- Nie da się robić pierwszoligowej polityki europejskiej, dysponując infrastrukturą z epoki Gierka - przekonuje w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Radosław Sikorski, opowiadając o swym planie podniesienia prestiżu Sejmu. Marszałek w rozmowie z gazetą tłumaczy się ze współpracy z byłym brytyjskim dyplomatą, z którym konsultował wystąpienia jako szef MSZ. A pytany, czy wystartuje na przewodniczącego PO, zapewnia: "będę pracował na sukces Ewy Kopacz".
Na początku stycznia "Wprost" napisał, że były ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Charles Crawford za konsultowanie wystąpień Sikorskiego jako szefa MSZ dostawał średnio 19 tys. zł. Według tygodnika w latach 2010-2014 dyplomata mógł otrzymać ponad 260 tys. złotych.
"Powinniśmy grać w najwyższej lidze"
Sikorski w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wyliczał, że przez siedem lat, gdy pełnił funkcję ministra, wygłosił kilkaset wystąpień, "większość z pomocą współpracowników z MSZ, wiele, także po angielsku, pisanych samemu lub z głowy".
- Pytanie podstawowe jest takie: czy polska dyplomacja ma działać w lidze regionalnej czy w światowej ekstraklasie? Dla mnie jest oczywiste, że powinniśmy grać w najwyższej lidze - oświadczył Sikorski.
Jego zdaniem dzięki współpracy z Crawfordem jego przemówienia były zauważane w głównych mediach światowych, gdy tymczasem "większość przemówień polityków z Europy Środkowo-Wschodniej przechodziła bez echa".
- Proszę sobie zadać pytanie, czy skoro minister udaje się z wizytą do USA - co przecież kosztuje - to nie warto, żeby jego ważne wystąpienie było tak błyskotliwe, aby po pierwsze przekonać salę do swoich tez, a po drugie uzyskać oddźwięk - pytał marszałek Sejmu.
"Każde słowo wygłaszałem na moją polityczną odpowiedzialność"
Wyjaśnił, że tzw. speechwriter pomaga w uzyskaniu efektu retorycznego - "dodaje anegdoty, wyostrza argumenty, poleruje język".
- W Polsce speechwritera piszącego po angielsku wedle standardów waszyngtońskich po prostu nie ma. Uważam, że to były jedne z lepiej wydanych pieniędzy w budżecie MSZ - ocenił Sikorski.
Tłumaczył, że rocznie MSZ otrzymuje 1,5 mld złotych specjalnie na to, aby "wpływać na opinie i decyzje obcokrajowców o Polsce".
Podkreślał, że Crawford jest jednym z najlepszych specjalistów na świecie. Zapewniał jednak, że konsultował z nim swoje wystąpienia jako szefa MSZ wyłącznie od strony retorycznej i językowej. - Ostateczny tekst - po wielu wersjach - zawsze był mój i każde słowo wygłaszałem na moją polityczną odpowiedzialność - zapewnił marszałek.
Sikorski stwierdził, że w Waszyngtonie "taka usługa kosztuje 15 tys. dolarów i więcej". - Moim pracownikom udało się wynegocjować sporą zniżkę - chwalił się. Dodał, że Crawford już wcześniej "szkolił polskich urzędników na prezydencję w UE".
"7 tys. zł na rękę to za mało, aby zatrzymać najlepszych"
Pytany o zarobki urzędników w Polsce, Sikorski odpowiedział: - Urzędnicy zarabiają nieźle, choć od paru lat mamy blokadę funduszy płac, ale jednocześnie nie blokadę płac.
Dziennikarze prowadzący wywiad zauważyli, że polscy ambasadorzy zarabiali więcej od Sikorskiego, gdy ten pełnił funkcję ministra.
- Niektórzy nawet trzy razy więcej. Ale posłowie kiedyś zarabiali 7 średnich krajowych, a dziś 2,5 średniej krajowej. Ich pobory są zamrożone od 2008 r. Najgorzej mają wiceministrowie. 7000 zł na rękę to za mało, aby zatrzymać najlepszych - odpowiedział Sikorski.
Dodał, że dla niego praca w służbie państwowej to "zaszczyt i satysfakcja". - Nie robię tego ani z przymusu, ani dla pieniędzy - zapewnił.
"Infrastruktura z epoki Gierka"
Marszałek podkreślał, że zależy mu na podniesieniu prestiżu Sejmu. Poinformował, że ma przygotowany plan jego reformy i program inwestycyjny.
- Gdy byłem w Berlinie, pokazywano mi nowe gmachy dla Bundestagu, inwestycje warte zapewne ponad 1 mld euro. Wracam do kraju, a dziennikarze pytają mnie z wyraźną pretensją o planowany zakup autobusu dla parlamentarzystów wartego tysiąckroć mniej. Czy to poważne? Uważam, że nie da się robić pierwszoligowej polityki europejskiej, dysponując infrastrukturą z epoki Gierka. Jeśli posłowie mają mieć szacunek do siebie i cieszyć się szacunkiem obywateli, muszą pracować w godziwych warunkach - przekonywał Sikorski.
Będzie pracował "na sukces Kopacz"
Pytany, czy jesienią wystartuje w wyborach na szefa Platformy Obywatelskiej, Radosław Sikorski odpowiedział, że priorytetem dla partii są wybory parlamentarne. - Będę pracował na sukces Ewy Kopacz i wygraną naszej formacji w wyborach, co naturalnie potwierdzi też jej przywództwo w PO - zadeklarował.
Autor: db//rzw / Źródło: TVN24, rp.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ministerstwo Spraw Zagranicznych