Kilka milionów złotych ma kosztować nowy system gwarantujący bezpieczeństwo parlamentu - pisze "Rzeczpospolita". Podobnie, jak na lotniskach, kamery mają same śledzić niepokojące zachowania wokół gmachu.
Kancelaria Sejmu właśnie rozpoczęła poszukiwania wykonawcy zamówienia. Instalacja systemu może potrwać nawet dwa lata.
Najpoważniejszym elementem zmian w bezpieczeństwie parlamentu ma być zmiana sposobu funkcjonowania kamer strzegących kompleksu.
Obecnie Straż Marszałkowska śledzi obraz z wielu kamer jednocześnie, co ułatwia przeoczenie ważnych zdarzeń.
W nowym systemie kamery mają działać inteligentnie. Podobnie jak na lotniskach, będą mogły informować o pozostawionych bez opieki bagażach albo śledzić osoby zachowujące się w podejrzany sposób, np. wchodzące w strefy, w których nie powinno być ludzi.
Polityczne emocje
Wiceszef Kancelarii Sejmu Jan Węgrzyn, przekonywał jeszcze przed wakacjami, że poprawa bezpieczeństwa parlamentu stała się niezwykle aktualna po zdarzeniach z końca ubiegłego roku.
Chodzi o zatrzymanie przez ABW Brunona K., chemika zamierzającego rzekomo wysadzić parlament za pomocą furgonetki wypełnionej materiałami wybuchowymi
Choć nowy system ma służyć poprawie bezpieczeństwa, budzi polityczne emocje. Poseł PiS Jarosław Zieliński twierdzi, że system może być wykorzystany w różnych celach, a opozycja nie została poinformowana o planach sejmowych władz.
Autor: MAC//bgr / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: tvn24