Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski poinformował w środę w mediach społecznościowych, że odmówił "dalszych odpowiedzi na pytania" w procesie wytoczonym Agorze przez sędziego Konrada Wytrykowskiego. "To mój akt sprzeciwu wobec funkcjonowania w polskim sądownictwie osób pokroju pana Wytrykowskiego" - oświadczył dziennikarz, którego ukarano grzywną. Jak pisała w październiku 2022 roku "Wyborcza", część żądań Wytrykowskiego dotyczy publikacji gazety związanych z tak zwaną aferą hejterską.
Sprawa dotyczy procesu cywilnego o ochronę dóbr osobistych, który Agorze, wydawcy "Gazety Wyborczej", wytoczył sędzia Konrad Wytrykowski.
Proces toczy się od wiosny 2020 roku przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Wytrykowski domaga się od Agory wielokrotnych przeprosin, usunięcia wielu artykułów na jego temat z serwisu Wyborcza.pl, a także zapłaty 105 tys. zł zadośćuczynienia. Agora zdecydowanie odrzuca zarzuty zawarte w pozwie.
Jak pisała w październiku 2022 roku "Wyborcza", część żądań Wytrykowskiego dotyczy publikacji związanych z tzw. aferą hejterską.
"Przed 2015 r. pracował on na najniższym szczeblu sądownictwa – w rejonie. Po zmianie władzy szybko awansował. Od września 2018 r. zasiadał w nielegalnej Izbie Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, która była częścią aparatu represji wobec niezależnych sędziów. Tu Wytrykowski brał udział m.in. w uchyleniu immunitetu warszawskiemu sędziemu Igorowi Tulei. Kiedy w tym roku zlikwidowano nielegalną izbę w SN, Wytrykowski nie wybrał orzekania w innej izbie SN. W wieku 46 lat zdecydował się na stan spoczynku, czyli swego rodzaju wcześniejszą emeryturę" - pisała o Wytrykowskim "GW".
Dziennikarz "Wyborczej" odmawia odpowiedzi na pytania strony powodowej. "To mój akt sprzeciwu"
W środę jeden z dziennikarzy "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski poinformował w mediach społecznościowych, że odmówił "dalszych odpowiedzi na pytania w procesie wytoczonym GW przez sędziego Wytrykowskiego(afera hejterska)". "Jest to mój obywatelski sprzeciw. Nałożoną karę grzywny przyjmuję z pokorą i zrozumieniem. W screenie moje oświadczenie złożone na rozprawie" - dodał.
W oświadczeniu Czuchnowski podkreślał między innymi, że "już samo wytoczenie tej sprawy przez pana Wytrykowskiego jest świadectwem jego zakłamania i braku moralnych zahamowań". "Jego udział w aferze hejterskiej i szerzej, w procederze niszczenia niezależnego sądownictwa w Polsce, jest sprawą udokumentowaną i oczywistą" - dodał.
Czuchnowski napisał też, że "jako sędzia w stanie spoczynku pan Wytrykowski będzie przez najbliższe 20 lat pobierał 20 tysięcy złotych miesięcznie, a gdy wreszcie osiągnie wiek emerytalny, otrzyma jeszcze ogromną odprawę". "Daje to w sumie zawrotną dla przeciętnego obywatela kwotę sześciu milionów złotych. Wszystko kosztem polskiego podatnika" - stwierdził.
"Nie mogę się pogodzić z taką niesprawiedliwością. Na dodatek ton zadawanych przez pełnomocnika p. Wytrykowskiego pytań jasno dowodzi, że nie zaszła w nim żadna refleksja. Przeciwnie, w sposób arogancki próbuje walczyć z wolnymi mediami, które stoją na straży demokracji, tak jak w Izbie Dyscyplinarnej zwalczał broniących konstytucję sędziów" - oświadczył dziennikarz "Wyborczej".
"W tej sytuacji odmawiam dalszych zeznań. To mój akt sprzeciwu wobec funkcjonowania w polskim sądownictwie osób pokroju p. Wytrykowskiego" - zadeklarował Czuchnowski.
Seria wpisów podanych przez sędziego. "Nieuprawniona i bezpodstawna odmowa odpowiedzi"
Sędzia Konrad Wytrykowski odniósł się do sprawy na Twitterze, podając dalej serię wpisów adwokata Bartosza Lewandowskiego w tej sprawie.
"Sąd Okręgowy w Warszawie ukarał grzywną red. W. Czuchnowskiego w procesie sędziego Konrada Wytrykowskiego przeciwko wydawcy "Gazety Wyborczej" za nieuprawnioną i bezpodstawną odmowę odpowiedzi na pytania strony powodowej. Sąd pouczył świadka o możliwej do zastosowania karze aresztu" - napisał Lewandowski.
W kolejnym wpisie mecenas stwierdził, że "odmowa nastąpiła po pytaniu dot. możliwości przygotowania rzetelnego materiału (o którym dzisiaj wiemy, że zawierał nieprawdę "afery hejter.") w ciągu kilku godzin od otrzymania materiałów 21.08.19 r." - dodał. Oświadczenie Czuchnowskiego określił mianem "obraźliwego dla powoda".
"Afera hejterska"
Sprawę tak zwanej afery hejterskiej w sierpniu 2019 roku opisali dziennikarze Onetu. Podali wtedy, że na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie sędziów. Uczestniczący w niej ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał utrzymywać w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów sprzeciwiających się zmianom wprowadzanym przez rząd PiS. Miało się to odbywać za wiedzą Piebiaka.
Gdy rezygnował z funkcji w ministerstwie, zaprzeczył, jakoby miał związek z tymi działaniami. Zapowiedział, że będzie bronił swojego dobrego imienia.
Arkadiusz Cichocki, sędzia Sądu Okręgowego w Gliwicach i były prezes tego sądu z nadania ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, w styczniu zeszłego roku w rozmowie z reporterką "Czarno na białym" Martą Gordziewicz rzucił nowe światło na "aferę hejterską".
Wkrótce mowę milczenia przerwał także kolejny sędzia Tomasz Szmydt. W reportażu "Kasta niezłomnych" relacjonował Marcie Gordziewicz, jak wyglądał mechanizm zbierania haków na sędziów, którzy narazili się obecnej władzy.
Obaj rozmówcy Marty Gordziewicz potwierdzili, że pomysły, decyzje i polecenia były przekazywane przez komunikatory internetowe w szerszym gronie o nazwie "Kasta" vel. "Antykasta", lub węższym, nazywającym się "Niezłomni".
Natomiast we wrześniu zeszłego roku w reportażu "Superwizjera" TVN "Spowiedź Małej Emi. Kulisy afery hejterskiej" Emilia Szmydt, zwana Małą Emi, była już żona sędziego Tomasza Szmydta, po raz pierwszy zdecydowała się powiedzieć przed kamerą o swojej roli w aferze. Podkreślała też, że nie została nawet przesłuchana w tej sprawie.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", tvn24.pl, TVN24