Były przedsiębiorca z Suwałk Janusz Wasilewski od 16 lat czeka na prawomocny wyrok. Sprawa utknęła w sądzie w Jaworznie, bo sąd od 6 lat nie może przesłuchać kluczowego w tej sprawie świadka. Proces, jak mówi przedsiębiorca, zrujnował mu życie prywatne i zawodowe, pojawiły się długi. Materiał programu "Blisko ludzi" TTV.
Wasilewski twierdzi, że sprawa może mieć drugie dno. Oskarżenie i proces to - jego zdaniem - zemsta za to, że 16 lat temu nie chciał płacić łapówek celnikom i złożył doniesienie w prokuraturze. Niedługo potem został oskarżony o kilka przestępstw, w tym sprawę kontraktów w Libii.
- To jest szkoła kremlowska. Karci się ludzi za niepłacenie łapówek, żebym ja ratował własny tyłek i nie atakował tamtych ludzi - stwierdził Wasilewski.
16 lat w stanie oskarżenia
Ciągnący się latami proces to m.in. efekt biznesowego zlecenia, które Wasilewski przyjął 17 lat temu. Na prośbę znajomego Libijczyka zorganizował rekrutację pracowników do libijskiej huty szkła. Problemy suwalskiego przedsiębiorcy zaczęły się kilka miesięcy później. Do prokuratury zgłosił się jeden z pracowników, którzy wyjechali do Libii. Oskarżył Janusza Wasilewskiego o to, że wprowadził go w błąd, bo przed wyjazdem obiecywał mu lepsze warunki życia i wyższe zarobki.
- Jestem niewinny w każdym calu. Ustaliłem, że ta osoba naruszyła warunki i prawo w Libii. Chodzi o prohibicję, zaliczyła areszt. Libijczycy nie chcieli im płacić za picie wódki, obijanie się, i tak dalej - argumentuje były przedsiębiorca.
Wasilewski od początku nie przyznawał się do winy. Liczył, że sąd szybko oczyści go z zarzutów. Okazało się jednak, że to wcale nie takie proste. Najpierw długo trwały spory między sądami o to gdzie powinien odbywać się proces. Ostatecznie odbywa się w oddalonym o ok. 600 kilometrów od Suwałk sądzie w Jaworznie. Tam sprawa utknęła na wiele lat.
"Zmarnowane życie"
Przewlekłość postępowania sądowego w sprawie Janusza Wasilewskiego wytknął Polsce Europejski Trybunał Praw Człowieka. Skarb Państwa zapłacił przedsiębiorcy kilkanaście tysięcy złotych odszkodowania. W niczym to jednak nie przyspieszyło rozpatrywania sprawy przez polski sąd.
- Podziwiam tatę cały czas, że przede wszystkim ma siłę walczyć. Ja bym się już dawno poddała - powiedziała w rozmowie z reporterką TTV Ewa Wasilewska, córka byłego biznesmena.
Jak twierdzi Wasilewski, postępowanie sądowe rzuciło się cieniem na jego działalność gospodarczą. Choć czuje się niewinny, stracił klientów, zamówienia i kontrakty. Jego firma upadła, bo odebrano mu paszport, przez co nie mógł już dłużej prowadzić działalności handlowej. On sam, jak mówił, został z niespłaconymi długami, zdążył się zestarzeć, musi skromnie żyć, bo dużą część jego dochodów zabiera komornik.
Sąd gra na zwłokę?
W grudniu ubiegłego roku sąd w Jaworznie wymierzył Wasilewskiemu karę więzienia w zawieszeniu. Z wyrokiem nie zgodziła się jednak prokuratura, a sprawa po raz 4. została przekazana do ponownego rozpatrzenia.
Reporterka TTV o trwający od 16 lat proces zapytała prezesa sądu rejonowego w Jaworznie. Ten wyjaśnił, że sąd musi przesłuchać świadka, Libijczyka, który zatrudniał pracowników, a którego poszukuje od 6 lat.
Wasilewski twierdzi jednak, że sąd celowo gra na zwłokę i czeka aż dojdzie do przedawnienia sprawy, co nastąpi za 4 lata. Wówczas - jak przekonuje - bez prawomocnego wyroku nie będzie mógł dochodzić odszkodowania.
Kompromitacja
Karnista mec. Jacek Kondracki funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w tej sprawie ocenia krótko: zwykła kompromitacja. Suchej nitki na sądzie nie pozostawiają także przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Sam oskarżony chce, by sprawa w końcu się zakończyła. - Zostaliśmy skrzywdzeni, tego się nie przeliczy na żadne pieniądze - powiedział.
Po interwencji reporterki TTV, sprawie ma się przyjrzeć resort sprawiedliwości.
Autor: js,pk/ / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV