Prokuratura Krajowa wystąpiła o uchylenie immunitetu trzem sędziom Sądu Najwyższego, którzy doprowadzić mieli do "bezprawnego pobytu dwóch osób w zakładach karnych". W piątek w tej sprawie ukazał się komunikat sygnowany przez I prezes SN (choć nazwisko Małgorzaty Manowskiej nie pojawia się pod dokumentem). "Nie mogą powtórzyć się przypadki, gdy na skutek zaniechań Sądu Najwyższego dochodzi do bezpodstawnego pozbawienia wolności" – czytamy. Wcześniej działania prokuratury wobec trzech sędziów skrytykowało ponad 60 ich kolegów z SN.
We wtorek Prokuratura Krajowa poinformowała, że wystąpiła do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego o uchylenie immunitetów trzem sędziom SN, którzy mieli doprowadzić do bezprawnego pobytu dwóch osób w zakładach karnych. Prokuratura przekazała też, że po ewentualnym uchyleniu przez Izbę Dyscyplinarną SN immunitetów tym sędziom zamierza postawić im zarzuty nieumyślnego niedopełnienia obowiązku rozstrzygania spraw zgodnie z obowiązującymi przepisami. Chodzi o sędziów: Włodzimierza Wróbla, Andrzeja Stępkę i Marka Pietruszyńskiego.
Dzień później działania prokuratury skrytykowało ponad 60 innych sędziów Sądu Najwyższego. Ocenili oni, że kierowanie wniosków o uchylenie immunitetu ma na celu zdyskredytowanie sędziów krytycznie nastawionych do zmian w systemie wymiaru sprawiedliwości, a także jest próbą wywołania efektu mrożącego w odniesieniu do pozostałych.
"Każdy organ państwa musi czynić wszystko, aby takie sytuacje się nie zdarzały"
W piątek do sprawy odniesiono się w stanowisku sygnowanym przez I prezes Sądu Najwyższego (choć nazwisko Małgorzaty Manowskiej nie pojawia się pod dokumentem). "Bezpodstawne przetrzymywanie w zakładzie karnym jakiegokolwiek obywatela godzi w jego podstawowe prawa i wolności, które chroni konstytucja i prawo międzynarodowe" – czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie SN.
Jak dodano, "każdy organ państwa musi czynić wszystko, aby takie sytuacje się nie zdarzały". "Obowiązek ten spoczywa także na Sądzie Najwyższym, w tym na sędziach i pracownikach sekretariatów" – zaznaczono.
"Nie mogą powtórzyć się przypadki, gdy na skutek zaniechań Sądu Najwyższego dochodzi do bezpodstawnego pozbawienia wolności, liczonego w tygodniach" – podkreślono w piątkowym stanowisku I prezes.
Jak poinformowano z tego względu I prezes Sądu Najwyższego, wspólnie z prezesem Izby Karnej, "podjęli działania mające na celu szczegółowe wyjaśnienie przyczyn zaistniałej sytuacji oraz wdrożenie stosownych rozwiązań organizacyjnych, zapewniających dochowanie najwyższej staranności przy podejmowanych czynnościach". "Podjęte środki chronić mają przed możliwością zaistnienia podobnej sytuacji w przyszłości" – zapewniono.
Niejedyny głos z SN
Piątkowe stanowisko I prezes to niejedyny sygnał, jaki w tej sprawie popłynął z Sądu Najwyższego. W środę w oświadczeniu SN zamieszczonym na stronie sądu, podpisanym przez zastępującą I prezes SN prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Joannę Lemańską oraz przez prezesa Izby Karnej Michała Laskowskiego, podkreślono, że sędziowie nie sprawdzają osobiście wykonania zapadłych decyzji procesowych, a po ujawnieniu nieprawidłowości były prowadzone postępowania dyscyplinarne przeciwko pracownikom sądu.
Prokuratura chce uchylenia immunitetów sędziowskich
Pierwsza z opisywanych spraw dotyczy sędziego Pietruszyńskiego. "Sędzia Marek P. postanowieniem z 23 października 2019 r. wstrzymał wykonanie wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku z 31 stycznia 2019 r. wobec mężczyzny skazanego na 3 lata i 3 miesiące pozbawienia wolności za kradzież z włamaniem i usiłowanie kradzieży z włamaniem" – czytamy.
Prokuratura pisze dalej, że "mimo ciążącego na nim obowiązku sędzia nie podjął działań zmierzających do ustalenia, czy w momencie, gdy wydawał postanowienie o wstrzymaniu wykonania wyroku, skazany odbywa karę". "Tymczasem karę taką zaczął on odbywać od 3 września 2019 r. Dopiero 15 listopada 2019 r wskutek interwencji obrońcy skazanego wydano nakaz zwolnienia mężczyzny. W rezultacie zaniechania sędziego mężczyzna był bezzasadnie przetrzymywany w zakładzie karnym przez niemal miesiąc" – piszą w komunikacie śledczy.
"Wbrew obowiązkowi nie sprawdzili, czy kara jest już wykonywana"
Kolejna sprawa dotyczy sędziów Andrzeja Stępki i Włodzimierza Wróbla. Wróbel w 2020 roku był jednym z kandydatów na I prezesa Sądu Najwyższego. To on podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN otrzymał najwięcej głosów spośród kandydatów na to stanowisko.
"Sędziowie Andrzej S. i Włodzimierz W. – ten pierwszy jako przewodniczącego składu orzekającego, a drugi jako sprawozdawca – zasiadali w składzie Sądu Najwyższego, który 16 października 2019 r. uchylił wyrok Sądu Okręgowego w Zamościu z 27 lutego 2018 r. wobec mężczyzny skazanego na 2 lata pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym" – pisze Prokuratura Krajowa.
Śledczy twierdzą, że sędziowie "wbrew obowiązkowi nie sprawdzili, czy kara jest już wykonywana". "Kroki takie podjęto dopiero po telefonie funkcjonariusza Służby Więziennej z zakładu karnego, w którym skazany był osadzony, wydając nakaz zwolnienia 18.11.2019 r. Wskutek zaniechań sędziów mężczyzna spędził bezprawnie ponad miesiąc w zakładzie karnym" – napisano w komunikacie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock