To już się robi taka opera mydlana, tylko że Polski szkoda - powiedział w "Faktach po Faktach" europoseł Platformy Obywatelskiej Radosław Sikorski, komentując sprawę prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia i problemy z odwołaniem go z funkcji. - Słyszałem, że premier (Mateusz - red.) Morawiecki ma plan B na Banasia: zamierza go przepisać na żonę - ironizował.
We wtorek Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo dotyczące podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Rzecznik prokuratury zaznaczył, że to postępowanie przygotowawcze w sprawie, co wskazuje, że nikomu dotąd nie postawiono zarzutów.
Na rezygnację Banasia naciska Prawo i Sprawiedliwość. Szef NIK w środowym nagraniu oświadczył, że był gotów złożyć rezygnację z funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli, jednak stał się "przedmiotem brutalnej gry politycznej".
"Słyszałem, że premier Morawiecki ma plan B na Banasia: zamierza go przepisać na żonę"
O sytuacji wokół szefa NIK mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były minister spraw zagranicznych, europoseł Platformy Obywatelskiej Radosław Sikorski. - Słyszałem, że premier (Mateusz - red.) Morawiecki ma plan B na Banasia: zamierza go przepisać na żonę - ironizował.
Nawiązał tym do sprawy 15-hektarowej działki, którą - jak napisała w maju "Gazeta Wyborcza" - szef rządu wraz z żoną w 2002 roku kupili za 700 tysięcy złotych od kościoła we Wrocławiu. Według opinii rzeczoznawcy, na którego powoływał się dziennik, nieruchomość już w 1999 roku warta była prawie 4 miliony złotych, a obecnie zaś - około 70 milionów złotych. W lipcu premier zamieścił sprostowanie w "Gazecie Wyborczej", pisząc, że wartość ziemi to nie 70, a niecałe 15 milionów złotych.
Morawiecki w ramach rozdzielności majątkowej przepisał nieruchomość na żonę, dlatego nie musiał wpisywać faktu posiadania gruntów do oświadczenia majątkowego.
Zdaniem Sikorskiego, sprawa szefa NIK "świadczy o kompletnej degrengoladzie zarówno procesu decyzyjnego w samym PiS-ie, jak i sprawności służb, jak i ważnych instytucji państwowych". - Po prosu słów brakuje, żeby to komentować - mówił europoseł.
Były szef MSZ nie wykluczył, że służby sprawdziły Mariana Banasia zanim został on powołany przez Sejm na szefa NIK. - I właśnie chodziło o to, żeby były haki na Banasia, żeby kontrolował tylko to, co jest wygodne dla władzy, a żeby mu nie przyszło do głowy kontrolować KPRM (Kancelarię Prezesa rady Ministrów - red.), czy inne instytucje - mówił.
Jak ocenił, "w kryształowość Banasia już chyba mało kto wierzy, ale pancerny chyba rzeczywiście jest". - To już się robi taka opera mydlana, tylko że Polski szkoda - dodał Sikorski.
Prezydent "powołał komucha i nacjonalistkę" na sędziów TK
Europoseł komentował także zaprzysiężenie przez prezydenta Andrzeja Dudę nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego - Krystyny Pawłowicz, Stanisława Piotrowicza i Jakuba Steliny. Wydarzenie to odbyło się w czwartek bez udziału mediów. Informację o odebranym ślubowaniu podała dopiero po godzinie 17 Polska Agencja Prasowa.
- Prezydent zdaje się powołał, ale się nie cieszył i się nie pochwalił w mediach żadnych. Powołał komucha i nacjonalistkę, czyli osoby, które nie spełniają nie tylko etycznych, ale zdaje się i ustawowych warunków, bo mają wiek ponad to, co mówi ustawa, w ten sposób odzierając Trybunał Konstytucyjny z jakiegokolwiek autorytetu - mówił Sikorski.
Jego zdaniem, "odzierając Trybunał Konstytucyjny z autorytetu, PiS de facto doprowadził do tego, że tym ostatecznym Trybunałem Konstytucyjnym Polski jest Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej".
- To jest olbrzymi krok ku federalizmowi, który - ja uważam - byłby dla Polski korzystny, ale (…) chichotem historii jest to, że dokonuje tego nacjonalistyczny rząd - dodał.
"Chciałbym wyrazić olbrzymi szacunek i podziękowanie tym polskim sędziom, którzy nie dali się zastraszyć"
Sikorski był także pytany o orzeczenie Izby Pracy Sądu Najwyższego, która uchyliła uchwałę nowej Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie z odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i oddaliła wniosek prezesa Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy do tej Izby.
Odbyło się to na posiedzeniu niejawnym w pierwszej ze spraw, w których Sąd Najwyższy wystosował w końcu sierpnia 2018 roku pytania prejudycjalne, na które TSUE udzielił odpowiedzi 19 listopada.
SN w uzasadnieniu czwartkowego wyroku wskazał, że nowa KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej i jest to punkt wyjścia do oceny, czy Izba Dyscyplinarna SN jest niezawisła.
- Ja przede wszystkim chciałbym wyrazić olbrzymi szacunek i podziękowanie tym polskim sędziom, którzy nie dali się zastraszyć i którzy walczą o praworządność w naszym kraju - powiedział. - A jeśli chodzi o skutki działań obecnej władzy, to widzimy kompletny chaos - dodał.
Autor: akr/tr / Źródło: tvn24