Brunon Kwiecień na miesiąc przed aresztowaniem zaniechał planowanego ataku na polski parlament, rząd i prezydenta? Tak twierdzi jego obrońca, który w aktach sprawy znalazł zeznania na ten temat jednego z funkcjonariuszy ABW - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dziennik pisze, że w październiku 2012 Kwiecień miał napisać do "Kamila", mężczyzny, z którym organizował zamach (w rzeczywistości agenta ABW) dwa maile: "jesteś z policji" i "rezygnuję z remontów" (tak nazywali zamach).
Z wymiany maili wynikało, że Kwiecień wyczuł prowokację i porzucił przygotowania do ataku - pisze "GW".
Obrońca Kwietnia Maciej Burda uważa, że nie utrzymają się zarzuty o planowanie ataku i podżeganie do niego. "Kamil" nie został jeszcze przesłuchany.
Gdzie jest broń?
Według aktu oskarżenia Kwiecień miał 35 sztuk broni - karabiny, pistolety maszynowe i broń krótką. Niczego takiego jednak nie znaleziono, choć policja przy użyciu najbardziej zaawansowanych technik przeszukała kilkadziesiąt posesji.
Nie ma też koronnego dowodu - materiałów wybuchowych na bazie saletry (miały być dopiero zamówione), nie było również skota.
Brunon Kwiecień odpowiada przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią. Proces rozpoczął się w styczniu.
Częściowo za zamkniętymi drzwiami
Ze względu na interes państwa i konieczność ochrony tajemnicy państwowej sąd na czas wyjaśnień Kwietnia i drugiego oskarżonego - o nielegalny handel i posiadanie broni - Macieja O. wyłączył jawność rozprawy.
Broniący Kwietnia mec. Burda apelował o jawność, by jego klient, który "cierpliwie znosił aktywność medialną prokuratury i nieformalne przecieki w pierwszych dniach śledztwa", mógł wykorzystać salę sądową "nie tylko do obrony przed zarzutami, ale również do sprostowania nieprawdziwych informacji w mediach".
Za zamkniętymi drzwiami odbywać się też będą wyjaśnienia niektórych świadków. W pozostałej części proces jest jawny.
Jawne są zeznania kolegów i przełożonych z uczelni, ale ci rysują sylwetkę drażliwego, lecz nieszkodliwego dziwaka, entuzjasty starej broni i mundurów. Mówią, że niebezpieczne substancje chemiczne miał wykorzystywać przy pisaniu habilitacji.
Autor: pk//gak / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24