Wojskowa prokuratura zabroniła szefowi Służby Kontrwywiadu Wojskowego informowania sejmowej speckomisji o sprawie lotnika podejrzewanego o przekazywanie informacji rosyjskiemu wywiadowi. - Zachowanie wojskowej prokuratury jest skandalem - mówi Marek Biernacki (PO), szef komisji. Posłowie zwrócą się o wyjaśnienia do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.
Komisja ds. służb specjalnych jest oburzona. - Po raz pierwszy w 20-letniej historii komisji szef służby odmówił przekazania informacji, ponieważ zabroniła mu tego wojskowa prokuratura, prowadząca sprawę oficera wojska polskiego – mówi dziennikarzom śledczym tvn24.pl członek speckomisji Marek Opioła (PiS).
- Komisja jednogłośnie zdecydowała o zwróceniu się do prokuratora generalnego z prośbą o wyjaśnienia – dodaje Opioła.
- Zachowanie wojskowej prokuratury jest skandalem. Nie wyobrażam sobie, że można zabraniać informowania komisji i opinii publicznej o działaniach służby, które miały na celu ochronę interesów państwa – mówi Biernacki. - Tym bardziej, że oficer jest już podejrzany i jest to już etap procesowy, a nie operacyjny – dodaje.
"Nieprawidłowości w postępowaniu z dokumentami służbowymi"
Sejmowa komisja spotkała się w czwartek z pułkownikiem Piotrem Pytlem, szefem SKW. Posłowie zapytali go o sprawę lotnika, który według SKW miał przekazywać Rosjanom informacje o F-16.
Pierwotnie posłowie mieli go spytać o to 19 marca.
Jak informował portal tvn24.pl żołnierz miał skopiować m.in. kilkanaście tysięcy planów lotów myśliwców. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zarzuciła mu jedynie "nieprawidłowości w postępowaniu z dokumentami służbowymi".
Trzy przestępstwa
Oficer został zatrzymany 20 listopada ubiegłego roku przez żołnierzy Żandarmerii Wojskowej. Od miesięcy był dyskretnie obserwowany przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. - Były podejrzenia, że skopiował kilkanaście tysięcy planów lotów polskich F-16. Są poważne przesłanki wskazujące na to, że przekazywał je Rosjanom - mówią nam dwa, niezależne od siebie, źródła związane z Ministerstwem Obrony Narodowej.
Oficjalnie jednak wojskowa prokuratura nie przedstawiła żołnierzowi zarzutu szpiegostwa. Śledczy potwierdzili w rozmowie z tvn24.pl fakt zatrzymania porucznika w trybie artykułu 308 kodeksu postępowania karnego. Oznacza to sytuację, w której osobę podejrzewaną trzeba zatrzymać, by nie doszło do zniszczenia dowodów przestępstwa.
"Prokurator w oparciu o materiały zgromadzone przez Żandarmerię Wojskową przedstawił zatrzymanemu oficerowi zarzuty popełnienia trzech przestępstw: samowolnego zaboru trzech sztuk amunicji, nielegalnego posiadania tejże amunicji oraz niedopełnienia obowiązków służbowych w zakresie postępowania z dokumentami niejawnymi" – napisał w odpowiedzi na nasze pytania płk Ryszard Filipowicz, rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Konflikt z SKW
Rzecznik dodał, że porucznika zawieszono w czynnościach służbowych, oddano pod dozór przełożonego wojskowego oraz zakazano opuszczania kraju i zatrzymano paszport. - Mogę powiedzieć wyłącznie, że to poważna, przykra sprawa a śledztwo jest rozwojowe - uciął nasze pytania jeden z najważniejszych urzędników MON.
Zdaniem jednego z naszych rozmówców, istnieje konflikt między Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a wojskowymi prokuratorami w ocenie zgromadzonych dowodów. Służby uważają, że są podstawy do podejrzewania porucznika o zdradzanie tajemnic Rosjanom.
Według informacji, jakie po publikacji tekstu w marcu otrzymaliśmy od podpułkownika Artura Goławskiego, rzecznika prasowego Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, porucznik od kilku lat nie był czynnym pilotem. Pracował w "służbach naziemnych, w jednej z warszawskich jednostek wojskowych".
Autor: Maciej Duda, Robert Zieliński, dziennikarze śledczy portalu tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Radomil/CC BY SA 3.0