Radykalna polityka łapie teraz wiatr w żagle, ale zbierające się czarne chmury w końcu zmuszą Warszawę do zmiany kursu - twierdzi brytyjska telewizja publiczna w materiale o Polsce. Korespondent BBC szukał odpowiedzi na pytanie, czy nad Wisłą "obserwujemy koniec demokracji liberalnej".
Materiał o Polsce wyemitowany został w telewizji BBC Two w poniedziałek w trakcie głównego programu publicystycznego "Newsnight".
"Przywrócenie ludziom ich godności, kultury i wiary"
Korespondent zagraniczny BBC Mike Thomson ocenił, że 25 lat po wyjściu z Polski rosyjskich wojsk Polska przeżywa "kryzys tożsamości". - Początkowo droga do euro [do Unii Europejskiej - przyp. red.] była jedyną drogą. Lecz teraz nowy nacjonalizm ogarnia społeczeństwo - stwierdza dziennikarz.
Jak dodaje, rządzące od 2015 roku Prawo i Sprawiedliwości odwołuje się teraz do niezadowolenia z zachodnich liberalnych wartości, podkreślając "tradycyjne ideały polskości" i obiecując "przywrócenie ludziom ich godności, kultury i wiary".
- Wielu obawia się jednak, że autorytarna, według nich, partia zawłaszcza władzę poprzez podporządkowanie sądownictwa, ingerowanie w media i ograniczanie praw obywatelskich - wymienia Mike Thomson, dodając, iż materiał BBC służy zweryfikowaniu obaw, że "obserwujemy koniec demokracji liberalnej w Polsce".
Niezadowolenie z zachodnich wartości
Thomson przyjechał do Polski, aby porozmawiać między innymi z wyborcami Prawa i Sprawiedliwości. Pracownicy fabryki w Ostrowi Mazowieckiej (województwo mazowieckie) tłumaczyli w rozmowie z reporterem, że ich zdaniem Unia Europejska "zbyt mocno miesza się do naszych spraw", bo "Polska jako kraj suwerenny ma swoje jakieś tam sprawy, w które nikt nie powinien się mieszać".
- Jeśli chodzi właśnie o Unię, inaczej żeśmy to sobie wyobrażali - przyznawał w rozmowie z korespondentem BBC Waldemar Kempisty, jeden z pracowników zakładu. - Kiedy byłem na Marszu Niepodległości i świętowałem bardzo ważne święto narodowe Polski, pan Timmermans [wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans - przyp. red.] powiedział, że w Warszawie szło 60 tysięcy faszystów. To znaczy mnie nazwał faszystą i moją rodzinę. Ja sobie tego nie życzę, bo ani się nie czuję, że jestem faszystą, ani nim nie jestem, bo mój dziadek zginął w czasie drugiej wojny w obozie w Auschwitz i już nie powrócił. Ja nie pozwalam, żeby teraz robić ze mnie faszystę - tłumaczył swoje niezadowolenie.
Z kolei burmistrz Ostrowi, Jerzy Bauer, mówił o "paternalistycznym traktowaniu obywateli" przez Unię Europejską, co - jego zdaniem - "jest bardzo dotkliwe" i "wielu ludzi odczuło to osobiście".
BBC zwróciło także uwagę na popularność programu 500 plus, pokazując rozmowę z wychowującą trójkę dzieci 27-letnią Moniką Subdą chwalącą rząd za to, że "może zapewnić swoim dzieciom teraz wszystko".
- Wcześniej nie mogłam, nie byłam w stanie, bo nie miałam takich środków jak teraz - podkreślała kobieta.
Kryzys jest czy go nie ma?
BBC zwraca jednak uwagę, że jeżeli Polska nadal będzie podążać tą drogą, to ten "największy beneficjent Unii Europejskiej nie może liczyć na wsparcie Unii".
Przypomina w tym kontekście również wypowiedź Kornela Morawieckiego z 2015 roku, marszałka-seniora Sejmu i ojca urzędującego premiera. Kornel Morawiecki mówił wówczas, że "dobro narodu, dobro społeczne, musi być nad prawem, nawet nad konstytucją".
Bruksela, jak podkreślono w materiale, potępiła wdrażane w Polsce zmiany w sądownictwie, takie jak zwiększenie możliwości dyscyplinowania sędziów czy wcześniejsze odsyłanie ich na emerytury. Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, profesor Zdzisław Krasnodębski uważa to jednak za "bezpodstawną ingerencję".
Jak tłumaczył w programie, często w rozmowach z kolegami w PE mówi im, żeby zamiast krytykować Polskę, spojrzeli na swój kraj.
- Nie mogę zaakceptować sytuacji, w której ludzie z innych państw, którzy nie są poinformowani o sytuacji, bo nie mówią po polsku, nie odwiedzają Polski, porównują sytuację Polski do Rosji, Turcji czy innych niedemokratycznych państw - tłumaczył, zapewniając, że prawa obywatelskie w Polsce "nie są zagrożone".
Przeciwnego zdania był z kolei profesor Radosław Markowski z Uniwersytetu SWPS w Warszawie, który w rozmowie z BBC argumentował, że "Polska desperacko poszukuje wrogów".
- Jednym z nich jest Unia Europejska. Niemcy są oczywiście numerem jeden, to bardzo skuteczny sposób przyciągania ludzi - stwierdził.
Profesor Łętowska: chodzi o władzę
Była sędzia Trybunału Konstytucyjnego profesor Ewa Łętowska oceniła w rozmowie z brytyjską telewizją, że "społeczeństwo dojrzewa wolno", a "przez te 30 lat bardzo zaniedbano strefę socjalną i teraz to się mści, dlatego że ludzie powiadają: dobrze, ale wolnością dla genderowych aspiracji kobiet nie nakarmimy dzieci".
Pytana o motywację rządzącego Prawa i Sprawiedliwości, oceniła jednak jednoznacznie, że chodzi o "władzę". - Dlaczego się manipuluje mediami? Żeby media były posłuszne. Dlaczego się manipuluje ludźmi? Żeby się ludzie nie buntowali. Dlaczego chce się, żeby sędziowie nie byli za bardzo samodzielni? Żeby orzekali tak, jak to założył polityczny projekt - wyliczała.
Korespondent BBC odwiedził także Centrum Praw Kobiet w Warszawie, zaznaczając, że kilka miesięcy wcześniej podczas interwencji policji zabrano stamtąd wiele poufnych dokumentów, które do dzisiaj nie zostały zwrócone, co wzbudza obawy związane ze swobodą funkcjonowania organizacji społecznych.
Mike Thomson, powołując się na rozmowy z młodymi Polakami, podkreślił, że niektórzy twierdzą, iż dążenie do odzyskania "tradycyjnej polskości" będzie narzucaniem narodowi "monokulturowego gorsetu". - Zmiany, z mojego punktu widzenia, będą na gorsze. I, co mnie najbardziej smuci, ponad 40 procent społeczeństwa będzie się z tego cieszyć - mówi jedna z młodych kobiet.
BBC: zbierają się czarne chmury
Zdaniem profesora Markowskiego polskie władze nie będą mogły jednak prowadzić takiej polityki bez końca. Jak przekonywał w rozmowie z BBC, Polska "przechodzi przez kryzys konstytucyjny".
- Podział władzy tutaj nie istnieje, a rządy prawa były naruszane wielokrotnie przez prezydenta i partię. Mamy do czynienia z naruszaniem istniejącej, wiążącej prawnie konstytucji, i zadajemy sobie jedynie pytanie: kiedy ci ludzie staną przed Trybunałem Stanu, bo to jest oczywiste, i myślę, że to się prędzej czy później wydarzy - ocenił.
"Radykalna polityka Polski łapie teraz wiatr w żagle" [ang. flying high] dzięki odwoływaniu się do populizmu - podsumowuje BBC. Ale jak dodaje, "zbierające się czarne chmury w końcu zmuszą Warszawę do zmiany swojego kursu, gdy zbliża starcie z Brukselą".
Według Polskiej Agencji Prasowej po emisji materiału prowadząca program podkreśliła, że BBC zwróciło się do przedstawicieli polskiego rządu z prośbą o rozmowę, ale "nikt nie był tego wieczoru dostępny".
Autor: mm//now / Źródło: PAP, BBC