Jeśli wyniki audytu będą wątpliwe Mateusz Kijowski powinien podjąć męską decyzję i pożegnać się z Komitetem Obrony Demokracji - powiedział w "Faktach po Faktach" Radomir Szumełda, wiceprzewodniczący KOD. Odniósł się do informacji, że do firmy informatycznej Kijowskiego i jego żony miały trafiać pieniądze ze zbiórek publicznych Komitetu Obrony Demokracji.
- Rzeczywiście dzisiaj mamy w KOD-zie kłopot - przyznał Szumełda. Pytany, czy Mateusz Kijowski powinien odejść, powiedział, że to jego decyzja i nikt na to nie ma wpływu. Dodał jednak, że to "kwestia poczucia honoru i własnej uczciwości".
- Przed nami są audyty. Jeśli będą korzystne dla Mateusza Kijowskiego nie ma problemu, żeby wrócił, startował w wyborach. Jeśli rzeczywiście wyniki tych audytów będą wątpliwe, no niestety, trzeba podjąć męską decyzję i pożegnać się z KOD-em - mówił.
Na pytanie czy lider KOD powinien zwrócić pieniądze, Szumełda odpowiedział, że marzyłby o takiej sytuacji, "żeby Mateusz (...) umiał stanąć przed ludźmi i powiedzieć: słuchajcie, mam rodzinę na utrzymaniu, potrzebuję za coś żyć. Albo działam w tej organizacji, pomożecie mi jakość zarobkować albo niestety muszę odejść i iść do pracy".
- Tego zabrakło, czyli takiego transparentnego przekazu - dodał wiceprzewodniczący KOD-u.
Mówił, że wszyscy w KOD-zie od początku pracują jako wolontariusze. - Nikt nie pobierał złotówki wynagrodzenia za pracę wkładaną w tę organizację, z wyjątkiem Mateusza, choć tego dzisiaj nie wiemy do końca, bo musimy zobaczyć, czy rzeczywiście te prace były wykonywane - dodał.
Przyznał, że o wynagrodzeniach były prowadzone rozmowy od lipca. Dodał, że członkowie zarządu mieli otrzymywać kwoty w wysokości 2,5 tys. zł, ale do dzisiaj ta sprawa nie została rozstrzygnięta.
"Odbudowanie zaufania będzie trudne, ale nie niemożliwe"
Szumełda powiedział, że nie wiedział iż firma Kijowskiego i jego żony świadczyła usługi dla KOD-u. Dodał, że dowiedział się na początku grudnia, że to były faktury na te spółkę.
- Żyłem w przekonaniu, że cała obsługa IT, wszystkie strony internetowe (...) były realizowane przez wolontariuszy - mówił.
Pytany, co w takim razie członkowie zarządu zrobili z tą wiedzą przez miesiąc, odpowiedział, że zwrócili się do komisji rewizyjnej już jakiś czas temu o to, żeby przejrzała finanse stowarzyszenia.
- Chcieliśmy po Nowym Roku ujawnić wszystkie segregatory z fakturami członkom Komitetu Obrony Demokracji - mówił. Dodał, że członkom zarządu wydawało się, że udostępnienie wszystkich materiałów finansowych będzie krokiem wystarczającym.
- Dzisiaj widzimy, że trzeba dokładniejszego przeglądu również pod kątem formalno-prawnym - przyznał.
Szumełda powiedział, że czuje się zawiedziony, a najgorsze jest to, że ta sprawa trafia w cały KOD, w miliony sympatyków.
Dodał, że odbudowanie zaufania będzie trudne, ale nie niemożliwe.
Łączna wartość wystawionych faktur przez spółkę MKM Studio miała wynosić ponad 90 tys. złotych. Mateusz Kijowski potwierdził autentyczność faktur. "Jestem w stanie rozliczyć się z każdej złotówki" - zapewniał lider KOD.
Autor: js/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24