Organy ścigania bardzo często umarzają postępowania. Z uwagi na to, że właśnie nie sposób coś udowodnić. Zbyt trudno dopatrzyć się znamion czynu zabronionego - powiedziała w TVN24 mecenas Joanna Parafianowicz, komentując reportaż "Superwizjera". - Przyzwolenie, zgadzanie się na to, że ludzie mogą mieć różne poglądy, to jest bardzo zła droga - dodała.
Materiał pokazuje między innymi rozwieszone na drzewach flagi ze swastykami i "ołtarzyk" ku czci Hitlera z jego czarno-białą podobizną. Widać też uczestników spotkania przebranych w mundury Wehrmachtu, wznoszenie toastów "za Adolfa Hitlera i naszą ojczyznę, ukochaną Polskę" i częstowanie tortem w kolorach flagi Trzeciej Rzeszy.
"Wystarczający dowód"
W TVN24 mecenas Joanna Parafianowicz (pokojadwokacki.pl) powiedziała, że materiał w postaci tego reportażu z pewnością wystarczy jako dowód w prokuraturze, żeby postawić zarzuty.
- Jeżeli tego typu dowód miałby być zbyt słaby, aby udowodnić komuś propagowanie faszyzmu, to pytam się w jakikolwiek inny sposób można by było to udowodniać? Chyba tylko poprzez przyznanie się - wyjaśniała.
"Organy ścigania bardzo często umarzają postępowania"
Mecenas Parafianowicz powiedziała, że "nie jest w stanie pozytywnie wypowiadać się na temat organów ścigania, które bardzo często umarzają postępowania". - Z uwagi na to, że właśnie nie sposób coś udowodnić, zbyt trudno dopatrzyć się znamion czynu zabronionego - mówiła.
- Bez mrugnięcia okiem tego rodzaju organizacje powinny być delegalizowane - zaznaczyła, dodając, że Stowarzyszenie Duma i Nowoczesność jest zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Sądowym.
"Zagrożenie karne brzmi jak żart"
Mecenas przyznała, że "mamy totalne nierówności, jeśli chodzi o Kodeks karny".
- Na przykład za niepłacenie podatków kary są niezwykle wysokie i można nawet na wiele lat wylądować z karą pozbawienia wolności. A za szerzenie tych zupełnie skandalicznych ideologii jest zagrożenie w postaci grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Samo to zagrożenie karne brzmi jak żart w moim odczuciu - tłumaczyła.
Pytana, czy jej zdaniem należałoby zaostrzyć to prawo, odparła: - Co z tego, jeżeli nawet przyjmiemy, że to będzie 10 lat pozbawienia wolności, skoro nadal będziemy czytać postanowienia o umorzeniu, bo w sumie ciężko ocenić, co autor danych słów albo gestów miał na myśli.
"Trzeba egzekwować prawo, nie zamykać oczu"
Jednak jak dodała, "nie zaszkodziłoby oczywiście kar podwyższyć". - Akurat w tym wypadku jestem absolutnie zwolennikiem podwyższenia zagrożenia karnego - powiedziała Parafianowicz.
- Ale przede wszystkim trzeba egzekwować prawo w praktyce, czyli nie zamykać oczu na pewne wydarzenia i po prostu karać, pociągać do odpowiedzialności - zaznaczyła.
Zdaniem mecenas, "to przyzwolenie, to zgadzanie się na to, że ludzie mogą mieć różne poglądy, to jest bardzo zła droga".
- Kiedy czytam przepisy, które są wprowadzane w życie, chociażby takie, że minister sprawiedliwości ma totalny nadzór nad sądami, to są kalki z Trzeciej Rzeszy. To wszystko już było - podsumowała.
Autor: kb/ / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24