"Gazeta Wyborcza" dotarła do wciąż utajnionej analizy CBA o początkach słynnej agencji R4S byłego rzecznika PiS Adama Hofmana. Raport pokazuje, że na konto agencji wpływały duże kwoty pieniędzy z wielu państwowych spółek, do których wchodzili jego znajomi. "Z raportu wynika, że przynajmniej w pierwszym roku działalności agencja R4S czerpała garściami z politycznych kontaktów swoich twórców" - informuje "GW". - Czułem, że po wyrzuceniu mnie z polityki, bo przecież nie odszedłem z niej na własne życzenie, dzieje się wokół mnie coś niedobrego - mówi Adam Hofman w rozmowie z dziennikiem. Operacja ta doprowadziła do dymisji ówczesnego ministra skarbu Dawida Jackiewicza.
Agencję R4S powołali do życia w 2015 r. były rzecznik policji Mariusz Sokołowski oraz Michał Wiórkiewicz, w latach 2005-2007 doradca premierów - Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Od początku z agencją współpracował Hofman wydalony z PiS za przekręt przy rozliczaniu służbowego wyjazdu do Madrytu. Jak zaznacza "Wyborcza", Hofman jest dziś wspólnikiem i partnerem R4S. Pozostali to: Robert Pietryszyn, były wiceprezes PZU, a następnie prezes Grupy Lotos, Sławomir Jastrzębowski, były redaktor naczelny "Super Expressu", czy Igor Janke - przez lata związany z "Rzeczpospolitą".
Tajny raport CBA z operacji "Argon"
"Gazeta Wyborcza" dotarła do - jak pisze - wciąż utajnionego raportu CBA z operacji o kryptonimie "Argon". Jak wynika z informacji "GW", CBA już w 2016 roku, po przejęciu władzy przez PiS, śledziło początki biznesowej kariery Hofmana.
"Z raportu wynika, że przynajmniej w pierwszym roku działalności agencja R4S czerpała garściami z politycznych kontaktów swoich twórców. Tylko do połowy sierpnia 2016 r. zarobiła na współpracy ze spółkami skarbu państwa ponad 1,2 mln zł. Najwięcej - ponad pół miliona - od spółek Grupy Azoty" - czytamy w "Wyborczej".
Gazeta poinformowała, że 16 lutego 2016 r. agencja podpisała umowę "na usługę public relations" z Zakładami Chemicznymi "Police", będącymi częścią Grupy Azoty. Koszt to 40 tys. zł. A dwa dni później ta sama spółka zleciła agencji Hofmana kolejną "usługę public relations". Tym razem na 480 tys. zł. I kolejną - na 255 tys. zł. - wylicza "GW".
"Tajemnica przedsiębiorstwa"
"Szczegółowe i skonkretyzowane informacje o warunkach współpracy spółek Grupy Azoty z usługodawcami objęte są tajemnicą przedsiębiorstwa i nie podlegają ujawnianiu" - tak na pytania "Wyborczej" odnośnie współpracy z R4S odpowiedziała Monika Darnobyt, p.o. rzecznika prasowego Grupy Azoty.
"GW" publikuje też fragment raportu CBA: "Z uzyskanych (…) informacji wynika, że dla prowadzonej przez Adama Hofmana działalności biznesowej kluczowa była wieloletnia znajomość łącząca go z Dawidem Jackiewiczem". I wyjaśnia, że Jackiewicz to bardzo wpływowy wtedy minister skarbu w rządzie Beaty Szydło, który decydował o obsadzie stanowisk w państwowych spółkach.
Pieniądze od państwowych spółek
Jak dowiedziała się gazeta, we wrocławskiej delegaturze CBA sprawa operacyjnego rozpracowania "Argon" rozpoczęła się 20 kwietnia 2016 roku.
"Podstawą wszczęcia przedmiotowej formy pracy operacyjnej była uzyskana (…) informacja świadcząca o możliwości istnienia przestępczego procederu polegającego na powoływaniu się przez byłego posła Adama Hofmana na wpływy w instytucjach państwowych, m.in. Ministerstwie Skarbu Państwa, i podejmowaniu się w zamian za korzyści majątkowe pośrednictwa w uzyskiwaniu intratnych zleceń od spółek Skarbu Państwa oraz zatrudniania w nich na wysokopłatnych stanowiskach (…)" - cytuje "GW".
Ministrem skarbu jest wówczas Dawid Jackiewicz, a z Hofmanem łączy go wieloletnia znajomość. Z kolei w listopadzie 2015 r. premier Beata Szydło powołuje Jackiewicza na ministra skarbu. CBA odkrywa - jak pisze "GW" - że pracę w spółkach skarbu państwa znajduje wielu wspólnych znajomych ministra i Hofmana.
"Robert Pietryszyn, przyjaciel byłego rzecznika PiS od czasów studiów, a dziś partner w R4S, w styczniu 2016 r. wchodzi do zarządu PZU, by w maju przesiąść się na fotel prezesa Grupy Lotos. Szefem Tauronu zostaje Remigiusz Nowakowski, Energi – Dariusz Kaśków, Zakładów Azotowych "Kędzierzyn" - Mateusz Gramza, a spółki Operator Systemu Magazynowania, która dystrybuuje gaz PGNiG – Krzysztof Hnatio. Ludzie z ekipy Jackiewicza wchodzą do rad nadzorczych: Piotr Paszko w PZU, Adam Węgrzyn w Polskiej Spółce Gazownictwa, Krzysztof Radomski w EuroPolGazie i Totalizatorze Sportowym, Dominik Hunek w KGHM i LOT, Przemysław Lis w Grupie Azoty, Krzysztof Lesiak w Dozamelu" - wymienia "Wyborcza".
Z raportu CBA - według "GW" - wynika, że w pierwszym roku działalności R4S płyną na konto agencji kwoty od kilkudziesięciu do przeszło 200 tys. zł z wielu państwowych spółek.
"Poza wspomnianą już Grupą Azoty na zleceniach z Polskiego Holdingu Obronnego firma Hofmana zarabia blisko 144 tys. zł. Z Polfy Tarchomin - 190 tys. Od Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych i MS TFI dostaje po 133 tys., a od Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych - 111 tys. Umowa z KGHM to 72 tys., z Polską Spółką Gazowniczą - 68 tys., z Dalmorem (część państwowego Polskiego Holdingu Nieruchomości) - 49 tys., z Centralą Farmaceutyczną 'Cefarm' - 37 tys." - czytamy.
"Gazeta Wyborcza" do wszystkich tych spółek wysłała pytania o charakter współpracy i usług świadczonych na ich rzecz przez R4S. Ze wszystkich przyszła ta sama odmowna odpowiedź z powołaniem się na "tajemnicę przedsiębiorstwa".
"Czułem, że po wyrzuceniu mnie z polityki, dzieje się wokół mnie coś niedobrego"
Pięć miesięcy po rozpoczęciu operacji "Argon", Jackiewicz został zdymisjonowany. Hofman i Jackiewicz przyznali, że łączy ich wieloletnia przyjaźń, ale zaprzeczają, by miało to wpływ na kontrakty podpisywane przez R4S i - jak powiedzieli - o operacji CBA dowiedzieli się z "Wyborczej".
- Nigdy nie twierdziłem, że w przeszłości nie współpracowaliśmy z kilkoma takimi podmiotami - powiedział w rozmowie z "Wyborczą" Hofman. - I choć była to zwykła, rzetelnie wykonywana przez nas praca (do wszystkiego są szczegółowe raporty), to kiedy mniej więcej w połowie 2016 r. zaczęto z tego robić zarzut, uznaliśmy, że będziemy tego typu współpracę wygaszać. Zarobki z tej działalności to nie więcej niż 20 proc. naszych ówczesnych dochodów. Dziś wśród naszych klientów nie ma już żadnych państwowych firm - dodał.
