunał w Strasburgu uznał, że nie może zająć się jej sprawą. Jej matka napisała nawet list do prezydenta o ułaskawienie, mimo że Beata była temu przeciwna, twierdząc, że o ułaskawienie proszą ludzie winni. Ona za taką się nie uważała.

Matka Beaty Pasik nie doczekała wyjścia córki z więzienia. – Bardzo długo czekała na tę chwilę. Widzę ją, jak na tych schodach stoi i żegna mnie – mówi. Uważa, że wyjście z więzienia zawdzięcza swojej mamie. – Na pewno widziała, jak ja cierpiałam, jak ją prosiłam o pomoc – przyznaje.

Pasik po latach walki straciła nadzieję na sprawiedliwość w swojej sprawie, ale po emisji reportażu o niewinnie skazanym Tomaszu Komendzie postanowiła napisać list do redakcji "Superwizjera". – Napisałam od serca, co czułam – przyznaje. Reporterzy drobiazgowo zapoznali się z aktami sprawy i skontaktowali się z jej bratem, a także z pełnomocnikiem - telefonicznie nawiązali też kontakt z samą osadzoną.

Jacek Pasik przyznaje, że jego życie toczyło się wokół sprawy Beaty i jej pobytu w więzieniu. – Nie ukrywam, że było to bardzo ciężkie, ale musieliśmy ją wspierać, chociaż wiedzieliśmy, że nadzieje się kończą. Były chwile zwątpienia, ale napływały dalsze pomysły do głowy – mówi.

W sprawę dziennikarze zaangażowali kilku ekspertów, byłych policjantów, którzy po przeanalizowaniu akt doszli do wniosku, że w więzieniu siedzi kolejna niewinna osoba. – Pojechałam do Beaty Pasik do zakładu karnego. Chciałam poznać jej historię, spojrzeć jej w oczy, ale tak naprawdę decyzję ostateczną podjęłam po zapoznaniu się z aktami sprawy i oceną formalną pod kątem prawnym – mówi adwokat Sylwia Kamińska, obrończyni Pasik. – Wtedy nabrałam ludzkiego przekonania, że możemy mieć do czynienia z osobą niewinną – dodaje.

- Beata Pasik została oskarżona i później skazana wyłącznie na podstawie zeznań osoby pokrzywdzonej. Żaden materiał dowodowy, poza tymi zeznaniami, nie stanowił jakiejkolwiek wartości – zwraca uwagę były policjant Andrzej Mroczek.

Alibi Beaty Pasik

Reporterzy postanowili jeszcze raz z ekspertami i pełnomocnikiem prawnym Beaty Pasik przeanalizować cały materiał dowodowy zebrany w sprawie. Adwokat Sylwia Kamińska – podobnie Andrzej Mroczek - przyznaje, że jedynym jednoznacznym dowodem obciążającym Beatę Pasik były zeznania pokrzywdzonej. – Obudziła się w szoku po postrzale i wówczas nie wskazywała w sposób jednoznaczny na Beatę Pasik. Dopiero, gdy dowiedziała się, że jej małżonek zmarł, te zeznania stały się bardziej kategoryczne, a inne dowody nie potwierdzały tej wersji – podkreśla.

Kluczowym dowodem niewinności Beaty Pasik było alibi, które dawało jej kilka osób. Jej partner, rodzice jej partnera, a także parkingowy, pracownica kwiaciarni, siostra przyjaciela i jej mąż. Prokurator jednak wydawał się być głuchy na argumenty świadków i oskarżył ich o dawanie podejrzanej fałszywego alibi. Dwa sądy uniewinniły Beatę Pasik, jej przyjaciela i jego rodziców. Ostatecznie sąd umorzył postępowanie w sprawie składania fałszywych zeznań. Jednak trzeci skład sędziowski postanowił uznać Beatę Pasik za winną i skazać na 25 lat więzienia.

Reporterzy postanowili odtworzyć, jak wyglądał dzień, w którym doszło do zabójstwa. Beata Pasik opowiada, że przed godziną 16 wyszła z partnerem z bloku przy ul. Przy Agorze. Wsiedli do samochodu i skierowali się do kancelarii prawnej przy ul. Grochowskiej, a około godziny 18 przyjechali do mieszkania przy ul. Malborskiej, gdzie spędzili kilka godzin. – Rozmawialiśmy na temat tego, co załatwiłam w kancelarii u adwokata – wyjaśnia. – Wyszliśmy po godzinie 21. Wiem, że było to krótko przed godziną 22, bo Piotrek się bardzo spieszył, mówił: "Beata, chodź szybciej, bo nam zamkną tę kwiaciarnię". Do kwiaciarni przyjechali przed godziną 22.

Do morderstwa w butiku Ultimo doszło między godziną 19 a 19.30. Beata Pasik zapewnia, że wówczas była w mieszkaniu przy ul. Malborskiej. Policja i prokuratura twierdziły inaczej, że Beata wyszła z domu rodziców swojego przyjaciela tuż po godzinie 18, pojechała do butiku Ultimo w samym centrum Warszawy, tam dokonała zabójstwa i wróciła na ulicę Malborską, a zeznania rodziców przyjaciela Beaty i jego samego uznała za dawanie Beacie fałszywego alibi.

- Pani Beata miała alibi w postaci zeznań swojego partnera i oni nigdy nie wycofali się ze swoich zeznań. Bronili tej wersji, że pani Beata w czasie zabójstwa spędzała z nimi czas – mówi mecenas Sylwia Kamińska.

Niezbadany wątek możliwej szarpaniny w butiku Ultimo

Na ubraniach, skórze, pod paznokciami osoby strzelającej pozostaje proch strzelniczy, który nierzadko utrzymuje się przez dwa, a nawet trzy dni po wystrzale. Dziennikarze przeprowadzili eksperyment, do którego dobrali kobietę mniej więcej w wieku Beaty Pasik, kiedy miała 23 lata, podobnego wzrostu i podobnej masy ciała. W eksperymencie pomógł doświadczony instruktor strzelectwa – dobrał dokładnie taką samą broń, z jakiej zginał mąż kierowniczki sklepu, a ona została raniona.

- Osoba pokrzywdzona, która przeżyła to zdarzenie wskazała kategorycznie, że jest w stanie odróżnić pistolet od rewolweru. Natomiast badania balistyczne wskazały, że strzały oddano z rewolweru, a w protokole przesłuchania osoby pokrzywdzonej jest mowa o pistolecie – zwraca uwagę Andrzej Mroczek. – Już mamy poważny, niespójny obraz, nie pasujący do faktów – dodaje.

Jak mówi pracownik strzelnicy, proch po oddaniu strzałów powinien zostać na ubraniach osoby, która trzymała broń. Zwraca uwagę, że nawet pomimo kąpieli ślady prochu na rękach mogą utrzymywać się nawet przez kilka dni.

Beata Pasik nie miała ani na ubraniu ani na skórze śladów prochu. Tak stwierdzili wówczas biegli. Co więcej, broń była dość nietypowa. Pod koniec lat 90. było tylko dziewięć sztuk takiej broni legalnie zarejestrowanych w Polsce. Rewolwer Smith & Wesson, kalibru .39 cala - broń bardzo skuteczna, ale praktycznie niedostępna w tamtych latach. Zaletą tej broni jest to, że nie pozostawia łusek na miejscu przestępstwa, co w dużej mierze utrudnia śledztwo.

Trudno sądzić że 23-letnia wówczas Beata Pasik miała taką wiedzę i mogła użyć ciężkiej, w dodatku trudnodostępnej broni dla zawodowców. – Cztery celne strzały. Jeden strzał na dobicie ofiary i to również nie pasuje do sylwetki psychologicznej Beaty Pasik – uważa były policjant Andrzej Mroczek. 

W sklepie najprawdopodobniej doszło też do szarpaniny między napastnikiem, kierowniczką sklepu i jej mężem. Świadczyć o tym może rozdarcie na kurtce pokrzywdzonej i otarcia na rękach mężczyzny. Policja nie sprawdzała tego wątku, bo pokrzywdzona w zeznaniach nic nie mówiła o jakiejkolwiek przepychance. – Nikt nie zwrócił uwagi na to, że (zabity mężczyzna - przyp. red.) miał pościerane kłykcie, że musiał się z kimś bić – mówi była ławniczka Halina Gniadek. – Przecież nie bił się z taką dziewczyną. To były takie rzeczy, które nas zastanawiały – dodaje.

Superwizjer. Rozmowa w studiu na temat reportażu "To nie ja zabiłam"
Superwizjer. Rozmowa w studiu na temat reportażu "To nie ja zabiłam"TVN24

Wątpliwości wokół zeznań pokrzywdzonej

Pozostaje jeszcze wiarygodność zeznań pokrzywdzonej. Czy były prawdziwe? Kobieta, z którą się spotkali dziennikarze ma co do tego wątpliwości - była ławniczką w pierwszym procesie, który uniewinnił Beatę Pasik. – Przechodziłam, a drzwi toalety były otwarte. Ona z bratową lub szwagierką tam były. Tak się chachały, że mało się nie podusiły ze śmiechu – wspomina Halina Gniadek. – Tak się nie zachowuje wdowa, która straciła męża – ocenia.

Andrzej Mroczek mówi, że pokrzywdzona Anna J. była przesłuchiwana kilka razy, jednak w pierwszym zeznaniu nie powiedziała kategorycznie, że strzelała Beata Pasik. – Ona powiedziała o 97 procentach. W pierwszym zeznaniu wymieniła Beatę z dwuczłonowego nazwiska. Beata Pasik nie posługiwała się nigdy dwuczłonowym nazwiskiem, choć takie posiadała, ale nikt o nim tak naprawdę nie wiedział – podkreśla. – O takim dwuczłonowym nazwisku mogli wiedzieć policjanci, którzy pilnowali pokrzywdzonej w szpitalu i którzy z nią wstępnie rozmawiali przed oficjalnym przesłuchaniem – przypuszcza.

Beata Pasik wspomina, że podczas rozpraw sądowych Anna J. nigdy na nią nie spojrzała. - Nigdy prosto w oczy, nawet unikała tego wzroku, tego kontaktu. Bardzo pragnęłam, żeby w końcu spojrzała na mnie. Patrzyłam jej prosto w twarz, a ta twarz była zimna, kamienna – mówi.

Pytania o listy z pogróżkami i byłego pracownika sklepu Ultimo

Jeden ze współwłaścicieli sklepu na kilka dni przed morderstwem dostał kartkę z pogróżkami. Policja sprawdziła tylko tyle, że nie napisała jej Beata Pasik, ale nic więcej w sprawie nie zrobiła. Drugi ze współwłaścicieli opowiadał policji, że na kilka dni przed zabójstwem i na dzień przed zabójstwem koło sklepu w godzinach wieczornych kręcił się były pracownik sklepu Ultimo, ale policja go w ogóle nie szukała i nie ustaliła jego personaliów.

- To były lata 90., gdzie gangi ściągały haracze. Może było tak, że oni nie chcieli płacić haraczu i ktoś przyszedł, i ona po prostu się bała – mówi Halina Gniadek. – Ale tak się bać, żeby pozwolić skazać kogoś na resztę życia, to ja nie bardzo rozumiem – dodaje była ławniczka.

Dziennikarze rozmawiali z Anną J. Po 24 latach od zabójstwa mówi tak samo, jak wówczas zeznawała - że to Beata Pasik stoi za morderstwem jej męża. Przed kamerą jednak wypowiedzieć się nie chce.

