|

Nowacka w Pałacu Prezydenckim? "Na miejscu Baśki zdecydowanie bym szła"

Barbara Nowacka i Rafał Trzaskowski w Teatrze Wielkim
Barbara Nowacka i Rafał Trzaskowski w Teatrze Wielkim
Źródło: Paweł Supernak/PAP

Anna Zalewska z PiS nie doczekała finału reformy edukacji własnego autorstwa, bo wystartowała w wyborach do Parlamentu Europejskiego i "uciekła" do Brukseli. - Czy Barbara Nowacka po wyborach prezydenckich też zamierza uciec? - pytają teraz nauczyciele. Obecna ministra edukacji twierdzi, że to "bzdura". Ale w sejmowych kuluarach niejedno można usłyszeć.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Barbara Nowacka jest jedną z najpopularniejszych polskich polityczek na portalu X (dawniej Twitter) - obserwuje ją tam przeszło 205 tysięcy użytkowników. Nowacka jest aktywna, choć częściej podaje cudze wpisy, niż publikuje własne. Ktoś, kto nie wiedziałby, czym na co dzień się zajmuje, raczej nie zgadłby w ostatnich tygodniach, że Nowacka jest ministrą edukacji. 

Między 1 a 24 marca opublikowała na swoim koncie 97 wpisów. Tylko 11 było poświęconych edukacji. I choć to drugi pod względem popularności temat, którym zajmowała się polityczka, to bardzo daleko mu do pierwszego.

62 wpisy na koncie Barbary Nowackiej dotyczyły Rafała Trzaskowskiego. Gdy wejdziemy na jej profil, zobaczymy zdjęcie kandydata i hasło: "Cała Polska naprzód!".

A zaangażowanie Nowackiej w kampanię wyborczą jest ponadprzeciętne. Ministra uśmiecha się do zdjęć na wiecach poparcia kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Tylko w ostatnich tygodniach była m.in. w Zielonej Górze i Sopocie (tam zorganizowały wspólną konferencję poparcia z innymi polityczkami KO). Czasem piecze dwie pieczenie na jednym ogniu - na przykład rano spotyka się z uczniami, a wieczorem słucha w pierwszym rzędzie wystąpień Trzaskowskiego, tak jak to było w Zielonej Górze. Gdy gdzieś sama nie może się wybrać, chętnie pokazuje w swoich mediach społecznościowych relacje sztabowców Trzaskowskiego.

Nie dziwi więc, że jednym z gorętszych politycznych pytań jest to, czy jeśli prezydent Warszawy wygra wybory i przeprowadzi się do Pałacu Prezydenckiego, Nowacka pójdzie tam za nim? A jeśli tak, to kto będzie nowym ministrem lub ministrą edukacji?

Lato w bluzie

Rozmowy z politykami i polityczkami często przebiegają według prostej zasady: pytani mają najwięcej do powiedzenia wtedy, gdy mogą pozostać anonimowi. A gdy w grę wchodzi rozdzielanie stanowisk i budowanie politycznych karier, rozmówcy stają się nad wyraz wstrzemięźliwi. 

Wiosną 2025 roku, w szczycie kampanii wyborczej, moje rozmowy na temat przyszłości Barbary Nowackiej są właśnie takie - ostrożne:

- Chce mnie pani cytować?

- Powiem, co wiem, ale bez nazwiska. 

- W dużej polityce to się wszystko szybko zmienia. Dziś jest tak, a jutro premier Tusk może rzucić nas na inny odcinek. Trzeba będzie działać. I będzie inaczej.

Mówią tvn24.pl posłowie i posłanki.

By zrozumieć, dlaczego w ogóle pytam o plany ministry edukacji, musimy cofnąć się do minionego lata. To wtedy Piotr Śmiłowicz z "Tygodnika Powszechnego" napisał tekst opatrzony w internecie tytułem: "Barbara Nowacka odejdzie z rządu, wiemy kiedy. Chodzi o jej umowę z Rafałem Trzaskowskim". 

Według jego ówczesnych doniesień Barbara Nowacka umówiła się z Rafałem Trzaskowskim, że jeśli ten zostanie prezydentem, ona obejmie urząd szefowej jego kancelarii.