- Czułem, że po wyrzuceniu mnie z polityki, bo przecież nie odszedłem z niej na własne życzenie, dzieje się wokół mnie coś niedobrego. Gdy w wieku 35 lat zmuszony zostałem poukładać swoje życie na nowo, czułem, że wielu zależy na tym, abym nie dał sobie rady. Jeśli rzeczywiście jest tak, że za wszystkim stały służby, to raczej nie chodziło im tylko o mnie, a o skompromitowanie Jackiewicza, który za akcję CBA zapłacił stanowiskiem - mówił "GW".
Oświadczenie agencji. "Nieczysta gra"
Agencja R4S przysłała "Wyborczej" oświadczenie.
"Dobrze się stało, że taki dokument [CBA] ujrzał w końcu, po latach, światło dzienne. To dowód na naszą niewinność. Choć, jak wszystko wokół tej byłej sprawy, dzieje się w skandalicznych okolicznościach. Po operacji specjalnej "Argon", prowadzonej w roku 2015 i 2016, obejmującej podsłuchy, obserwacje dziesiątek ludzi i firm nie przesłuchano nikogo ani nie postawiono nikomu żadnego zarzutu. Raport z działań operacyjnych, który powstał na plotkach, pomówieniach i innych niepotwierdzonych informacjach, nie znalazł żadnego potwierdzenia w dowodach. Powinien zostać zniszczony. Skandalem jest, że jest używany jeszcze po latach w tej nieczystej grze" - brzmi oświadczenie.
"Nigdy nie zwracał się do mnie jako ministra o jakąkolwiek biznesową pomoc"
- Z Adamem Hofmanem, jak i wieloma prominentnymi politykami PiS, spędziliśmy w jednej organizacji politycznej kilkanaście lat. Nic więc dziwnego, że się wszyscy znamy. Nigdy jednak nasza znajomość nie wpływała na moje decyzje jako ministra. W swojej działalności kierowałem się tylko racją stanu i dobrem spółek skarbu państwa, a nie interesami podmiotów trzecich, w tym np. Adama Hofmana. Nigdy zresztą nie zwracał się do mnie jako ministra o jakąkolwiek biznesową pomoc - powiedział "GW" Jackiewicz.
Jackiewicz również przysłał "Gazecie Wyborczej" oświadczenie po spotkaniu, na którym dziennikarze gazety pokazali mu dotyczące go fragmenty raportu z operacji "Argon".
"Jestem absolutnie zszokowany, że pokazane mi fragmenty prezentują tak skrajny stopień braku profesjonalizmu, pomówień, manipulacji i po prostu kłamstw. Oczywiście nie mam wiedzy, czy w istocie te pseudo-rewelacje, udające rzetelne wyniki pracy operacyjnej, stanowiły podstawę do mego odwołania, tym niemniej treść tego dokumentu zdaje się potwierdzać plotki krążące na ten temat od września 2016 r. Wprost nie do uwierzenia jest, że taki 'dokument' mógłby stanowić podstawę odwołania konstytucyjnego Ministra RP, poprzez najwyraźniej zamierzone wprowadzenie w błąd Ministra Koordynatora Służb Specjalnych, a także pozostałych Członków Rady Ministrów, jak również Prezesa Partii Prawo i Sprawiedliwość" - napisał.
CBA: nie informujemy, jakie sprawy, osoby, firmy i instytucje pozostają lub też nie pozostają w zainteresowaniu CBA
"Gazeta Wyborcza" wysłała także pytania o przeprowadzoną operację "Argon" do CBA. Otrzymała niepodpisane oświadczenie: "Służby specjalne, w tym Centralne Biuro Antykorupcyjne, nie informują jakie sprawy, osoby, firmy i instytucje pozostają lub też nie pozostają w zainteresowaniu CBA. Biuro informuje już o efektach działań i zrealizowanych sprawach".
Dziennikarze wysłali również prośbę o wyjaśnienie powodów dymisji Jackiewicza do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i byłej premier Beaty Szydło. Odpowiedzi nie otrzymali.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"