- Każda z wersji jest ciągle wersją prawdopodobną. Zarówno wersja błędu ludzkiego, awarii technicznej lub zaistnienie obu tych przyczyn - powiedział w TVN24 rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Romuald Basiński, odnosząc się do informacji TVN24, że na torze pod Szczekocinami, gdzie doszło do tragicznego wypadku, zaledwie kilka minut przed katastrofą pojawiła się usterka zwrotnicy i druga dotycząca semafora.
Basiński dodał, że ws. "wątpliwości sygnalizowanych przez niektóre media prokuratura wyda oficjalne oświadczenie jeszcze dziś do południa, żeby tę kwestię jednoznacznie wyjaśnić".
Również prokurator Tomasz Ozimek powiedział reporterowi TVN24, że śledczy do sprawy odniosą się w specjalnym oświadczeniu.
Nie chciał o nim mówić, ani przesądzać, czy dokument świadczący o usterce zwrotnicy i semafora będzie miał znaczenie w śledztwie.
Powiedział jedynie, że po katastrofie śledczy zabezpieczyli obszerną dokumentację dotyczącą ruchu pociągów na trasie, na której doszło do wypadku. Nie podał jednak, o jakie materiały chodzi, bo - jak zaznaczył - nie może zdradzać szczegółów postępowania dowodowego.
Oględziny i analiza
Z kolei prokurator Basiński poinformował, że śledczy "dokonali oględzin urządzeń technicznych z udziałem biegłego". - Tak bezpośrednio po katastrofie, jak i później w porze nocnej. Wyniki tych oględzin nie wpłynęły w żaden sposób na treść zarzutu stawianego dyżurnemu ruchu. Konieczna też będzie wiedza ekspercka w postaci opinii. Poczekajmy na nią - powiedział Basiński.
Pytany, czy prokuratura rozważa postawienie zarzutów kolejnym osobom, rzecznik stwierdził: - Tego nie wiem, nie mogę tego wykluczyć. Śledztwo się toczy i rozwija. Wychodzimy z fazy zabezpieczania dowodów i przystępujemy do analizy tych dowodów, zlecania opinii i współpracy szczegółowej z ekspertami. To jest faza bardzo ważna w tym śledztwie - ocenił.
Basiński przypomniał też, że prokuratura nadal czeka na opinię biegłych co do stanu zdrowia dyżurnego ruchu. Śledczy chcą postawić mężczyźnie zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. - Jeśli tylko uzyskamy zezwolenie, natychmiast przystąpimy do przesłuchania, które w tej chwili jest kluczowym elementem tego śledztwa. Bez odebrania wyjaśnień od podejrzanego nie będziemy mogli w żaden sposób odnieść się do jego linii obrony - stwierdził prokurator.
Była awaria
TVN24 dotarła do księgi wypadków i incydentów kolejowych dla IZ Kielce, linii nr 64 za okres 30.11.2011 - 03.03.2012. Zawiera ona zestawienie usterek urządzeń sterowania ruchem kolejowym na linii 64 (odcinek Kozłów - Starzyny) od momentu uruchomienia posterunku odgałęźnego Sprowa (30.11.2011).
Z dokumentu wynika, że w dniu katastrofy na posterunku Starzyny, o godzinie 20.40 pojawiła się usterka. Została ona odnotowana tak: "Brak kontroli położenia rozjazdu nr 3/4 w położenie minus". Może to oznaczać, że dyżurny ruchu ze Starzyn wiedział, że jedna ze zwrotnic nie działa, nie można było jej jednak przełożyć tak, aby pociąg Interregio zjechał na prawy tor, jak powinien (jechał cały czas lewym).
W tym samym dokumencie można przeczytać, że do kolejnej usterki doszło o godzinie 20.48 na posterunku Sprowa. Była to usterka "urządzeń SRK. Dla pociągu 31100/1 wygasł semafor wyjazdowy "A" pociąg wyprawiono na Sz "A". Oznacza to, że wygasł sygnał zezwalający na jazdę i podano tzw. sygnał zastępczy.
W związku z katastrofą infolinie nt. poszkodowanych uruchomiło działające przy wojewodzie śląskim Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Numery telefonów to 32 20 77 201 i 32 20 77 202.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP/Piotr Polak