- Po raz pierwszy od 1989 r. prezydentura nie jest sprawowana suwerennie - ocenił w "Faktach po Faktach" prof. Tomasz Nałęcz, pytany o pierwszy rok kadencji Andrzeja Dudy. - Prezydent nie zapewnił sobie pozycji podmiotowej, wywiesił białą flagę - mówił z kolei b. wicepremier Ludwik Dorn.
Zdaniem prof. Nałęcza Andrzej Duda nie sprawuje swojego urzędu samodzielnie, bo jest uzależniony od wpływu Jarosława Kaczyńskiego.
Dopytywany o relacje pomiędzy oboma politykami ocenił, że prezydent "poddaje się wręcz tresurze". Jako przykłady wskazał m.in. chłodne przywitanie przez prezesa PiS podczas uroczystości z okazji 10 kwietnia czy pominięcie prezydenta, kiedy Kaczyński wymieniał autorów sukcesu warszawskiego szczytu NATO.
- Dla mnie ta publiczna tresura jest upokarzająca, kiedy widzę, jak prezydent Rzeczypospolitej Polskiej jest tresowany przez swojego politycznego zwierzchnika - mówił były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego. Dodał, że jego zdaniem nic nie zmieni się w tej kwestii.
- To trochę jak w małżeństwie. Jak człowiek przez pierwszy rok pozwala sobie narzucić rolę popychadła domowego, to gdzie się będzie na niepodległość wybijał potem - tłumaczył Nałęcz.
Podobne uwagi miał były wicepremier w rządzie PiS w latach 2005-2007, Ludwik Dorn. Według niego prezydent sam siebie pozbawił wpływu na realną politykę.
- Prezydent nie zapewnił sobie pozycji podmiotowej - przekonywał Dorn. Jak mówił, sytuacja ta może się zmienić w dwóch przypadkach: "daleko idącego osłabienia sił życiowych pana prezesa Kaczyńskiego" lub wtedy, kiedy tuż przed wyborami do parlamentu w 2019 r. bardzo prawdopodobne będzie, że znajdzie się w nim większość potrzebna do postawienia Dudy przed Trybunałem Stanu.
- Wtedy - to nie jest konieczność - pan prezydent może zacząć rozważać, że może by tutaj zacząć prowadzić inną politykę, w zamian za jakiś układ, umowę polityczną, która obejmie go amnestią - powiedział Dorn.
"Nic nie psuje, dobrze kończy"
Goście programu znaleźli też plusy trwającej prezydentury.
Według Dorna prezydent "działa dobrze tam, gdzie został ustawiony na kursie przez swoich poprzedników". Jak mówił, tą sferą jest przede wszystkim polityka bezpieczeństwa.
- Nie tylko nic nie psuje, ale dobrze kończy to, co inni zaczęli - przekonywał były wicepremier.
- Trzeba też pana prezydenta pochwalić za to, że wbrew różnego rodzaju dość partykularnym naciskom, cokolwiek łagodzi swoje niektóre zapowiedzi z kampanii wyborczej - dodał.
Wyjaśnił, że ma na myśli m.in. ostatecznie dużo skromniejszą propozycję pomocy dla frankowiczów, którym początkowo obiecano przewalutowanie kredytów we frankach po kursie złotego w chwili ich zaciągnięcia.
Podobne pozytywy dostrzegł również Nałęcz. - Szczyt NATO, polityka bezpieczeństwa. Choć mnie doskwiera, że przy tym dobrym zachowaniu prezydent jednocześnie nie reaguje na bzdury wygadywane w tych kwestiach przez innych - dodał b. doradca prezydenta Komorowskiego.
Autor: ts/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24