"Radykalizuje się konflikt wartości, który trwa nie od dziś i nie od wczoraj"

Protest w Poznaniu
Santorski: radykalizuje się konflikt wartości, który trwa nie od dziś i nie od wczoraj
Źródło: TVN24
W Polsce ujawnia się i radykalizuje napięcie, konflikt wartości. Element wywoływania podziału jest charakterystyczny w historii przechodzenia z rządów zdemokratyzowanych na rządy bardziej arbitralne - mówił w TVN24 psycholog społeczny Jacek Santorski. Wskazywał, że w Polsce po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji widać "napięcie dwóch koncepcji, dwóch paradygmatów człowieka i społeczeństwa".

Od czwartku trwają w Polsce protesty związane z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, który jest zdominowany przez sędziów powołanych przez PiS i kierowany przez Julię Przyłębską. TK orzekł o niezgodności z konstytucją prawa do aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu. Protesty mają być kontynuowane również w tym tygodniu.

"Radykalizuje się konflikt wartości, który trwa nie od dziś"

Jacek Santorski, psycholog społeczny, mówił w poniedziałek w TVN24, że "w Polsce w tej chwili ujawnia się i radykalizuje pewne napięcie, konflikt wartości, który trwa nie od dziś i nie od wczoraj".

Dodał, że rządzący "być może nie mają spójnej doktryny ekonomicznej", ale "w sposób bardzo konsekwentny budują społeczeństwo i obywatela na wzór i podobieństwo pewnych ideałów, wartości". Używają do tego - powiedział - "argumentów cywilizacyjnych".

Santorski wskazywał, że "element wywoływania podziału, antagonizmu" jest charakterystyczny "w historii przechodzenia z rządów bardziej zdemokratyzowanych, partycypacyjnych na rządy bardziej arbitralne".

"Jedni i drudzy powołują się na to, że oni cywilizują"

- Jest napięcie dwóch koncepcji, dwóch paradygmatów człowieka i społeczeństwa. Jedni i drudzy powołują się na to, że oni cywilizują. To bardzo trudne, a jedyne co jest pewne to to, że jest to przestrzeń podziałów - mówił Santorski.

W tej przestrzeni - zauważył - "najrzadziej pojawia się głos, który by powiedział, że najbardziej cywilizowane będzie stworzenie takiego rządzenia, takiego społeczeństwa, w którym i te 10 milionów, które woła "mamy dość" i te drugie 10 milionów, które tego nie wołały i wybrały prezydenta na drugą kadencję znajdzie swoje perspektywy i swoją reprezentację". - To by było rozwiązanie cywilizowane, a najmniej sił na to pracuje - ocenił gość TVN24.

Czytaj także: