|

Z trzech polskich kierowców za "rajd" do celi może trafić już tylko organizator

Żółte ferrari, które uczestniczyło w wypadku
Żółte ferrari, które uczestniczyło w wypadku
Źródło: Słowacka policja
Zadecydowały sekundy - kierowca ferrari popełnił błąd, kierowca porsche jechał za blisko. Życiem za ich błędy i brawurę zapłacił Stefan. Więzieniem - być może - jako jedyny zapłaci kierowca mercedesa, który wyjazd na Słowację z 2018 roku zorganizował, a którego auto nawet nie zostało draśnięte podczas tragedii. Artykuł dostępny w subskrypcji

Film trwa 11 sekund. Został opublikowany przez policję dzień po śmiertelnym wypadku. Zginął w nim Stefan. Miał 57 lat, żonę, syna na studiach i jednorodzinny dom w Orawskim Podzamczu. To piękna okolica. Stefan miał sprzed domu widok na górujący nad wsią Zamek Orawski. Latem i w weekendy zjeżdżają się tu turyści, także z Polski. Zwłaszcza jak jest ładna pogoda.

Czytaj także: