Szkoda, że te przeprosiny następują dopiero pod ciśnieniem sankcji - powiedział Jan Grabiec z PO, komentując słowa profesora Andrzeja Zybertowicza. W piątek w programie "Tak jest" doradca prezydenta przeprosił za stwierdzenie, że "w roku 1989 komuniści podzielili się władzą ze swoimi agentami".
Kontrowersyjna wypowiedź padła z ust Andrzeja Zybertowicza 5 lutego w Pałacu Prezydenckim podczas debaty oksfordzkiej na temat Okrągłego Stołu.
Doradca prezydenta przytoczył wówczas opinię Andrzeja Gwiazdy sprzed lat: "W roku 1989 komuniści podzielili się władzą ze swoimi agentami".
Byli opozycjoniści, którzy zadeklarowali, że poczuli się urażeni wypowiedzią, domagają się od prof. Zybertowicza przeprosin na łamach czterech dzienników i rekompensaty w postaci wpłaty 50 tys. zł na cele charytatywne.
Zybertowicz w piątek w programie "Tak jest" w TVN24 przeprosił za swoje słowa. - Tych wszystkich z państwa, (...) którzy nigdy nie byli zamieszani w żadne konszachty ze służbami PRL-u - serdecznie przepraszam za to, że mogliście być urażeni przez moje słowa - powiedział.
Przeprosiny "pod groźbą kary"
- Słabe to były przeprosiny, takie mało wyraziste. I szkoda, że te przeprosiny następują dopiero pod ciśnieniem sankcji, jakie mogłyby go spotkać - stwierdził Jan Grabiec z PO. - Jeśli ktoś nakłamał, jeśli ktoś powiedział nieprawdę, kogoś obraził, to powinien mieć na tyle w sobie uczciwości, żeby przeprosić, niekoniecznie pod groźbą kary orzeczonej przez sąd - przekonywał poseł.
Jego zdaniem, przez wypowiedzi polityków formacji rządzącej "jakość życia publicznego zeszła bardzo nisko". - Dzisiaj na porządku dziennym są wypowiedzi poniżające oponentów politycznych - ocenił i dodał, że jest to "język władzy".
"Nie wszyscy potrafią się do błędu przyznać"
- Trochę musieliśmy czekać na refleksję profesora Zybertowicza - zauważył Jarosław Kalinowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Komu jak komu, ale jemu, który w jakimś sensie był uczestnikiem tamtego procesu nie wypada opowiadać nie tylko rzeczy nieprawdziwych, ale i obraźliwych - dodał.
Zasugerował, że powodem, dla którego Zybertowicz zdecydował się w końcu przeprosić za swoje słowa mógł był fakt, że uczestnikami Okrągłego Stołu byli także Jarosław i Lech Kaczyńscy.
- Czyli mówienie, że władza podzieliła się władzą ze swoimi agentami miałoby dotyczyć też panów Kaczyńskich - mówił.
Dodał, że "wszystkim się zdarzają błędy, ale nie wszyscy potrafią się do błędów przyznać". - Pan Zybertowicz się do błędu, późno, ale przyznał - zaznaczył Kalinowski.
Długi: krytykujmy się, ale nie wybijajmy sobie oczu
- W wypowiedziach polityków padają różne słowa. Czasami są to słowa głębokie, bardzo mądre, czasami są to słowa mądre, ale niezbyt głębokie, a czasami są to słowa, które ot tak po prostu się powiedziało, aby komuś dokuczyć - stwierdził Grzegorz Długi z klubu Kukiz'15.
Dodał jednak, że szanuje Andrzeja Zybertowicza i nie chce go krytykować. - Szanuję również to, że odróżnił jednak osoby które być może nie do końca miały czystą przeszłość, od takich, które taką przeszłość miały - dodał.
Przekonywał, że "nie powinniśmy skupiać naszej energii na pewnych sformułowaniach, na obrażaniu się nawzajem". - Krytykujmy się i wytykajmy sobie błędy, ale nie wybijajmy sobie przy okazji oczu - apelował.
Prosił też o więcej spokoju, kultury i "wyrozumiałości dla błędów ludzkich".
"Trzeba zapytać, co dana osoba robiła"
Ryszard Czarnecki z Prawa i Sprawiedliwości przekonywał z kolei, że samo uczestnictwo w obradach Okrągłego Stołu "nie może być oceniane negatywnie".
- Trzeba zapytać, co dana osoba tam robiła i zrobiła, czy przyspieszała proces uzyskania niepodległości, czy go hamowała - stwierdził polityk.
Autor: momo//plw / Źródło: TVN24, PAP