Rejestratory wskazały, że kierowca pancernego audi, którym jechała premier Beata Szydło wcisnął hamulec, gdy na liczniku było 85 km/h - wynika z nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej". Warta około 2,5 miliona złotych limuzyna nie miała polisy autocasco. Nawet po kosztownej naprawie nie wróci do przewozu VIP-ów.
Z nieoficjalnych informacji, do których dotarła "Rzeczpospolita" wynika, że rejestratory wykazały, iż kierowca audi A8 wcisnął hamulec, gdy na liczniku było 85 km/h. Według szacunków, czas, jaki mija pomiędzy zdjęciem nogi z gazu a naciśnięciem hamulca, wynosi około 1,5 sekundy.
To - jak pisze dziennik - pozwala założyć, że przed hamowaniem limuzyna jechała szybciej, nawet 90 km/h. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak dzień po wypadku przekazywał natomiast, że auto poruszało się z prędkością około 50 km/h.
Informator "Rzeczpospolitej" zwraca uwagę, że to, iż w chwili hamowania licznik wskazywał więcej, nie wyklucza faktu, że samochód jechał z dozwoloną prędkości. Zauważył, że podczas wyprzedzania instynktownie dodaje się gazu.
Dziennik pisze również, że znaczenie finansowe będzie miało wskazanie winnego wypadku, bo z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że audi A8 L Security warte ok. 2,5 mln złotych nie miało polisy AC (autocasco).
Jej brak - jak pisze gazeta - to częsta praktyka w Biurze Ochrony Rządu wynikająca z wysokich opłat za AC oraz z faktu, że takie samochody są cały czas pod opieką funkcjonariuszy. Z kolei podczas jazdy w kolumnie zasady zakładają, że samochód VIP-a jest zabezpieczany autami ochronnymi.
Według ustaleń dziennika, naprawa limuzyny premier będzie kosztowała około 300 tysięcy złotych. Uszkodzenia są jednak tak duże, że auto nie będzie już przewoziło VIP-ów.
Audi nie może zostać sprzedane, dlatego może trafić na przykład do Centralnego Biura Śledczego Policji do celów operacyjnych.
Wypadek w Oświęcimiu
10 lutego w Oświęcimiu rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.
W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż 7 dni, odnieśli premier i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony Beaty Szydło. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia. Beata Szydło do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.
14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata Sebastian K. Nie przyznał się do winy, prokuratura nie podaje treści jego wyjaśnień. Śledztwo prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór objęła Prokuratura Regionalna w Krakowie.
Autor: js/sk / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Oswiecim112.pl