"Punkty karne kupię"

Aaa... Punkty kupię
Aaa... Punkty kupię
Źródło: tvn
Na internetowych portalach motoryzacyjnych kierowcy coraz częściej umieszczają ogłoszenia, w których proponują, w zależności od potrzeb, kupno lub sprzedaż punktów karnych. Cena każdego z nich waha się od 100 do 300 złotych.

Do transakcji dochodzi, gdy kierowca przekroczył prędkość, a zdjęcie z fotoradaru jest niewyraźne i nie widać, kto siedział za kierownicą. Jeśli taka osoba nie chce "zarobić" kolejnych punktów, szuka kogoś, kto przyjmie je, oczywiście za odpowiednią cenę.

"Kupię 10 punktów karnych"

- Mam prawo jazdy, ale nie mam auta. A nawet jakbym za rok kupił, to i tak punkty się przedawniają. Pieniądze są mi potrzebne na rower. O handlu punktami powiedział mi kolega, który w ten sposób zarobił na odtwarzacz MP3 - tłumaczy na forum jeden z internautów.

Udowodnić trudno

Udowodnienie, że kierowca sprzedał punkty karne jest praktycznie niemożliwe. - To tak, jak z łapówką. Jeśli jednej i drugiej stronie zależy na utrzymaniu tajemnicy, to ciężko znaleźć przestępcę - podkreśla podinsp. Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

- Jeśli zdjęcie z fotoradaru jest niewyraźne, to w pierwszej kolejności wzywany jest właściciel pojazdu. To on wskazuje kierującego: siebie lub innego użytkownika auta. Może skłamać, ale musi pamiętać, że za składanie fałszywych zeznań grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności dodaje - dodaje Kącka.

Punkty przypisane do samochodu

W celu zlikwidowania takich sytuacji, dyrektor łodzkiego WORD-u, Zbigniew Skowroński zaapelował do Ministerstwa Infrastruktury, aby punkty karne były przypisywane nie tylko do kierowcy, ale także do auta. - Przepisy łamią zazwyczaj te same osoby i należy zrobić wszystko, aby położyć kres ich nieuczciwym praktykom – stwierdził Skowroński.

Kierowcy nie znają prawa

Policję dziwi ten proceder, tym bardziej, że jest w gruncie rzeczy niepotrzebny. - Właściciel pojazdu ma prawny obowiązek wskazania, kto kierował autem. Jeśli nie pamięta, to zgodnie z przepisami, może się po prostu przyznać, że tego nie wie. Dostanie za to od 20 do 500 zł kary grzywny i żadnych punktów karnych - powiedział mł. insp. Marek Kąkolewski z Biura Ruchu Drogowego.

Źródło: Dziennik Łódzki

Czytaj także: