- To moi przeciwnicy zdecydowali, że nasza prezydencja przypada równocześnie z wyborami, a nie ja - powiedział podczas końcowego wystąpienia w PE premier Donald Tusk, przypominając, że kolizja prezydencji i wyborów parlamentarnych jest konsekwencją skrócenia kadencji poprzedniego Sejmu.
Premier podczas swojego końcowego wystąpienia w PE, po pytaniach od europosłów, odniósł się do podejmowanych kilkakrotnie zarzutów polskich europarlamentarzystów, którzy krytykowali termin wyborów parlamentarnych w Polsce.
- Chcę uspokoić wszystkich, że termin wyborów parlamentarnych w Polsce nie zależy od rządu. Odbędą się one w terminie konstytucyjnym. Niedobrze, że stanie się to w czasie prezydencji, ale zrobimy wszystko, by nie wpływało to na prezydencję - powiedział premier.
"Lepiej mieć władzę, która przestrzega terminów"
Przypomniał, że nie było w trakcie kadencji żadnego wniosku o rozwiązanie Sejmu. – Lepiej mieć władzę, która przestrzega terminów konstytucyjnych, a nie władzę, która wykorzystuje każdy pretekst, by wydłużyć lub skrócić kadencję, jak było to w przypadku moich przeciwników. To oni zdecydowali, że nasza prezydencja przypada równocześnie z wyborami, a nie ja – dlatego, że rozwiązali się wcześniej - dodał.
Termin wyborów parlamentarnych został wybrany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego na 9 października. Tę datę krytykuje PiS, które domagało się wyborów przed rozpoczęciem polskiej prezydencji.
Źródło: tvn24