Sąd uchylił w całości postanowienie o 1 mln zł poręczenia majątkowego, zakazie opuszczania kraju i dozorze policyjnym, jakie prokuratura nałożyła na biznesmena Marka Falentę - informuje jego obrońca mec. Marek Małecki.
- Sąd uznał, że prokuratura uprawdopodobniła, że nasz klient dopuścił się zarzuconego mu czynu, ale uznał, że nie uzasadniła w wystarczającym stopniu nałożenia na niego takich środków zapobiegawczych, jakie nałożono: milion złotych poręczenia, dozór policji i zatrzymanie paszportu oraz zakaz opuszczania kraju - powiedział obrońca Marka Falenty, mecenas Marek Małecki.
- Sąd uchylił postanowienie o tych środkach - potwierdziła te informacje Joanna Adamowicz z Sądu Okręgowego Warszawa - Praga.
- Decyzja jest prawomocna i wykonalna. Oznacza to, że musimy oddać panu Falencie milion złotych oraz paszport - przyznała prok. Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa - Praga.
Zapewnia, że jest niewinny
Pełnomocnik biznesmena na początku lipca skarżył się na nałożone przez prokuraturę środki zapobiegawcze, w tym właśnie na wysokość poręczenia. Z decyzji sądu się cieszy. - Jest całkowicie słuszna. Tym bardziej, że pan Falenta wielokrotnie opuszczał kraj i musi to robić nadal, aby uchronić od szkody swoje interesy - powiedział mec. Małecki.
- Mój klient jest bardzo zadowolony - komentował również Grzegorz Radwański, drugi obrońca Falenty. Zapewnił, że jego klient zawsze będzie do dyspozycji organów ścigania.
W śledztwie dotyczącym nielegalnego podsłuchiwania polityków Falencie oraz jego szwagrowi - biznesmenowi Krzysztofowi Rybce - przedstawiono zarzuty współudziału w tym procederze, prowadzonym przez kelnerów stołecznych restauracji (prokuratura nie ujawnia dokładnej treści zarzutów). Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewnia, że jest niewinny.
Podejrzanym grozi kara od grzywny do dwóch lat więzienia.
Zabezpieczono "szereg nośników, z różnymi nagraniami"
Jak ujawniła pod koniec czerwca prokuratura, z materiałów śledztwa wynika, że od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. 18 podsłuchanych osób uzyskało już status pokrzywdzonego w sprawie. Prokuratura apeluje o zgłaszanie się do niej wszystkich osób, które uważają, że mogły zostać nagrane. W wyniku przeszukań (nie ujawniono gdzie) zabezpieczono "szereg nośników, z różnymi nagraniami", które trafiły do badań w laboratorium ABW. Do zakończenia tych badań prokuratura nie określa, kto konkretnie był podsłuchany.
Prokuratura wie, w jakim okresie w tym procederze brali udział Łukasz N. i Konrad L. - podejrzani o nielegalne podsłuchy pracownicy stołecznych restauracji. - W stosunku do Łukasza N. jest to okres od lipca 2013 do czerwca 2014, odnośnie Konrada L. jest to okres od września 2013 do czerwca 2014 r. - mówiła dwa tygodnie temu prok. Mazur dodając, że ci dwaj podejrzani przyznali się do zarzucanych czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia.
Autor: bieru/r / Źródło: PAP