Takiemu rozegraniu spraw miałby sprzyjać nawet polityczny kalendarz. Bo zaprzysiężenie nowego prezydenta ma się odbyć w sierpniu 2025 roku. Nowacka mogłaby więc spokojnie zamknąć rok szkolny, a premier Donald Tusk miałby czas na znalezienie jej następcy lub następczyni na ministerialny stołek.

Dwa tygodnie po publikacji tekstu Śmiłowicza Nowacka i Trzaskowski w sportowych bluzach występowali na scenie w Olsztynie w czasie czwartej edycji programu Campus Polska Przyszłości, który od kilku lat współtworzą. Okazji, by ostatniego lata pofantazjować o ich przyszłych politycznych działaniach, nie brakowało. A zainteresowani politycy nie dementowali.

Barbara Nowacka i Rafał Trzaskowski na Campusie w Olsztynie
Barbara Nowacka i Rafał Trzaskowski na Campusie w Olsztynie
Źródło: Tomasz Waszczuk/PAP

Jesień za biurkiem

Wakacje jednak szybko minęły, Campus odszedł w przeszłość. Nowacka zmieniła bluzę na garsonkę i wróciła do swojej etatowej roboty. A pracy w MEN nie brakowało. I nijak ma się to do aktywności w mediach społecznościowych. One sobie, a rzeczywistość w ministerstwie sobie.

Ministra obiecała m.in. (i z różną skutecznością próbuje doprowadzić do finału):

Wszystkie te zmiany mają być jednak zaledwie przygrywką do dużej reformy, która miałaby rozpocząć się 1 września 2026 roku. To wtedy - według zapowiedzi Barbary Nowackiej - część dzieci rozpocznie naukę według nowych zasad (podstaw programowych) i z napisanych do nich podręczników. Już dziś widać, że największym zagrożeniem dla powodzenia reformy będzie kadencyjność Sejmu i kolejne kampanie wyborcze. Kalendarz jest napięty.

By zwiększyć szanse na wprowadzenie zmian, powstała - wedle deklaracji Nowackiej - odpolityczniona rada ds. monitorowania wdrażania reformy oświaty, nazywana Radą Reformy. Działa nie przy ministerstwie, lecz przy Instytucie Badań Edukacyjnych. W jej skład wchodzą m.in. przedstawiciele nauczycieli oraz organizacji pozarządowych. Nie ma w niej polityków.

I właśnie ta reforma rozpaliła wyobraźnię części nauczycieli, którzy wróżą koniec Nowackiej w resorcie. I porównują polityczkę do pisowskiej minister edukacji Anny Zalewskiej.

Co łączy Nowacką i Zalewską?

Znany warszawski fizyk Włodzimierz Zielicz napisał w połowie marca w mediach społecznościowych, że to, co robi Nowacka w MEN, to tworzenie "pozorów reformowania do wyborów prezydenckich", bo później "Nowacka przeniesie się na ciepły stołek szefowej kancelarii Rafała Trzaskowskiego jako już prezydenta RP". 

Zielicz komentował też krytycznie w różnych miejscach teksty na temat działalności Nowackiej: "Musi ze swoimi POZORAMI dotrwać do WYBORÓW prezydenckich, a pozory muszą ładnie WYGLĄDAĆ …". 

W swoich komentarzach nauczyciel odsyłał do rzekomego wywiadu z Nowacką w Radiu TOK FM. Tylko że tam - choć nauczyciel to sugeruje - żadna wypowiedź ministry o jej przyszłości politycznej nie padła. Tekst pod wskazanym adresem to jedynie omówienie wspomnianego artykułu Piotra Śmiłowicza.

Komentarz o Barbarze Nowackiej
Komentarz o Barbarze Nowackiej
Źródło: Meta

Wpis Zielicza żyje już jednak własnym życiem i doczekał się kolejnych omówień, m.in. na blogach pedagogów Włodzisława Kuzitowicza czy profesora Bogusława Śliwerskiego

Ten drugi pokusił się nawet o ironiczny komentarz: "Współczuję pani minister, że musi męczyć się w tym resorcie".

