Nie będzie śledztwa, ani "jakichkolwiek czynności procesowych" ws. zamiany ciał Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej - poinformował rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa.
Rzecznik podkreślił też, że "prokuratorzy jednoznacznie ustalili, że do nietrafnej identyfikacji zwłok ofiar, które były ekshumowane, doszło w wyniku błędnego ich rozpoznania przez członków rodziny".
- W toku śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej prokuratorzy wojskowej prokuratury okręgowej w Warszawie zgromadzili bardzo obszerny materiał dowodowy dotyczący ofiar katastrofy. W tym materiał sądowo medyczny - powiedział Rzepa.
I dodał: - Mając na uwadze te ustalenia, prokuratorzy nie widzą podstaw prawnych do prowadzenia jakiegokolwiek postępowania w tej sprawie czy wykonywania jakichkolwiek czynności procesowych - zaznaczył Rzepa. Taka decyzja prokuratury oznacza, że nie będzie też żadnych wniosków i pytań do Rosjan w tej sprawie.
Informacja rządu
Do ekshumacji zwłok, które spoczywały w grobie Anny Walentynowicz doszło 17 września. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że ciało legendy "Solidarności" zostało złożone do grobu Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej.
Informację na temat działań władz po katastrofie smoleńskiej przedstawili ubiegłym tygodniu w Sejmie premier Donald Tusk, minister sprawiedliwości Jarosław Gowin i prokurator generalny Andrzej Seremet.
Seremet wyjaśniał, dlaczego konieczna okazała się ekshumacja ciała z grobu Anny Walentynowicz, w którym - jak się okazało - spoczywało ciało Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej (a w jej grobie - ciało Walentynowicz). Według Seremeta przyczyną zamiany ciał dwóch ofiar było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin bezpośrednio po katastrofie.
Autor: mn / Źródło: TVN24, tvn24.pl