W "Kulturze Liberalnej" przeczytałem wywiad z autorem książki "Rządzenie przez oszukiwanie" i przyszło mi do głowy, że to może jest o Polsce. Przecież PiS rządzi przez oszukiwanie, ale nie tylko przez oszukiwanie. Rządzi też przez obiecywanie. To z kolei nie jest wielkie odkrycie, bo przez obiecywanie rządzą wszyscy. Obiecywał Gierek i obiecywał Wałęsa. Gierek ogólnie dawał do zrozumienia, że pod jego rządami Polska będzie rosła w siłę, a ludzie będą żyli dostatnio. Wałęsa bardziej szczegółowo zapowiadał, że zamieni nasz kraj w drugą Japonię.
Wszelako Gierek szybko przeszedł od obiecywania do oszukiwania – ogłosił, że Polska jest 10. potęgą gospodarczą świata. Trochę ludzi w to uwierzyło i dlatego poczuli się rozczarowani, kiedy w sklepach zabrakło towaru, a w portfelach pojawił się nawis inflacyjny, czyli nadmiar gotówki i w sklepach - puste półki. Do innych osiągnieć terminologicznych realnego socjalizmu jeszcze kiedyś wrócę, ale na razie trzymajmy się Wałęsy.
Jego obietnicy, że zrobimy sobie drugą Japonię nikt nie traktował dosłownie - ja przynajmniej takich ludzi nie spotkałem, jeżeli już, to raczej metaforycznie. Niedotrzymane obietnice Gierka bardziej naród obeszły. Teraz znowu dostrzegam oznaki, że PiS od oszukiwania przechodzi w fazę obietnic. Takim przykładem obietnicy jest Polski Ład, który miał być przedwyborczym asem wyciągniętym przez PiS z rękawa, a okazało się, że forsując ten nowy porządek podatkowy, obóz rządzący "poniósł nawet nie porażkę, ale klęskę". I to nie są słowa jakiegoś janczara totalnej opozycji, lecz publicysty tygodnika "Do Rzeczy" Łukasza Warzechy. Przy okazji jako osobnik skłonny do symetryzmu podkreślę, że warto przeczytać coś poza "Gazetą Wyborczą", bo w obozie konserwatywnym jest kilku ludzi inteligentnych i myślących na własny rachunek. Właśnie przeczytałem tekst Czesława Bieleckiego, wydrukowany w "Rzeczpospolitej". Ludziom młodym trzeba wyjaśnić, kto to jest Bielecki.
Ma piękną kartę opozycyjną z czasów PRL-u. Był nielegalnym wydawcą, autorem paryskiej "Kultury" pod pseudonimem Maciej Poleski. W czasach Polski Ludowej w sumie ponad rok przesiedział w więzieniu. Ma trudny charakter i, jak się dziś elegancko mówi, "nieoczywisty" gust jako architekt. Zaprojektował nowy gmach TVP na Woronicza. "Makabryła" nazywa się nagroda, którą ten budynek wyróżniono.
Tekst Bieleckiego ma tytuł "Koalicja zgody narodowej". Autor, jak mi się wydaje, wiązał nadzieje z rządami PiS, ale się rozczarował i teraz proponuje, żeby na najbliższe dwa lata stworzyć koalicję, która wyłoni rząd, z góry wykluczając z niego polityków, którzy nie mogą żyć bez konfliktów. Wynika z tego, że Bielecki rozczarował się do pewnego stopnia także Jarosławem Kaczyńskim, ale najbardziej rozczarował się Ziobrą. Pewnie z tej przyczyny zadaje retoryczne pytanie: "Czyż Jarosław Kaczyński nie widzi, jak destrukcyjny dla państwa jest szantaż obozu rządzącego przez (...) partyjkę Ziobry?".
Bielecki jest mocno zaniepokojony sytuacją, w której znalazła się Polska. Od rządzących oczekuje, że zdobędą się na historyczny kompromis i poszerzą swoją platformę polityczną. "Polki i Polacy mają prawo żądać przerwania (...) gry o władzę". Jednym słowem chce, aby PiS zachował się jak Jaruzelski i podzielił się władzą z opozycją. Nie dałbym głowy, czy się tego doczeka. Prezes może okazać się mniej elastyczny niż Generał. Istnieje obawa, że bardziej nienawidzi Tuska niż Jaruzelski Wałęsę.
Ciekawa i pozbawiona złudzeń wydaje mi się przedstawiona przez Bieleckiego diagnoza naszego położenia międzynarodowego: "Na dzisiejsze zagrożenia naszej suwerenności patrzeć trzeba, kalkulując, i postępować wobec sojuszników tak, aby nie opłacało im się zostawić nas samych w europejskiej 'strefie zgniotu'".
Czym się to różni od geostrategii Prezesa? Różni się radykalnie. Bo Prezes uważa, że jeśli Zachód nas nie chce, jeśli Unia Europejska uznaje, że jej się nasze członkostwo nie opłaca, to w "strefie zgniotu" sami damy sobie radę. Nawet więcej - Prezes sądzi, że nie ma się co na tych zachodnich głupków oglądać. Wie, że jest sporo Polaków, którzy myślą podobnie. Wierzą na przykład, że staniemy na czele sojuszu odtrąconych przez Zachód, zostawionych na pastwę losu, krajów Międzymorza.
Nie wiem, czy powstanie "koalicja zgody narodowej". Pewnie nie. Mnie się jednak pomysł Bieleckiego podoba, jest bowiem świadectwem poszukiwania, próbą myślenia wychodzącego poza własną bańkę. A te bańki są nie tylko partyjne, ale są jeszcze i pokoleniowe. Może zdążę kiedyś napisać, dlaczego uważam, że z nimi też trzeba walczyć.
Tymczasem radują mnie oznaki kryzysu myślenia stadnego. Z tego mogą wyłonić się jakieś nowe idee i zastąpią nudne międlenie w kółko tych samych frazesów.
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24