I to właśnie Śliwerski porównał potencjalną drogę Nowackiej do ścieżki, którą w 2019 roku poszła Anna Zalewska. A było tak: wiosną 2019 gimnazja dogorywały, oświatą wstrząsnął największy po 1989 roku strajk nauczycieli, a szefowa resortu, jak gdyby nigdy nic, prowadziła (zakończoną sukcesem) kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego. Nawet w negocjacjach z nauczycielami nie brała udziału - rząd reprezentowała przede wszystkim Beata Szydło, wówczas wicepremier do spraw społecznych.

Na blogu profesora Śliwerskiego czytamy dziś: "Wystarczyło zlikwidować gimnazja i przywrócić poprzednią strukturę szkolnictwa bez jakiejkolwiek odpowiedzialności za zmarnotrawione w ten sposób środki publiczne na wieloletni rozwój nowego ustroju szkolnego i jego kadr. Dzisiaj A.Zalewska zajmuje się problemami polskich kopalni węglowych".

25 marca pytam o to porównanie i ewentualną przyszłość w Pałacu Prezydenckim ministrę Barbarę Nowacką, a ta komentuje krótko: - Bzdura totalna.

Nowacka: dementuję

Nowacka przekonuje, że jest dumna, będąc ministrą w rządzie premiera Donalda Tuska. 

- Pracuję nad reformą'2026, nad zmianami dotyczącymi wsparcia i zachowania małych szkół, nad rzecznikiem praw uczniowskich - wylicza.

A jej ponadprzeciętne zaangażowanie w kampanię Trzaskowskiego? - Bardzo chcę, żeby wygrał Trzaskowski, bo rozumie oświatę, widzi ją jako inwestycję i będzie wspierał zmiany - przekonuje ministra. I przypomina, że ich współpraca sięga 2018 roku. 

To właśnie we wrześniu 2018 Barbara Nowacka poparła kandydata Koalicji Obywatelskiej w wyborach na prezydenta Warszawy. Podczas wspólnej konferencji przed wejściem do Metra Centrum liderka stowarzyszenia Inicjatywa Polska podkreślała, że stolica "zasługuje na prezydenta energicznego, wiedzącego, jak funkcjonuje miasto i chcącego słuchać warszawiaków". 

Teraz Nowacka i Trzaskowski wspólnie działają nie tylko w kampaniach i przy organizacji Campusu, ale również na rzecz jednego z flagowych programów ministry - Rzecznika Praw Uczniowskich. Nowacka ogłosiła w towarzystwie prezydenta stolicy powołanie zespołu, który zajmuje się tym tematem w MEN. Trzaskowski jako jeden z pierwszych zatrudnił takiego urzędnika w swoim magistracie i Warszawa ma tu dawać reszcie Polski wzór.

Barbara Nowacka i Rafał Trzaskowski zapowiadają powołanie Rzecznika Praw Uczniowskich
Barbara Nowacka i Rafał Trzaskowski zapowiadają powołanie Rzecznika Praw Uczniowskich
Źródło: Albert Zawada/PAP

Dziś Nowacka z podobnym entuzjazmem co w 2018 roku wspiera Trzaskowskiego w kolejnej kampanii, ale deklaruje, że do Pałacu Prezydenckiego się za Trzaskowskim nie wybiera.

- Dementuję tę plotkę tak co trzy tygodnie. Tak samo jak nie wybieram się do ratusza. To co pięć tygodni dementuję - kończy Nowacka.

Dementowanie najwidoczniej nie było dotąd całkowicie skuteczne. Dyskusja o przyszłości politycznej Barbary Nowackiej oraz jej reform trwa nie tylko w mediach społecznościowych i na nauczycielskich blogach. Nie są od niej wolne sejmowe kuluary.

Dlaczego? Bo i sama polityczka w przeszłości do ostatniej chwili odcinała się od różnych politycznych planów. Gdy w listopadzie 2023 roku Donald Tusk tworzył nowy rząd, na giełdzie nazwisk potencjalnych następców Przemysława Czarnka przewijały się na początku cztery osoby. Wszystkie są posłami: Kinga Gajewska (Koalicja Obywatelska), Katarzyna Lubnauer (Koalicja Obywatelska), Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) oraz Michał Gramatyka (Polska 2050, Trzecia Droga).

W czwartek, 16 listopada rano pojawiło się w mediach nazwisko Barbary Nowackiej. Gdy dr Iga Kazimierczyk chciała z nią o tym porozmawiać do tekstu dla tvn24.pl, posłanka odpisała: "Nie odpowiadam za plotki medialne, a tym bardziej ich nie komentuję".

Ostatecznie to Nowacka została ministrą edukacji i miała być w MEN anty-Czarnkiem. Obiecywała odpolitycznienie edukacji (na początek zwolniła wszystkich kuratorów oświaty), ograniczenie podstaw programowych, podwyżki dla nauczycieli i traktowanie ich z szacunkiem. Czy jej się to udało? Zdania są podzielone. Dr Iga Kazimierczyk tak podsumowała pierwszy rok Nowackiej w MEN: "Aby uzdrowić polską szkołę, nie wystarczy wyglądać inaczej niż minister Czarnek". Na łamach "Gazety Wyborczej" przekonywała też: "Zamiast kompleksowego planu, który miałby uzdrowić szkolnictwo, dostaliśmy na razie metodę plasterkową: nakleimy coś tu, nakleimy tam, coś gdzieś utniemy i będzie dobrze".

Dziś w rozmowach z politykami pojawiają się już konkretne nazwiska potencjalnych następczyń Nowackiej. Najczęściej dwa: Katarzyna Lubnauer, dziś wiceministra w resorcie edukacji (już raz przymierzana do kierowania ministerstwem) i Dorota Łoboda, posłanka i do niedawna rzeczniczka prasowa… kampanii Rafała Trzaskowskiego.

Następczyni: pierwsze słyszę

- Zostanie pani nową ministrą edukacji? - pytam Łobodę, gdy akurat szykuje się do spotkań kandydata Trzaskowskiego z mieszkańcami Rzeszowa.

- Pierwsze słyszę - wybucha śmiechem polityczka.

Łoboda w wielkiej polityce jest nowa. To jej pierwsza kadencja w Sejmie. Jednak jej obywatelskie zaangażowanie w sprawy edukacyjne jest znacznie dłuższe i sięga czasów właśnie minister Anny Zalewskiej. W 2016 roku Łoboda była matką szóstoklasistki, która znalazła się w pierwszym roczniku objętym likwidacją gimnazjów. Skrzyknęła się z innymi matkami i założyła inicjatywę "Rodzice przeciw reformie edukacji". Później była jedną z twarzy ruchu, który zebrał niemal milion podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie przyszłości gimnazjów. W 2018 roku z ramienia Koalicji Obywatelskiej została warszawską radną (ale nie należała wówczas do KO), pełniła funkcję przewodniczącej komisji edukacji. W Sejmie też zajmuje się teraz oświatą, a dodatkowo w zeszłym roku została rzeczniczką prasową klubu KO.

Dorota Łoboda wspiera Rafała Trzaskowskiego w kampanii
Dorota Łoboda wspiera Rafała Trzaskowskiego w kampanii
Źródło: Leszek Szymański/PAP

- Czy kiedyś zostanę ministrą? - powtarza Łoboda moje pytanie. - Na razie nie wybiegam w tak daleką przyszłość. Ministrą jest Barbara Nowacka, którą wspieram.

A co z Katarzyną Lubnauer? Ona nie jest w polityce nowa, jak Łoboda. Lubnauer to doktora matematyki i zastępczyni Nowackiej, podlegają jej m.in. kwestie związane z nową podstawą programową i egzaminami. Opinii publicznej dała się poznać w 2015 roku jako jedna z inicjatorek akcji "Świecka szkoła" (chciała, by lekcje religii były finansowane przez związki wyznaniowe). To wtedy dostała się do Sejmu z ramienia Nowoczesnej, której później została przewodniczącą. Przez dekadę spędzoną w Sejmie cały czas była aktywna w sprawach edukacji. Głośno było o niej m.in. dzięki kontrolom poselskim, które pozwoliły ujawnić ukrywane przez Przemysława Czarnka dokumenty związane z tzw. programem willa plus.

Ją też pytam: czy to już czas na awans?

