Jedną z najważniejszych propozycji w ustawie o Sądzie Najwyższym, jaka powstała w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy, jest powołanie izby kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych. Miałaby ona decydować na przykład o ważności wyborów i referendum. Opozycja twierdzi, że oznacza to "koniec wolnych wyborów" w Polsce. Materiał magazynu "Polska i świat".
W nowych ustawach o Krajowej Radzie Sądownictwa i o Sądzie Najwyższym, przedstawionych przez prezydenta, znalazła się propozycja powołania izby kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych. Wzbudza ona obawy wśród opozycji i prawniczych autorytetów.
- To koniec wolnych wyborów w Polsce - komentuje zapisy Kamila Gasiuk- Pihowicz z .Nowoczesnej.
- Tak ważne sprawy jak ważność wyborów czy ważność referendum musi rozstrzygać absolutnie niezależny organ sądowy - mówi z kolei profesor nauk prawnych, Marek Chmaj.
To jedna z najistotniejszych zmian w prawie, jaką proponuje Andrzej Duda. Prezydent chce, by w Sądzie Najwyższym wyodrębniona została zupełnie nowa izba kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych. To ciało sędziowskie z gigantycznymi kompetencjami miałoby rozpatrywać skargi nadzwyczajne, ale również decydować o ważności wyborów i referendum.
"Zadbać o bezkarność przy fałszerstwach wyborczych"
- To jest prosta droga żeby zabezpieczyć sobie to, że nigdy się nie przegra żadnych wyborów - twierdzi Gasiuk- Pihowicz.
Opozycja opiera te oskarżenia między innymi na tym, że dziś w Sądzie Najwyższym jest za mało sędziów, by obsadzić nową izbę. Brakujących sędziów wskazać miałaby więc Krajowa Rada Sądownictwa, będąca również obiektem reform. Jej członków wybiorą zaś - według projektu - politycy.
- Nowy skład, być może całkowicie polityczny po zmianie w KRS-ie, będzie decydować o protestach wyborczych oraz o ważności wyborów - zaznacza Borys Budka, poseł Platformy Obywatelskiej.
Nowa izba w SN to pomysł, który powstał w otoczeniu prezydenta. Prawo i Sprawiedliwość jeszcze go nie poparło, ale niewiele wskazuje na to, żeby miało być inaczej.
- Sędziowie są apolityczni bez względu na to czy są wybrani przez parlament czy przez inne gremium - przekonuje Marek Ast z PiS.
- Jarosław Kaczyński sięga po sąd nie tylko po to, by móc w razie czego zaatakować opozycję przy pomocy posłusznych politycznie sądów, ale też, żeby zadbać sobie o bezkarność przy ewentualnych fałszerstwach wyborczych - podkreśla Rafał Grupiński z PO.
Prezydenckie ustawy trafiły już do Sejmu, ale wciąż nie wiadomo kiedy dokładnie posłowie się nimi zajmą.
Autor: JZ/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24