Wirus ptasiej grypy pojawił się wśród dzikiego ptactwa koło miejscowości Orneta na Warmii. W Warmińsko-Mazurskim Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie zebrał się sztab kryzysowy.
Jak poinformował Wojewódzki Lekarz Weterynarii Ludwik Bartoszewicz, bocian i dwa myszołowy, które padły z powodu ptasiej grypy, przebywały w ośrodku rehabilitacji ptaków w Krzykałch. Obecność wirusa H5N1 potwierdziły badania przeprowadzone w Państwowym Instytucie Weterynarii w Puławach.
W ośrodku zostało jeszcze kilka innych dzikich ptaków m.in. dwa żurawie, bocian biały i łabędź niemy. Ponieważ gatunki te objęte są ścisłą ochroną, w środę Wojewódzka Konserwator Przyrody Maria Mellin ma rozmawiać z ministrem środowiska o dalszym postępowaniu.
Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie Janusz Dzisko poinformował zaś, że obecnie trwa ustalanie osób, które miały kontakt z ptakami. Podkreśliła, nie ma powodów do paniki ponieważ zakończyły się wędrówki dzikich ptaków - podkreśliła Mellin.
Wokół ogniska choroby wyznaczono 3-km strefę zapowietrzoną oraz 10-km strefą zagrożenia. W obrębie strefy zagrożenia znajduje się kilka ferm drobiu, na których jest ok. 45 tys. ptaków. Najbliższa hodowla znajduje się 700 m od miejsca gdzie padły dzikie ptaki.
Przypadek ptasiej grypy na Warmii i Mazurach to już piąte ognisko tej choroby w Polsce. Stwierdzone do tej pory cztery ogniska ptasiej grypy dotknęły ptactwo hodowlane i dotychczas nie wykraczały poza województwo mazowieckie.
Źródło: PAP, tvn24.pl