- Z tego, co wiem, ministra Nowacka nigdzie się nie wybiera, przygotowuje reformę. A ja też nie narzekam przy tej okazji na brak zajęć. Dobrze się uzupełniamy i współpracujemy. Wierzę, że również ona tak to ocenia - zbywa mnie Lubnauer.

Rafał Trzaskowski i Katarzyna Lubnauer
Rafał Trzaskowski i Katarzyna Lubnauer
Źródło: Tomasz Gzell/PAP

Ambitna czy zmęczona?

Dużo bardziej rozmowni są ci politycy i polityczki, których o przyszłość Nowackiej w MEN pytam nieoficjalnie.

- Ja na miejscu Baśki zdecydowanie szłabym do pałacu - mówi doświadczona posłanka. - W MEN roboty jest po łokcie, a nauczyciele są zwykle niezadowoleni, nawet jak się człowiek bardzo stara. Po co jej to? Już udowodniła, że jest sprawną polityczką. Teraz mogłaby mieć prestiżową, ale mniej wymagającą pracę. Wydaje się już zmęczona i się nie dziwię.

Inna posłanka, z mniejszym stażem politycznym, pyta: - A wie pani, kto kieruje kancelarią Andrzeja Dudy? Idę o zakład, że większość wyborców nie ma pojęcia. Może to i wygodna praca, można trochę pojeździć po świecie, ale jak ktoś ma polityczne ambicje, to jest emerytura. A Barbara Nowacka jest ambitna! Tego jej nie można odmówić.

Odpowiedź na pytanie posłanki brzmi: Małgorzata Paprocka. To ona jest dziś szefową kancelarii prezydenta.

Tymczasem polityk jednej z partii koalicyjnych komentuje: - Ma dobre relacje z Tuskiem, czego niektórzy jej zazdroszczą. A Pałac Prezydencki… To miałoby być w nagrodę czy za karę?

To kto w takim razie będzie prawą ręką Trzaskowskiego w pałacu? Tu - poza Nowacką - najczęściej wymieniane jest jedno nazwisko: Wioletta Paprocka-Ślusarska, nazywana "filarem warszawskiego ratusza". To ona w 2023 roku była szefową sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej, dziś mocno zaangażowana jest w kampanię prezydenta stolicy.

Wiosna w trasie

To właśnie polityczki otaczające Trzaskowskiego są najaktywniejsze w ostatnich tygodniach kampanii prezydenckiej.

8 marca na portalu X Nowacka pisała: "Proszę każdą z Was, zaangażujcie się tak jakby to była Wasza kampania. Zróbcie to dla przyszłości kobiet - Waszych córek, sióstr, matek i swojej. Rafał Trzaskowski to najlepszy wybór dla Polski".

W sztabie Rafała Trzaskowskiego jest świadomość, że część kobiet, które głosowały na Koalicję 15 października, jest dziś zdemobilizowana m.in. z powodu niedotrzymania przez rząd obietnic dotyczących aborcji i praw reprodukcyjnych. A w wyborach parlamentarnych frekwencja wśród kobiet była rekordowa - wyniosła prawie 75 procent. W sztabie muszą ostro pracować, jeśli chcą o podobny wynik zawalczyć.

Rafał Trzaskowski w Dniu Kobiet zadeklarował, że jest gotów jako prezydent sam złożyć ustawę o aborcji
Źródło: Katarzyna Kolenda-Zaleska/Fakty TVN

Dlatego Nowacką - ale też inne polityczki, np. Agnieszkę Pomaską czy Aleksandrę Gajewską - często można spotkać ramię w ramię z Trzaskowskim. Uśmiechają się do zdjęć i wspierają kandydata KO w mediach społecznościowych. Siedzą w pierwszym rzędzie, gdy ten przemawia do wyborców. W oficjalnych wypowiedziach nie szczędzą mu komplementów.

Kobiety w kampanii prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego
Kobiety w kampanii prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego
Źródło: Marcin Gadomski/PAP

Ale i te same kobiety Trzaskowskiemu zdarza się nieprzyjemnie zaskoczyć. Tak jak wtedy, gdy w styczniu powiedział - za czym poszła decyzja premiera Donalda Tuska - że jego zdaniem edukacja zdrowotna powinna być nieobowiązkowa. Przez część parlamentarzystów zostało to odebrane jako cios w samodzielność polityczną samej Nowackiej.

- Byłam zaskoczona, że nie pozwolili tego Barbarze zakomunikować na własnych warunkach. Tylko najpierw wyszedł Kosiniak-Kamysz, któremu się MON i MEN pomyliły, a zaraz do tego chóru dołączył Rafał, który przecież powinien grać z nią w jednej drużynie - słyszę od jednej z posłanek KO.

Ale kwestia edukacji zdrowotnej to nie pierwszy przypadek, gdy polityczni koledzy Nowackiej niespodziewanie namieszali w jej pracy. Podobnie miała się sprawa z likwidacją zadań domowych, którą nagle na TikToku ogłosił premier Donald Tusk. I choć brakowało czasu na dodatkowe badania i analizy, a także uspokojenie nauczycieli, którzy uznali to za zamach na ich autonomię, Nowacka musiała przystąpić do realizacji tej obietnicy. I przez wiele tygodni firmowała ją swoją twarzą oraz nazwiskiem.

Nowacka: prace domowe mogą być zadane, ale nie powinny być oceniane
Źródło: TVN24

Zaskoczona bliską współpracą Nowackiej i Trzaskowskiego nie jest za to politolożka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu prof. Dorota Piontek.

- Poglądy obojga od dłuższego czasu są zbliżone i myślę, że ich współpraca na rzecz kobiet oraz młodych wyborców wypada wiarygodnie - komentuje politolożka. - Nie sądzę, żeby ze strony Trzaskowskiego to była kalkulacja wyborcza. Ich współpracę mogliśmy obserwować już od kilku lat, to nie stało się z dnia na dzień. Już sam fakt przystąpienia Barbary Nowackiej w 2018 roku do Koalicji Obywatelskiej był związany bardziej z zaufaniem do Trzaskowskiego niż do Donalda Tuska.

Barbara Nowacka i Rafał Trzaskowski na konferencji w 2019 roku
Barbara Nowacka i Rafał Trzaskowski na konferencji w 2019 roku
Źródło: Wojciech Olkuśnik/PAP

Prof. Piontek mówi, że byłaby jednak zdziwiona, gdyby Nowacka wybrała Pałac Prezydencki kosztem MEN. - Jako ministra ma większą siłę sprawczą i potencjalną satysfakcję, niż miałaby jako urzędniczka. Prominentna, ale właśnie urzędniczka. Praca w resorcie daje szansę na realizację rzeczywistych celów strategicznych, na poukładanie spraw w szkolnictwie w sposób, który mógłby rokować na przyszłość. To praca ważna dla nauczycieli, ale też uczniów i ich rodziców. Praca ważna politycznie - przekonuje.

Równocześnie politolożka zauważa, że jeśli Nowacka nie ma planów, by pracować w Kancelarii Prezydenta, to musi się od nich stanowczo odcinać. - Na pewno takie pogłoski nie służą sytuacji w szkolnictwie. One powodują poczucie niestabilności, braku dłuższej i szerszej perspektywy czy konkretnych pomysłów na stałe uporządkowanie kwestii oświatowych. Może powstawać wrażenie, że dochodzi do kolizji indywidualnego interesu politycznego z interesem całej społeczności, za którą ministra ponosi odpowiedzialność. To nikomu nie służy - przyznaje prof. Piontek.

Już w lutym premier Donald Tusk zapowiedział rekonstrukcję rządu. - To będzie zmiana, powiedziałbym, systemowa. Będziemy mieli nie jeden z największych w Europie, ale jeden z najmniejszych rządów, jeśli chodzi o strukturę. I z tego tytułu będą też oczywiste konsekwencje personalne - zaznaczył.

Konkretnych nazwisk nie wskazał, ale wiązał zmiany z wyborami prezydenckimi. - Nie że ktoś wyleci za karę, tylko będzie na pewno mniej ministrów i nie wiem, czy ci, którzy mówią o tym głośno publicznie, czy oni zgłaszają się do tej rekonstrukcji jako autorzy, czy ofiary, ale to zobaczymy po czerwcu - wskazał.

Czytaj także: