W tej chwili dość wybiórczo stosuje się konstytucję. Bardzo nad tym ubolewam - mówił w 232. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja profesor Adam Strzembosz, były pierwszy prezes Sądu Najwyższego. – Wydawało nam się chyba, że postęp sam przyjdzie i że prawa są nam już dane i że będzie tylko lepiej, będziemy dążyć wspólnie ku demokracji liberalnej. Najwyraźniej nawet to nie było nam dane - ocenił Franciszek Fikus, student prawa z Inicjatywy "Wolne Sądy".
W środę mijają 232 lata od uchwalenia Konstytucji 3 maja. Dokument był pierwszą konstytucją w nowożytnej Europie, a drugą na świecie po amerykańskiej. Prowadząca "Fakty po Faktach" Katarzyna Kolenda-Zaleska zauważyła, że prezydent Andrzej Duda w czasie swojego dzisiejszego wystąpienia ani razu nie odniósł się do obowiązującej od 26 lat konstytucji i zapytała profesora Adama Strzembosza, czy mamy jeszcze w Polsce funkcjonującą, żywą konstytucję.
- Zawsze było tak, że realizacja normy prawnej jest ważniejsza niż sama ta norma. Mieliśmy konstytucję lipcową w PRL, była martwym przepisem. Jeżeli ktoś się na nią powoływał, jeżeli to było w komisariacie, ryzykował uderzenie pałką, a nie realizację normy – powiedział.
Dodał, że "w tej chwili również dość wybiórczo stosuje się konstytucję". – Bardzo nad tym ubolewam oczywiście – powiedział.
Fikus: z przerażeniem patrzę na to, co się dzieje w Polsce z praworządnością
Franciszek Fikus, student prawa z Inicjatywy "Wolne Sądy" pytany, jak patrzy na to, co się dzieje w Polsce z praworządnością odpowiedział, że "chyba jak wszyscy, z przerażeniem". – Wydawało nam się chyba, że postęp sam przyjdzie i że prawa są nam już dane i że będzie tylko lepiej, będziemy dążyć wspólnie ku demokracji liberalnej. Najwyraźniej nawet to nie było nam dane - powiedział.
- Ewidentnie każde prawo ulega atrofii, jeżeli nie walczymy, jeżeli władzy zależy na tym, to obejdzie każdy mechanizm i każde zabezpieczenie. My musimy zostać i zmierzyć się z tym, że jest to instrumentalnie traktowany teraz papier - dodał.
"Zakorzenienie konstytucji było stosunkowo płytkie"
Pytany, dlaczego obecnej władzy tak łatwo przyszło łamać konstytucję, powiedział, że "zakorzenienie konstytucji, a przede wszystkim zrozumienie jej roli, było stosunkowo płytkie".
- Porównajmy, co się dzieje w Izraelu. Tam właściwie próbowano zrobić to, co i u nas, to znaczy podporządkować politycznie Sąd Najwyższy, doprowadzić do tego, że jego orzeczenia nie są ostateczne, podlegają kontroli politycznej. I przecież doszło do ogromnych tysięcznych, czy wielotysięcznych demonstracji, właściwie od szeregów miesięcy w każdą sobotę – powiedział.
"Społeczeństwo obywatelskie zostało złamane"
Fikus mówił, że "młodzi ludzie w 2020 roku wiedzieli, jaka stawka i wyszli na ulice po wyroku TK Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji". – Wtedy oni rozumieli, że nawet zrębki jakiejś liberalnej demokracji będzie trzeba obronić i oni tam byli – dodał.
- Problem jest taki, że od tego czasu całe społeczeństwo obywatelskie zostało złamane, że nie tylko młodzi ludzie nie chodzą na protesty, ale nikt nie chodzi na protesty – ocenił. – Zrozumiałe jest, że młodzi ludzie szukają innych form aktywności politycznej i pewnie też część jest po prostu już zupełnie zobojętniała – mówił.
Strzembosz powiedział, że nie wie, czy społeczeństwo obywatelskie zostało złamane. – O tym się przekonamy na jesieni – dodał. – Natomiast jest dla mnie dość oczywiste, że same protesty, jeżeli nie przemienią się w pewien zorganizowany opór, zhierarchizowany, może w partię polityczną, czy jakieś stowarzyszenie, niewiele ostatecznie przynoszą – mówił.
- Obecnie rządząca ekipa posługuje się takim elementem, jakim jest zmęczenie i przetrzymanie tych manifestacji, które nie są przecież milionowe. Gdyby były milionowe, pewnie by zmieniły rzeczywistość – ocenił.
Strzembosz: ja bym młodzież nie odstręczał od zawodu prawniczego
Strzembosz został zapytany, czy warto teraz być prawnikiem i walczyć o praworządność, biorąc pod uwagę to, że wielu sędziów spotyka się z represjami.
- Ja bym młodzieży nie odstręczał od zawodu prawniczego - powiedział. - Jak rozpocząłem w stanie wojennym pracę na KUL-u ,to tam odtworzono, bo to już było wcześniej obiecane, sekcję prawa świeckiego. Wielu młodych ludzi przychodziło tam z perspektywą dalszej pracy zerową. I okazało się, że ci, którzy na tym KUL-u studiowali potem mieli spośród swoich wykładowców premiera, ministra sprawiedliwości, wiceministrów paru, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i tak dalej. I nie mieli żadnych przeszkód w tym, by nie tylko skończyć te studia, ale wykorzystać je w takich ścisłych zawodach prawniczych jak właśnie sędziowanie – mówił.
Pytany, jaką miałby jedną radę dla młodego pokolenia prawników, powiedział: - Samodzielnie myśleć, studiować nie tylko prawo, ale to wszystko, co rozszerza horyzonty i wierzyć, że przyszłość będzie pozytywna. - Nadzieja na to, że dojdzie do zasadniczych zmian na korzyść praworządności jest całkowicie uzasadniona - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24