Katowiccy radni PiS domagają się wycofania decyzji o zawieszeniu w prawach członków byłych wiceprezesów partii: Ludwika Dorna, Kazimierza M. Ujazdowskiego i Pawła Zalewskiego. Szef PiS Jarosław Kaczyński tłumaczy, że decyzji w tej sprawie nie podejmie on, tylko sąd partyjny.
Radni chcą, by całą trójkę dopuszczono do głosu podczas obrad najbliższego, sobotniego Kongresu. - Jesteśmy przekonani, że tylko jawna i nieskrępowana debata o przyszłości partii może na nowo zintegrować nasze środowisko oraz przysporzyć nam nowych zwolenników" - napisali radni w liście przesłanym do prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego.
W katowickiej Radzie Miasta zasiada pięciu radnych PiS-u. Jak powiedział ich szef, Michał Jędrzejek, decyzję o wysłaniu listu do Kaczyńskiego podjęli czterej radni, którzy spotkali się w środę.
Według nich, PiS był dotychczas partią, w której "zachowana była równowaga pomiędzy silnym i niekwestionowanym przywództwem, a możliwością działania środowisk o różnej wrażliwości prawicowej". Dzięki temu - uważają - PiS wygrał wybory parlamentarne w 2005 r. i do dzisiaj ma wysokie poparcie.
- Wyrażamy obawę, że pozbywanie się z partii wybitnych polityków - ludzi, którzy lojalnie pracowali na jej sukces, jest nie tylko niesprawiedliwe, ale istotnie może przyczynić się do osłabienia PiS i wykluczenia z jego przesłania ważnych wątków konserwatywnego programu - podkreślili w liście do J. Kaczyńskiego.
Wyrażamy obawę, że pozbywanie się z partii wybitnych polityków - ludzi, którzy lojalnie pracowali na jej sukces, jest nie tylko niesprawiedliwe, ale istotnie może przyczynić się do osłabienia PiS i wykluczenia z jego przesłania ważnych wątków konserwatywnego programu. Radni
Paweł Zalewski chciałby wystąpić na kongresie i przedstawić swoją opinię o sytuacji w partii. Nie będzie mógł jednak tego zrobić będąc zawieszonym w prawach członka. Dlatego postawił prezesowi PiS ultimatum - albo zostanie odwieszony, albo odchodzi z partii. - Jeśli prezes Kaczyński nie odwiesi mojego członkostwa do soboty, uznam, że podjął decyzję za mnie - zapowiedział były wiceszef PiS w rozmowie z portalem dziennik.pl.
W razie nieobecności, Zalewski liczy na to, że w jego imieniu przemówią popierający go delegaci Prawa i Sprawiedliwości. Jak poinformował, popierająca go grupa posłów PiS ma wystąpić na kongresie. Obawia się jednak, że nie zostaną dopuszczeni do głosu.
Byli wiceprezesi pod sąd partyjny
Ale Jarosław Kaczyński nie zamierza ustępować pod naporem ultimatum. W opinii byłego premiera, Paweł Zalewski to "osoba w PiS dość przypadkowa". Mimo to szef PiS przyznał, że całą sytuacją się martwi. - A w przypadku Ludwika Dorna, jest to zmartwienie także osobiste - dodał.
Według niego, Dorn, Ujazdowski i Zalewski tworzą wokół PiS nierzeczywistą atmosferę, która szkodzi partii. Jak podkreślił, w sprawie całej trójki decyzji nie podejmie on, tylko sąd partyjny.
Jest statut partii, który mówi wyraźnie o postępowaniu dyscyplinarnym. Postępowanie trwa, więc o co chodzi? Panowie tworzą pewną nierzeczywistość. Jarosław Kaczyński
Prezes PiS podejrzewa, że za działaniem b.wiceprezesów "kryje się inny trochę plan". Dopytywany powiedział, że nie będzie go w tej chwili precyzował. - Jeśli chodzi o kolegów, którzy są już weteranami (...) siedmiu partii, jak Kazimierz Ujazdowski, to się nie dziwię, ale jeśli chodzi o Ludwika Dorna, to się dziwię - dodał.
Kaczyński zaznaczył, że w komitecie politycznym PiS miały miejsce dziesiątki lub setki dyskusji, a "wielką zaletą PiS było, że to nie wypływało na zewnątrz". Prezes PiS nie może zrozumieć, dlaczego teraz trzej wiceprezesi "to podważają". W jego ocenie, "wyraźnie" szkodzą oni partii.
Byli wiceprezesi apelują, szef PiS zarzuca kłamstwo
Ludwik Dorn, Kazimierz Ujazdowski i Paweł Zalewski wystosowali list do delegatów na kongres PiS, w którym apelują o wstrzymanie się od głosu w głosowaniu nad wotum zaufania dla prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego. Przekonują, że nikt nie może czuć się bezpieczny w PiS, oraz że w partii tej "powstaje strach".
W liście trzej byli wiceprezesi PiS podkreślają, że partia "wymaga zmian i reformy". Apelują, by na sobotnim kongresie delegaci wstrzymali się od głosowania nad wotum zaufania dla Jarosława Kaczyńskiego, jeśli nie uda się zapoczątkować dyskusji nad zmianami.
W odpowiedzi - Kaczyński zaznaczył, że mówienie o strachu w PiS to próba tworzenia wokół tej partii takiego obrazu, jaki - jego zdaniem - panował przez ostatnie dwa lata, tylko, że "wtedy dotyczył on całej Polski" i chodziło o przekonanie społeczeństwa, że PiS zagraża demokracji. - To wielkie kłamstwo, wielkie oszustwo - podkreślił.
Prezes PiS zaznaczył, że nie ma "ani czasu na to, ani specjalnej ochoty" odpowiadać pisemnie na list byłych wiceprezesów.
Źródło: Dziennik.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24