Dwa lata i trzy miesiące więzienia - takiej kary dla Andrzeja Leppera domaga się prokurator. Pięciu lat pozbawienia wolności oskarżyciel chce natomiast dla Stanisława Łyżwińskiego. W Piotrkowie prokurator wygłosił mowę końcową w niejawnym procesie w tzw. seksaferze w Samoobronie.
Rozprawy od dłuższego czasu nie odbywają się w gmachu Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim, ale w piotrkowskim areszcie śledczym. Ma to związek ze złym stanem zdrowia przebywającego w nim Łyżwińskiego.
A dla Łyżwińskiego...
Jak poinformował prok. Rafał Sławnikowski z łódzkiej prokuratury okręgowej, oskarżyciel wniósł także o pięcioletnie pozbawienia Łyżwińskiego praw publicznych w postaci "odebrania mu biernego prawa wyborczego do organów władzy publicznej". Wniósł także o wymierzenie mu za jeden z czynów 10 tys. zł nawiązki na cele związane z ochroną zdrowia.
Łyżwiński oskarżony jest m.in. o zgwałcenie kobiety, a Lepper o żądanie i przyjmowanie "korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek Samoobrony. Lepperowi grozi kara do ośmiu, a Łyżwińskiemu do 10 lat więzienia. Obaj nie przyznają się do winy.
Mecenas Agata Kalińska-Moc, która przed sądem reprezentuje główną pokrzywdzoną, oceniła, że żądania prokuratorskie są zgodne z jej oczekiwaniami. Jej zdaniem analiza materiału dowodowego przed sądem pokazuje, że oskarżeni dokonali zarzucanych im czynów.
Natomiast obrońca Stanisława Łyżwińskiego, mecenas Elżbieta Lewicka, uznała żądane kary za zbyt surowe, mimo iż nie sięgają one górnych granic przewidzianych kodeksem karnym.
Toczący się przed piotrkowskim sądem proces od początku jest utajniony. W najbliższy czwartek, także przy drzwiach zamkniętych, głos zabiorą obrońcy, wygłaszając swe mowy końcowe. Termin ogłoszenia wyroku nie jest jeszcze znany.
Źródło: PAP, TVN24