Alarmujący raport Najwyższej Izby Kontroli o tym, jak przygotowywano reformę systemu ViaToll, który przynosił miliardowe wpływy do budżetu, został utajniony - dowiedział się tvn24.pl. To efekt działań Głównego Inspektora Transportu Drogowego, który odpowiadał za reformę i wykonawcy, czyli Instytutu Łączności.
Kontrolerzy NIK wzięli pod lupę budowę nowego systemu poboru opłat za poruszanie się ciężarówek po krajowych drogach.
Swoją pracę ukończyli już jesienią ubiegłego roku, gdy wiceprezes Izby Wojciech Kutyła złożył swój podpis pod wystąpieniem pokontrolnym.
Negatywna ocena
Pracę Generalnego Inspektora Transportu Drogowego Alvina Gajadhura oceniono negatywnie. W wielu aspektach również jako nierzetelną. To jego instytucja odpowiada za przejęcie systemu od prywatnej firmy.
Raport NIK wprost stwierdza, że występuje ryzyko dla interesów Skarbu Państwa, czyli dla zapewnienia wpływów do Krajowego Funduszu Drogowego - zgodnie mówi tvn24.pl kilka osób, które poznały treść raportu.
Chodzi o niebanalne kwoty, bo przed reformą system przynosił ponad pięć milionów złotych każdego dnia (rocznie dwa i pół miliarda złotych), a całość trafiała do Krajowego Funduszu Drogowego, z którego finansowany jest rozwój sieci dróg i autostrad.
Tajne/poufne
To, że krytyczny raport został utajniony oficjalnie potwierdziliśmy w Najwyższej Izbie Kontroli. Z informacji, którą przesłał redakcji dyrektor Departamentu Infrastruktury NIK Tomasz Emilian wynika, że to efekt zabiegów Głównego Inspektora Transportu Drogowego oraz Instytutu Łączności.
- Wykonawca nowego systemu, czyli Instytut Łączności nadał umowie z GITD klauzulę zastrzeżone. Automatycznie nasze wystąpienie pokontrolne stało się tajne - wyjaśnia nam jeden z pracowników departamentu infrastruktury NIK.
Inna osoba pracująca w Izbie, prosząc o zachowanie anonimowości, tłumaczy: - To trik, do którego uciekają się kontrolowane przez nas instytucje, by opinia publiczna nie poznała prawdy.
Niezadowoleni audytorzy odwołali się teraz do szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który zgodnie z ustawą rozstrzyga wszelkie spory o to, czy jakaś informacja rzeczywiście stanowi tajemnicę.
Teraz zgodnie z prawem, szef ABW ma miesiąc na rozstrzygnięcie sporu, co oznacza, że decyzję powinien podjąć jeszcze w kwietniu.
Kapsch górą
Pomysł reformy systemu ViaToll narodził się w Ministerstwie Infrastruktury, tuż po wygranych wyborach przez koalicję Zjednoczonej Prawicy pięć lat temu.
Działający od 2011 roku zbudowała austriacka firma Kapsch, a nadzorowała jego działanie dyrekcja dróg krajowych.
- Państwo miało prawo odstąpić od powierzania poboru opłat prywatnym firmom i zlecić je organom państwowym - wyjaśniał przyczyny reformy minister Andrzej Adamczyk.
W celu przejęcia systemu posłowie uchwalili nowelizację ustawy, która określiła datę startu, nowego, "państwowego" systemu na 2 listopada 2018 roku. Na cały proces przejęcia starego - obejmującego niemal 4 tysiące kilometrów dróg, 1,2 miliona pojazdów i 70-firm podwykonawców i zastąpienie go nowym, dali zaledwie jedenaście miesięcy. Zadanie miał wykonać Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
- Raport NIK-owców jest miażdżący, działania szefa GITD ocenia negatywnie, co się dość rzadko zdarza. Pokazują, że od samego początku była świadomość, że tego projektu nie da się zrealizować solidnie, tak by zadbać o interesy Skarbu Państwa - mówi nam poseł sejmowej Komisji Infrastruktury, który czytał dokument.
Ostatecznie GITD nie udało się samodzielnie zbudować nowego systemu ViaToll. Główna zmiana polega na tym, że inspekcja drogowa wyłoniła wykonawcę, czyli Instytut Łączności. A ten, także bez przetargu, wybrał austriacki Kapsch, czyli tę firmę, która w 2011 roku zbudowała cały system.
O korupcyjnych zagrożeniach związanych z takim trybem, w specjalnych raportach, Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało premiera Mateusza Morawieckiego.
- Zatoczyliśmy błędne koło. Tyle się zmieniło, że dziś nikt nie wie, ile utrzymanie systemu kosztuje, bo że więcej to oczywiste. Pytanie, za co bierze pieniądze Instytut Łączności skoro powierzył zadania Kapschowi - komentuje były wiceminister infrastruktury i poseł PO Paweł Olszewski.
"Nie ma żadnych zakłóceń"
Według oficjalnych deklaracji GITD nowy-stary system działa doskonale. - Mam do przekazania dobre informacje. Przejęliśmy system płynnie, nie ma żadnych problemów z jego bieżącym działaniem i obsługą - zapewniała tvn24.pl w listopadzie 2018 roku rzecznik prasowa GITD dr Karolina Wieczorek.
Tymczasem według samych pracowników GITD, którzy proszą o zachowanie anonimowości, są z nim poważne problemy.
- System nie pokazuje incydentów z kilku ostatnich miesięcy. To znaczy, że nie wskazuje ciężarówek, które płacą za przejazdy - mówią tvn24.pl związkowcy z inspekcji.
- Nie ma żadnych zakłóceń - brzmi oficjalna odpowiedź na nasze pytania skierowane do inspekcji transportu drogowego.
To, jak w rzeczywistości działa "nowy-stary" system, ma sprawdzić Najwyższa Izba Kontroli.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24