Podejrzany mężczyzna przed butikiem Ultimo

Były policjant Andrzej Mroczek uważa, że można "podjąć czynności operacyjne mające na celu ustalenie osoby, która jest w aktach sprawy jako ta, która bez uzasadnienia kręciła się w wieczornych godzinach wokół butiku". – Należy pobrać od niego materiał porównawczy do materiałów, które są zabezpieczone na miejscu zdarzenia – sugeruje.

Reporterzy spotkali się z byłym współwłaścicielem sklepu, który poprosił o zachowanie anonimowości. W rozmowie potwierdził, że zachowanie mężczyzny wydawało mu się co najmniej dziwne, bo pod sklep przyszedł w godzinach wieczornych, a kiedy został zauważony, pokrętnie tłumaczył się, że przyszedł po zaświadczenie potwierdzające zatrudnienie w butiku. Po zaświadczenie jednak nigdy się nie zgłosił - policja zadowoliła się zeznaniami pokrzywdzonej i nie sprawdzała już żadnych innych tropów.

Zasadniczą kwestią dla śledczych zawsze przy zbrodni pozostaje motyw. Czy Beata Pasik go miała? – W mikołajki zostałam oskarżona, że sprzedałam spodnie za 149,90 złotych, a nie wbiłam do kasy – wspomina Beata Pasik. To miał być powód zwolnienia jej z pracy, choć Beata twierdzi, że pieniędzy nie ukradła, a nabiła je na kasę omijającą fiskus, bo taka była praktyka w sklepie.

Zdaniem śledczych zemsta za zwolnienie z pracy miała być motywem. Jednak opinia psychologiczna dotycząca Pasik po jej trzymiesięcznej obserwacji psychologiczno-psychiatrycznej jednoznacznie stwierdzała, że czyn, którego miała się dopuścić jest obcy jej osobowości.

Zagadka zabójstwa w butiku Ultimo

- Jest kilka istotnych kwestii wymagających pogłębionej analizy i warto wrócić do tej sprawy. Ktoś to powinien zrobić – uważa adwokat Sylwia Kamińska. Dodaje, że to powinno być wspólnym celem – jej jako obrońcy i reprezentanta prawnego Beaty Pasik, opinii publicznej, ale i organów ścigania, które dysponują instrumentami, żeby tę sprawę zbadać. – Wymaga to tylko chęci ze strony właściwych władz, aby tę sprawę jeszcze raz zweryfikować – podkreśla.

Jacek Pasik przyznaje, że teraz, gdy jego siostra jest na wolności, jest normalnie. – Tak jak powinno być przez te 24 lata od rozprawy, ale niestety tak nie było – mówi. Od chwili morderstwa w butiku Ultimo minęły już 24 lata. Czy sprawę możemy uznać za zamkniętą?

Technika i metody badań dowodów są zupełnie inne i o wiele bardziej precyzyjne niż wtedy, kiedy doszło do morderstwa. Jeżeli wątpliwości, które podnieśli dziennikarze, wskazują, że Beata Pasik była i jest niewinna, to prawdziwy morderca cały czas nie został za swoją zbrodnię osądzony.

Beata Pasik zwraca się do Anny J. "żeby się nie bała i powiedziała prawdę". – Ona wie bardzo dobrze, kto to zrobił, i proszę ją, żeby nie skazywała mnie na potępienie. Nie zrobiłam tego, nie zabiłam jej męża i nie jestem mordercą. Może to jest najlepsza chwila, żeby się w końcu otrząsnąć i wejrzeć w swoje sumienie, bo ja bym z takim sumieniem nie wytrzymała przez tyle lat – mówi.

Autorka/Autor:Grzegorz Głuszak

Źródło: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Ci wszyscy politycy, którzy uważają, że trzeba przepraszać, dziękować i upokorzyć się, nie mają żadnych kwalifikacji, żeby zasiadać w polskim parlamencie, a co dopiero być prezydentem państwa - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Władysław Frasyniuk. Działacz Solidarności jest jednym z sygnatariuszy otwartego listu do prezydenta USA Donalda Trumpa. Zdaniem innego opozycjonisty w czasach PRL-u Zbigniewa Janasa amerykańscy politycy "naskoczyli na prezydenta Zełenskiego" w trakcie jego spotkania w Białym Domu.

Opozycjoniści z czasów PRL: jak jesteś rzeczywiście mocny, to zmierz się z mocnym albo mocniejszym

Opozycjoniści z czasów PRL: jak jesteś rzeczywiście mocny, to zmierz się z mocnym albo mocniejszym

Źródło:
TVN24

Od naprawdę wysoko usytuowanego polityka Trzeciej Drogi usłyszałem absolutnie serio, że jeśli sondaże Szymona Hołowni będą wyglądały tak, jak wyglądają, to Trzecia Droga poważnie weźmie pod uwagę pomysł wycofania marszałka Sejmu - mówił "W kuluarach" Konrad Piasecki. Agata Adamek wskazywała, że jeśli lider Polski 2050 "dostanie mocno w kość" w wyborach prezydenckich, "to klub się prawdopodobnie rozsypie".

Wolta w sprawie Hołowni? "Jego start nie jest przesądzony"

Wolta w sprawie Hołowni? "Jego start nie jest przesądzony"

Źródło:
TVN24

Przyjąłem z dużą satysfakcją, że prezydent Emmanuel Macron o tym wspomniał - mówił prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla francuskiej stacji LCI, odnosząc się do propozycji rozszerzenia francuskiego parasola nuklearnego na europejskich sojuszników. Według niego "to gest pokazujący poczucie odpowiedzialności Francji również za bezpieczeństwo europejskie, za swoich sojuszników, w tym także Polskę". Prezydent skomentował też działania Donalda Trumpa. Według niego USA "mają tę siłę, żeby oddziaływać na Rosję".

Duda: propozycja Macrona pokazuje poczucie odpowiedzialności również za Polskę

Duda: propozycja Macrona pokazuje poczucie odpowiedzialności również za Polskę

Źródło:
tvn24.pl

"Bądź cicho", "powiedz: dziękuję". Takie komentarze pod swoim adresem przeczytał w niedzielę Radosław Sikorski. Ich autorami są Elon Musk i sekretarz stanu USA Marco Rubio. Ostra wymiana zdań zaczęła się od wpisu miliardera, który zasugerował, że Ukraińcy bez Starlinków nie daliby rady walczyć z Rosją.

Musk, Rubio, Sikorski. Ostra wymiana zdań wokół Polski, Ukrainy i Starlinków

Musk, Rubio, Sikorski. Ostra wymiana zdań wokół Polski, Ukrainy i Starlinków

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

Burza Jana uderzyła w południową część Hiszpanii. W ośmiu regionach obowiązują ostrzeżenia meteorologiczne pierwszego stopnia. Towarzyszący żywiołowi ulewny deszcz doprowadził do powodzi.

Z restauracji ewakuowano sto osób. Burza Jana uderzyła

Z restauracji ewakuowano sto osób. Burza Jana uderzyła

Źródło:
pt.euronews.com

Powodzie, które były następstwem ulewnych opadów deszczu, doprowadziły do ogromnych zniszczeń w argentyńskim mieście Bahia Blanca. Bilans ofiar wzrósł do 15 osób.

"Wszystko jest zniszczone". Rośnie bilans ofiar powodzi

"Wszystko jest zniszczone". Rośnie bilans ofiar powodzi

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, AFP

Papież Franciszek jest w stanie stabilnym. Zaobserwowana ostatnio lekka poprawa jego zdrowia została potwierdzona przez lekarzy - czytamy w wieczornym komunikacie Watykanu.

Nowe informacje o zdrowiu papieża. Zamiast biuletynu medycznego, komunikat Watykanu

Nowe informacje o zdrowiu papieża. Zamiast biuletynu medycznego, komunikat Watykanu

Źródło:
PAP

W Racławicach niedaleko Krakowa doszło do zawalenia się stropu jaskini. Jak przekazują strażacy, pod zapadliskiem jest co najmniej jedna osoba. Została uwięziona około 50 metrów od wejścia do jaskini. Trwa akcja ratownicza.

Zawalił się strop jaskini. Jedna osoba uwięziona, strażacy i grupa wysokościowa w akcji

Zawalił się strop jaskini. Jedna osoba uwięziona, strażacy i grupa wysokościowa w akcji

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Rumuńska komisja wyborcza unieważniła kandydaturę prorosyjskiego, skrajnie prawicowego Calina Georgescu w wyborach prezydenckich, zaplanowanych na początek maja - poinformował w niedzielę jej rzecznik. Głosowanie przeprowadzono już w ubiegłym roku, ale zostało ono unieważnione przez Sąd Konstytucyjny. Podstawą były oskarżenia wobec kampanii Georgescu, która miała być wynikiem manipulacji, prawdopodobnie wspieranych przez Rosję.

Przez niego unieważniono wybory. Teraz wyeliminowano jego kandydaturę

Przez niego unieważniono wybory. Teraz wyeliminowano jego kandydaturę

Źródło:
PAP

Potentat chemiczny na skraju upadku. Przyszłość zakładów sodowych w Janikowie (woj. kujawsko-pomorskie) stanęła pod dużym znakiem zapytania. Wszystko przez rosnące koszty energii i napływ do Europy znacznie tańszej, konkurencyjnej sody z Turcji. Pracę może stracić nawet kilkaset osób, co dla tak małego miasta może być tragedią. Do tego dochodzą potencjalne problemy z ciepłem i ściekami komunalnymi.

Znaleźli się na skraju upadku. "To nie jest zwykła fabryka". Dramat miasta i mieszkańców

Znaleźli się na skraju upadku. "To nie jest zwykła fabryka". Dramat miasta i mieszkańców

Źródło:
tvn24.pl

Przez dekady świat rzadko zajmował się polityką w tym arktycznym rejonie. Na Grenlandii we wtorek 11 marca odbędą się wybory parlamentarne, a przez roszczenia Donalda Trumpa polityczna temperatura mocno tam wzrosła. Od dekad na wyspie występują tendencje niepodległościowe i to właśnie o niezależności mówią największe partie, ale gdy amerykański prezydent deklaruje, że Grenlandia tak czy siak będzie należeć do Ameryki, to wśród mieszkańców rodzi się opór.

Już we wtorek odbędą się wybory na Grenlandii. Mieszkańcy czują, że są coraz bliżej niepodległości

Już we wtorek odbędą się wybory na Grenlandii. Mieszkańcy czują, że są coraz bliżej niepodległości

Źródło:
Fakty po Południu TVN24
Stracone szanse pontyfikatu Franciszka

Stracone szanse pontyfikatu Franciszka

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump powiedział, że Ukraina "i tak może nie przetrwać", bez względu na to, czy USA utrzymają wsparcie dla niej, czy nie. - Mamy pewne słabości względem Rosji - dodał, nie wyjaśniając jednak, co ma na myśli.

Trump o "pewnych słabościach względem Rosji"

Trump o "pewnych słabościach względem Rosji"

Źródło:
PAP

Iran rozważyłby negocjacje z USA, gdyby celem rozmów było zajęcie się obawami dotyczącymi potencjalnej militaryzacji jego programu nuklearnego - przekazała misja Iranu przy ONZ w mediach społecznościowych. Zastrzegła przy tym, że jeśli celem rozmów jest likwidacja "pokojowego" programu, to "negocjacje nigdy się nie odbędą".

Iran rozważa negocjacje z USA, ale ma warunki

Źródło:
Reuters, PAP

Rządy wyżu dobiegają końca, a stery w pogodzie wraz z początkiem nowego tygodnia przejmą niże. Przyniosą one opady deszczu. Zacznie robić się coraz chłodniej, a miejscami pojawi się też deszcz ze śniegiem.

Arktyczna masa w drodze do Polski. Gdzie spadnie deszcz ze śniegiem

Arktyczna masa w drodze do Polski. Gdzie spadnie deszcz ze śniegiem

Źródło:
tvnmeteo.pl

Rezerwat przyrody Śnieżycowy Jar w Wielkopolsce został otwarty dla zwiedzających. Z nadejściem marca wypełnia się on drobnymi kwiatami śnieżycy wiosennej, rzadko spotykanej w tym regionie Polski. Warto wybrać się tam na spacer, szczególnie, że w tym roku rezerwat jest otwarty tylko w trzy weekendy.

"Fenomen na skalę kraju". Mamy tylko kilka weekendów w roku, by go zobaczyć

"Fenomen na skalę kraju". Mamy tylko kilka weekendów w roku, by go zobaczyć

Źródło:
TVN24, Nadleśnictwo Łopuchówko

- Najbardziej bolesne jest to, że większość z odchodzących funkcjonariuszy poświęciła ćwierć wieku ciężkiej pracy i walki z przestępczością, żeby na koniec zostać oszukanym - mówi nam były policjant. Chodzi o obniżenie wynagrodzeń oraz świadczeń emerytalnych tym, którzy odeszli między innymi z policji, straży pożarnej czy straży granicznej na początku 2023 roku. W Sądzie Okręgowym w Zielonej Górze zapadł wyrok w jednej z takich spraw.

"Ta manipulacja miała miejsce pierwszy i jedyny raz w historii"

"Ta manipulacja miała miejsce pierwszy i jedyny raz w historii"

Źródło:
tvn24.pl

Lód załamał się pod samochodem terenowym na Alasce. Autem jechało pięć osób, ale jedynie trzem z nich udało się wydostać z wody. Po kilku dniach poszukiwań dwóch mężczyzn uznano za zmarłych.

Wjechali na zamarzniętą rzekę. Dwie osoby zostały uznane za zmarłe

Wjechali na zamarzniętą rzekę. Dwie osoby zostały uznane za zmarłe

Źródło:
Alaska Public Media, Daily Dispatch Alaska
Myszka Miki nie żyje…

Myszka Miki nie żyje…

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Kryzys w "Washington Post". Czy Jeff Bezos pogrąży gazetę, która ujawniła aferę Watergate?

Kryzys w "Washington Post". Czy Jeff Bezos pogrąży gazetę, która ujawniła aferę Watergate?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Nadmierna wycinka drzew w amazońskim lesie deszczowym może pogarszać zarówno powodzie, jak i susze. Badacze udowodnili, że rola, jaką pełni puszcza, zmienia się wraz z porami roku. Utrata drzewostanu wpływała na zmianę wzorców pogodowych w regionie, zaostrzając ekstremalne zjawiska pogodowe.

Wylesianie Amazonii zaostrza jednocześnie suszę i powodzie

Wylesianie Amazonii zaostrza jednocześnie suszę i powodzie

Źródło:
AFP, RAISG, AP News

Szef dyplomacji Stanów Zjednoczonych Marco Rubio przyleci w poniedziałek do Arabii Saudyjskiej, gdzie spotka się ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Andrijem Sybihą - przekazał Departament Stanu USA. W zaplanowanych rozmowach nie przewidziano udziału Rosji. W sobotę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przedstawił skład ukraińskiej delegacji.

Rozmowy pokojowe bez udziału Rosji

Rozmowy pokojowe bez udziału Rosji

Źródło:
PAP

Stając na linii startu już jesteś zwycięzcą, bo już pomagasz i jest to przepiękny pomysł - powiedziała w TVN24 Zuza Kołodziejczyk, zwyciężczyni programu "Top Model", która w maju po raz trzeci weźmie udział w biegu charytatywnym Wings for Life. - Widać biegową falę w Polsce - ekscytował się Paweł Januszewski, dyrektor sportowy inicjatywy.

"Stając na linii startu już jesteś zwycięzcą"

"Stając na linii startu już jesteś zwycięzcą"

Źródło:
TVN24