Psy szarpiące się nawzajem, walczące o dominację i przestrzeń w zatłoczonych klatkach - to sceny, są codziennością w szczecińskim schronisku dla zwierząt. Jest przepełnione, a miejsca wciąż brakuje, bo nieodpowiedzialni właściciele coraz częściej porzucają niechcianych podopiecznych.
Pan Maciej przyszedł do szczecińskiego schroniska z zamiarem przygarnięcia psa. Nie spodziewał się jednak widoku, jaki zobaczył. - Widziałem psa leżącego we krwi, którego szarpały dwa inne - opowiada. Takich scen będzie coraz więcej, jeśli ludzie przygarniając psa będą myśleć bardziej o sobie niż o czworonogu.
To co zobaczył zbulwersowało pana Macieja. Sfotografował zdarzenie, próbował interweniować u obsługi, ale nikt nie zareagował na jego apel.
Według kierowniczki schroniska, pracownicy wcale nie zwlekali z interwencją. - Opiekun zwierząt został natychmiast powiadomiony - powiedziała.
Jednak to nie opieszałość pracowników jest niepokojąca. Dzieci i dorośli zwiedzający schronisko są nierzadko świadkami drastycznych scen. Psy są agresywne, rzucają się na siebie, walczą o rzucane im jedzenie, a w ruch idą kły i pazury. W zatłoczonych klatkach ścierają się o dominację i teren. Wygrywa silniejszy.
Przygarniają, a potem porzucają
Niestety w tym niewielkim, a jedynym w Szczecinie schronisku, psów ciągle przybywa. Obecnie jest ich tam ponad 280, podczas gdy miejsc jest tylko 150, a możliwości przebudowy schroniska są ograniczone.
Bez granic jest za to nieodpowiedzialność właścicieli psów, którzy porzucają swoje zwierzęta. Ludzie biorą psy ze schroniska, a potem oddają je z powrotem i - jak mówią pracownicy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami - zdarza się to coraz częściej.
W zeszłym roku w Szczecinie za kraty trafiło ponad 2,5 tys. psów. - Stan, w jakim przywożone są do nas niektóre psy, jest nie do opisania - mówi Gabriela Wiatr z Zakładu Usług Komunalnych w Szczecinie. A ludzie muszą się liczyć z tym, ze biorąc do domu szczeniaka, biorą na siebie obowiązek na kilkanaście lat.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24